Rozdział jedenasty

2.8K 148 2
                                    


Bal rozpoczął się dość łagodnie. Przemówienie przywitalne pani dyrektor było celowo nużące i przydługie, sala była wypełniona czarodziejami siedzącymi przy stołach pełnych przekąsek, odzianymi w odświętne stroje, oficjalne jak u Rona co było zdecydowanie zabawnym widokiem jak i bardziej nowoczesne u większości gości. Minister siedział zaraz koło podium jako gość honorowy, koło niego zasiadali ważniejsi radni i sędziowie z Wizengamotu oraz członkowie zakonu Feniksa. Było także oczywiście puste miejsce pani dyrektor i zaraz koło niej jeszcze jedno krzesło. Harry stał w kącie podestu, zaraz koło tylnego wyjścia dla nauczycieli schowany pod peleryną niewidką i czekał na swój wielki moment. Był zdenerwowany i zniecierpliwiony, a kiedy usłyszał końcówkę wypowiedzi McGonagall pałał wdzięcznością do mistrza eliksirów, który podał mu uspokajający specyfik zanim weszli do wielkiej Sali.

-... i tak bardzo jak chciałabym, żeby to Albus Dumbledore mógł tu dzisiaj przemawiać dla państwa cieszę się, że to mi przypadł honor jakim jest zapowiedzenie mojego osobistego gościa. - McGonagall ledwie dostrzegalnie spojrzała najpierw w miejsce gdzie była pewna, że Harry już czeka a potem złośliwie w stronę ministra - Panie i Panowie, młody człowiek, który ostatnio dość niespodziewanie pojawił się w moim gabinecie jest niezwykłym czarodziejem i chociaż ciężko będzie wam uwierzyć w to co za chwile zobaczycie zapewniam was, że to nie jest żadnego rodzaju sztuczka czy oszustwo, drodzy goście, ministrze - tu otwarcie spojrzała na zdezorientowanego, ale zaciekawionego Korneliusza - pozwólcie proszę ogłosić, że nasz bohater żyje i ma się dobrze, panie Potter? - odwróciła się w momencie, w którym Harry ściągnął pelerynę. 

Zdarzyło się wiele rzeczy na raz i chłopak nie za bardzo wiedział co ma robić. Wiwaty, podniesione głosy i pełne zdumienia westchnięcia tłumu przeplotły się w sekundzie z okrzykami oburzenia i oskarżeniami oszustwa ministra, błyski fleszy mogłyby zastąpić w tym momencie słońce, a sam Harry po otrząśnięciu się spojrzał na zadowolonego, ale ostrożnego kochanka zanim uspokoił się i podszedł do mównicy. Po chwili McGonagall uspokoiła salę dodając swojemu głosowi nieco mocy zaklęciem i poszła w stronę stołu gdzie wciąż wściekły Knott obrzucał ją obelgami.

- Proszę uważać ministrze, niech pan nie zapomina, że obraża pan głowę Hogwartu na oczach wyborców i w obecności dziennikarzy - To była pierwsza rzecz, którą powiedział Harry. Zapadła cisza, tak jakby ludzie dopiero po tym jak rozbrzmiał jego głos zorientowali się, co się dzieje. Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu i obdarował uśmiechem każdą znajomą wykrzywioną w szoku albo szczęściu twarz jaką napotkał wzrokiem celowo omijając człowieka, do którego słowa skierował. - Na początku chciałbym przeprosić za nieświadome wprowadzenie wszystkich w błąd, nie wiedziałem ile bałaganu narobiłem swoim zniknięciem, najbardziej chciałbym przeprosić profesora Snapa za wszystkie trudności, przez które musiał przejść w związku z absurdalnymi oskarżeniami, które ministerstwo na niego rzucało- Harry zaróżowił się nieznacznie spoglądając na kochanka,który teraz z lekkim rozbawieniem i jakby wdzięcznością w oczach podnosił brew, ale spoliczkował się w myślach za chwilę słabości, miał przemówienie do wygłoszenia - Chciałbym skorzystać z okazji, którą dała mi pani dyrektor do możliwości wypowiedzi, jak możecie się domyślać przed moim zniknięciem słowa, które wypowiadałem oficjalnie na bankietach, imprezach i przy milionie innych okazji były napisane przez kogoś innego-spojrzał sugestywnie na Knotta- od dzisiaj mam zamiar mówić tylko i wyłącznie za siebie .

