🥁 Roger 🥁
Od pamiętnego zdarzenia na dachu apartamentowca Rogera wciąż nie mogłaś przyswoić sobie informacji, że chodzisz z facetem Twoich marzeń. Taylor zaś znowu był normalny, znaczy się, znowu był sobą.
Za wiele się między wami nie zmieniło, tylko częściej trzymaliście się za ręce albo przytulaliście. Ale nadal odnosiliście się do siebie w ten sam sposób, co wcześniej.
— Ej, blondasku, gdzie znowu idziemy? Nie mów mi, że kolejny raz włazimy na ten dach. Nie zniosę chyba więcej wiatru — rzuciłaś, gdy blondyn ciągnął cię przez miasto.
Dosłownie. Złapał cię za nadgarstek i torował samym sobą drogę przez tłumy turystów i londyńczyków. Nie żeby nie podobało ci się posiadanie twojego chłopaka jako żywą tarczę, co to to nie… Ale nie chciał ci powiedzieć, gdzie zmierzacie.
— TO MET… ZNACZY SIĘ, TO NIESPODZIANKA, [T/I]! — krzyknął, przebijając się przez hałas. — CHYBA CI SIĘ SPODOBA!
— OOO, KUPIŁEŚ MI JEDNOROŻCA?
— …ALBO NIE, NIE WIEM CZY BĘDZIESZ SZCZĘŚLIWA, ZOBACZYMY!
Nadal wlekliście się przez stolicę; akurat mijaliście jedną z wielu czerwonych budek telefonicznych. Oboje, jak na komendę, uśmiechnęliście się. Od waszego drugiego spotkania budki telefoniczne wywoływały u każdego z was pewne, hm, skojarzenia.
W końcu dotarliście na jakiś parking, a kiedy dostrzegłaś samochód perkusisty, odetchnęłaś z ulgą. Londyn był pięknym miastem, ale nie podobała ci się wizja przemierzania go na dłuższą metę pieszo.
Otworzył ci drzwi od strony pasażera, a ty spojrzałaś na niego rozbawiona.
— Dobra, przyznaj się, robisz to żebym nie skrzywdziła tej twojej "Love of my life"? — zapytałaś, unosząc kącik ust.
— Podejrzewasz się o masochizm? Otwieram drzwi, żebyś mogła spokojnie wsiąść — wyjaśnił, a ciebie zatkało przysłowiowe kakao.
— Kim jesteś i co zrobiłeś z Rogerem?
Spojrzał na ciebie z niedowierzaniem. Chyba spodziewał się podziękowania, a nie żarcików z jego obsesji na punkcie aut. Musiałaś przyznać, że jednak trzeba pokazać mu swoją wdzięczność za ten przejaw dbania o ciebie.
Więc zanim wsiadłaś do pojazdu, pocałowałaś chłopaka przelotnie w policzek.
— Dzięki, gentlemenie.
Po kilkunastu minutach jazdy zatrzymaliście się przed jakimś domem na przedmieściach. Roger ponownie otworzył ci drzwi, a po zamknięciu ich podeszliście do budynku, który najwyraźniej był celem waszej podróży.
Niebieskooki wszedł jak do siebie, a ty zastanawiałaś się, gdzie jesteście. W końcu dotarliście do salonu, gdzie siedziało troje chłopaków, mniej więcej w wieku blondyna.
— E, CHŁOPAKI, CHCĘ WAM KOGOŚ PRZEDSTAWIĆ! — rzekł dumnie i donośnie.
— O, kto to? Twoja ładniejsza siostra, Rog? — zapytał mężczyzna z szopą ciemnych, kręconych włosów. — Już wydaje się fajniejsza od ciebie.
— Naprawdę bardzo zabawne, Bri — sarknął twój chłopak. — To moja dziewczyna, [T/I] — objął cię ramieniem i szelmowsko się uśmiechnął.
Tamci spojrzali po sobie porozumiewawczo. Po chwili znów odezwał się ten z długimi, prawie czarnymi lokami.
— Okej, a która to już w tym miesiącu? Trzecia? Czy czwarta? — zapytał niewzruszony.
CZYTASZ
𝐑𝐄𝐋𝐈𝐐𝐔𝐈𝐀𝐄. 𝐪𝐮𝐞𝐞𝐧 𝐩𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞
Fanfic━ [T/I] [T/N] × roger taylor/john deacon/brian may ━ zakończone ━ fluff, rzadko kiedy angst 29.12.2020 - #1 w #brianmay 03.01.2021 - #1 w #queenband 18.03.2021 - #1 w #johndeacon 09.12.2021 - #1 w #rogertaylor 12.12.2021 - #1 w #freddiemercury 30.0...