[A/N] Hardkory, "Somebody to Love" na słuchawki/głośnik i do przodu. Przepraszam :')
🥁 Roger 🥁
— Co to znaczy, że cię nie będzie? — oparłaś ręce na biodrach i spojrzałaś na Rogera poirytowana. — Przecież mówiłeś mi, że ten weekend na pewno spędzimy razem.
— Nie rozumiem, czemu się tak spinasz, [T/I]. Jest przecież to przyjęcie u Freda, pamiętasz? A skoro ty nie chcesz iść, pójdę sam — wzruszył niedbale ramionami.
Siedzieliście u ciebie w mieszkaniu, a Taylor właśnie poinformował cię o pewnej zmianie waszych planów, niekoniecznie uzgodnionej z tobą… Nie byłoby aż takiego problemu, gdyby nie to, że takie sytuacje zdarzały się wręcz notorycznie. Impreza tam, impreza tu, a blondyn na nich. To stawało się męczące.
— Ale z jakiej to w ogóle okazji, co?
— Freddie ma urodziny — wyszczerzył zęby. — Więc muszę iść, nie?
— Hm, czyli nasz zabawowy przyjaciel ma urodziny po kilka razy w każdym miesiącu. Fascynujące zjawisko, co, Rog? — uniosłaś brwi.
Wręcz proporcjonalnie, jego brwi się obniżyły. Wyglądał na naprawdę niezadowolonego przez twoją wypowiedź.
— NIE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ, [T/I]! — niespodziewanie krzyknął. — SAM DECYDUJĘ, O MOIM ŻYCIU I CZY IDĘ NA BALANGĘ CZY NIE!
— A KTO OSTANIO PYTAŁ MNIE, CZY POWINIEN WZIĄĆ SZALIK, BO BĘDZIE ZIMNO? — ty też podniosłaś ton głosu.
— TO SIĘ NIE LICZY, POBITE GARY! NIE MUSZĘ CIĘ PYTAĆ O ZDANIE, JESTEM DO—RO—SŁY!
— ZABAWNE, SERIO RZUĆ TO QUEEN I IDŹ NA KOMIKA!
To stwierdzenie najwyraźniej zupełnie przelał czarę goryczy. Taylor poczerwieniał; chyba naprawdę się wkurzył. Nigdy wcześniej nie kłóciliście się tak na poważnie — to było tylko nieco infantylne droczenie się. Ewentualnie pieszczotliwe kopnięcia w piszczel.
— CHYBA TY! KTO SIĘ PRZEZYWA, TEN SIĘ TAK NAZYWA! — tupnął nogą niczym wściekły przedszkolak. — WYJDŹ Z MOJEGO DOMU!
— TO MÓJ DOM! — inteligencja chłopaka zaskakiwała cię każdego dnia. — I TO TY WYJDŹ, JAK MASZ ZAMIAR MNIE OBRAŻAĆ!
— OKEJ, WYCHODZĘ!
Odwrócił się z impetem i gdy już miał zamiar wychodzić, wpadł na mały stolik do kawy. Poprawił włosy, odwrócił się znowu i tym razem trafił w drzwi. Trzasnął nimi wychodząc, a gdy już myślałaś że go dziś nie zobaczysz, otworzył je z powrotem i wsadził głowę do pokoju.
— SORY ŻE TAK TRZASNĄŁEM, TERAZ IDĘ SERIO! — i zrobił to, co zapowiedział, tym razem cicho zamykając drzwi.
Usiadłaś na fotelu i przemyślałaś zaistniałą sytuację. W pierwszej chwili chciało Ci się śmiać, ponieważ musieliście wyglądać jak para małych dzieci. Ale z drugiej strony… To była wasza najpoważniejsza, jak dotąd, sprzeczka. I nie wyglądało na to, aby perkusista szybko do ciebie powrócił.
— Wracaj tu, Roggie… — szepnęłaś smutno w przestrzeń.
🎹 John 🎹
— John, słuchaj, mam ci coś ważnego do powiedzenia…
Siedzieliście w parku, słońce miło przygrzewało, ale ta przyjemna atmosfera zdecydowanie nie pasowała do wiadomości, którą chciałaś przekazać chłopakowi. Chodziło bowiem o nowego managera Freddiego, Paula Prentera.
![](https://img.wattpad.com/cover/201902157-288-k711381.jpg)
CZYTASZ
𝐑𝐄𝐋𝐈𝐐𝐔𝐈𝐀𝐄. 𝐪𝐮𝐞𝐞𝐧 𝐩𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞
Fanfic━ [T/I] [T/N] × roger taylor/john deacon/brian may ━ zakończone ━ fluff, rzadko kiedy angst 29.12.2020 - #1 w #brianmay 03.01.2021 - #1 w #queenband 18.03.2021 - #1 w #johndeacon 09.12.2021 - #1 w #rogertaylor 12.12.2021 - #1 w #freddiemercury 30.0...