- TO nie jest prawdziwy Harry Potter, zapłacicie mi za to, cokolwiek to jest- Mężczyzna spojrzał na grupę aurorów siedzących przy stole - panie Kingsley, proszę natychmiast aresztować tego oszusta i Minewrę McGonagall za spisek przeciwko ministrowi magii ! - Krzyknął wściekły nie zważając na tysiące par oczu zwróconych na niego. 

To był moment, na który wszyscy uczestniczący w planie dyrektor czekali, sekundę później Georg Wesley odpalił magiczne fajerwerki układające się w postać parę lat młodszego ministra rozmawiającego z Albusem w jego gabinecie " Nie życzę sobie takich insynuacji, Czarny Pan nie wrócił, a ty Dumbledore jesteś tylko starym żądnym władzy czarodziejem, chcącym zająć moje miejsce !" " Wiesz, że tak nie jest Konreliuszu, proszę, nie bądź zaślepiony, ludzie będą umierać, nie poświęcaj żyć dla władzy, nie jesteś takim człowiekiem" Spokojny głos dyrektora sprawił, że Harry wzdrygnął się i spojrzał z czułością i smutkiem na Severusa wpatrzonego w magicznie przedstawioną sytuację jakby mógł znaleźć tam sens życia " Nie wiesz jakim jestem człowiekiem Albusie, i nawet jeśli ja wiem, ze nie chcesz odebrać mi stołka to nie znaczy, że nie zrobie wszystkiego, żeby cały czarodziejski świat tak myślał, a jak skończę z tobą publicznie będę bardziej niż zadowolony odwiedzając cię w Azkabanie" Fajerwerki się rozmyły, a całkowitą, ponurą ciszę, która nastała jak ostatni ognik zgasł przerwał minister.

 - To nie prawda ! To są jakieś pomówienia - Korneliusz ruszył w stronę podium z mordem w oczach jednak został zatrzymany przez swoją własną ochronę.

 - To były wspomnienia zachowane przez Albusa Dumbledora, oryginalny odsiew jego myśli zostanie wysłany do ministerstwa, żeby mógł być sprawdzony - Spojrzał na kipiącego złością Korneliusza - Nie był pan dobrym ministrem i z pewnością nie jest pan dobrym człowiekiem, publicznie i z pełną świadomością ogłaszam, że osobiście dołożę wszelkich starań i wykorzystam wszystkie swoje możliwości, żeby został pan wycofany ze swojego urzędu i ukarany za wielokrotne nadużycie władzy. Teraz, jeśli pani dyrektor nie ma nic przeciwko chciałbym, aby opuścił pan tą imprezę. - McGonagall przepełniona dumą skinęła głową i poprosiła aurorów o wyprowadzenie Knotta i powrócenie później w miarę możliwości na bal. - Teraz, chciałbym ogłosić znów korzystając w tej okazji, że zostanie zatrudniony PR-owiec odpowiedzialny za moje kontakty z mediami wszelkiej maści, jeśli któraś z gazet będzie chciała ze mną porozmawiać, albo będę gdzieś zapraszany nie będzie to już przechodziło przez ministerstwo tylko osobę, którą wyznaczę do tego zadania osobiście, chciałbym też powiedzieć, że chociaż bal ten jest w dużej mierze poświęcony poległym, których wcześniej wymieniła pani dyrektor i nie jest to do końca radosna okoliczność, cieszę się, że was wszystkich widzę. Kochani, wróciłem - Uśmiechnął się na co rozbłysły się znowu oślepiające światła po czym zakończył swoją przemowę uprzejmym płytkim ukłonem i zszedł ze sceny w stronę wolnego już od Korneliusza Knotta stołu.

Chłopak, który jednak nie umarł (SNARRY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz