Rozdział 13

326 28 1
                                    

W Rohanie spędzili tylko jeden dzień, kolejnego znów ruszyli w drogę z nowym zapasem prowiantu i wody (a Boromir z nowym koniem podarowanym mu przez Éomera). Posuwali się do przodu szybciej niż pierwotnie zakładali i mężczyzna był dobrej myśli. Według jego najnowszej prognozy w Rivendell mieli być wraz z końcem lata, jeśli nie szybciej, a jego dobry nastrój wkrótce udzielił się także i Sheili.

Dziewczyna wrzuciła do ogniska patyk, którym rozniecała żar i spojrzała na Boromira, kiedy usiadł obok niej. Mężczyzna objął ją ramieniem, wtulając twarz w zagłębienie jej szyi. Sheila zachichotała, kiedy ją tam pocałował. Wzdłuż kręgosłupa przeszedł jej dreszcz.

– Łaskoczesz – odezwała się z rozbawieniem, odsuwając się od niego. Boromir uśmiechnął się zadziornie i przyciągnął ją do siebie z powrotem, łapiąc ją w talii.

– Ja jeszcze nawet nie zacząłem – odpowiedział. Sheila pisnęła i spróbowała wyrwać się z jego objęć, kiedy chwilę potem wsunął jej dłoń pod płaszcz, łaskocząc pod żebrami. Mężczyzna trzymał ją jednak mocno, ani myśląc puścić.

– Nie! Proszę! – zawołała, usiłując złapać oddech. Ze śmiechu w oczach stanęły jej łzy. Boromir również nie mógł się powstrzymać i roześmiał się, widząc jej bezskuteczne próby uwolnienia się z jego uścisku. Sheila otarła oczy wierzchem dłoni, ani na chwilę nie przestając się śmiać.

– Ciekawi mnie... I to bardzo... Gdzie jeszcze możesz mieć łaskotki. Sprawdzimy, hmm? – Mężczyzna uniósł brew.

– Nie! – Dziewczyna odsunęła się od niego gwałtownie, ale na niewiele jej się to zdało, bo syn Denethora mocno przytrzymał ją za ramię i przeniósł się z łaskotkami z powrotem na jej szyję. Sheila uchyliła się odruchowo, gdy przez całe jej ciało przeszły dreszcze.

– Przestań! – jęknęła przeciągle. – Boromir! Mówię poważnie, przestań. – Wyrwała mu się i wstała z miejsca, odsuwając się od niego. Mężczyzna powoli uniósł ręce w geście poddania.

– Już nie będę, przepraszam. – Spojrzał na nią ze skruchą. Dziewczyna z powrotem opadła na swoje miejsce przy nim, zerkając jeszcze na niego nieufnie, ale przysunęła się bliżej, gdy zachęcająco wyciągnął w jej stronę ramiona. Boromir objął ją, przytulając do siebie. Oparła mu głowę na ramieniu, patrząc mu w oczy. Odwzajemnił spojrzenie, uśmiechając się. Przez naprawdę długą chwilę siedzieli w bezruchu, wsłuchując się w trzask ognia i odgłosy nocy, aż wreszcie mężczyzna pierwszy nachylił się do niej i pocałował. Sheila drgnęła zaskoczona, w pierwszym odruchu chcąc się odsunąć, ale po chwili rozchyliła wargi, odwzajemniając pocałunek. Jej dłoń powędrowała do nadgarstka mężczyzny i chwilę potem mocno splotła z nim palce.

Boromir całował namiętnie, z zachłannością, przygarniając ją do siebie coraz bliżej. Jego dłoń powoli błądziła po plecach dziewczyny, a potem sięgnęła do klamry jej płaszcza. Po krótkiej chwili mocowania się z zapinką, okrycie wylądowało na ziemi. Mężczyzna przysunął się do niej jeszcze, przenosząc się z pocałunkami na jej szyję. Wyrwało jej się ciche westchnienie. Boromir tylko uśmiechnął się lekko, wsuwając jej obie dłonie pod koszulę, żeby potem pociągnąć ją ku górze, ale dłoń Sheili przytrzymała jego rękę w miejscu.

– Co ty wyprawiasz? – spytała, przerywając pocałunek. Lekko zmarszczyła brwi, patrząc na niego.

– Rozbieram cię. – Mężczyzna tylko wzruszył ramionami, wracając do przerwanej czynności. Ani myślała się już opierać. Chwilę potem odchyliła głowę w tył z przeciągłym westchnieniem. Boromir wciąż obcałowywał jej szyję, jednocześnie subtelnie pieszcząc jej piersi. Sheila drgnęła, kiedy jego palce musnęły wyjątkowo wrażliwe miejsce, serce zabiło jej mocniej, oddech mimowolnie także przyspieszył. Jęknęła cicho, ale długo. Sięgnęła dłonią do zapięcia swoich spodni, drżącymi palcami szarpiąc się z paskiem. Dotknęła jego policzka, wpijając się w jego usta i potem wsunęła mu tę dłoń we włosy, drugą starając się rozpiąć jego spodnie. Chętnie jej w tym zresztą pomógł.

Dziewczyna z westchnieniem opadła na rozłożony na ziemi płaszcz, ani na chwilę nie przestając go całować. Boromir wszedł w nią delikatnie, ale za chwilę już pchnął mocno, sprawiając, że zachłysnęła się powietrzem. Było między nimi niewytłumaczalne, niemal magnetyczne przyciąganie, przed którym żadne z nich nie próbowało się bronić.

***

Sheila przeciągnęła się leniwie w ramionach wciąż jeszcze śpiącego Boromira i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Widok był naprawdę rozkoszny. Mężczyzna spał na brzuchu z jednym ramieniem pod głową. Drugim obejmował ją w talii. Dziewczyna powoli wysunęła się z jego uścisku, podnosząc do pozycji siedzącej i szczelniej otuliła się płaszczem. Ognisko prawie całkiem zgasło, a ranne powietrze było chłodne.

– Boromir – odezwała się cicho, dotykając jego ramienia. – Pora wstawać...

– Mhm – mruknął niewyraźnie mężczyzna, przekręcając się pod kocami. Sheila roześmiała się z rozbawieniem.

– Boromir, no już, wstajemy – powtórzyła, potrząsając ramieniem śpiącego, ale kiedy w odpowiedzi wymamrotał coś o tym, że on jej dawał pospać, skapitulowała i zostawiła go w spokoju. Wyjęła z torby odrobinę chleba i boczku, mając nadzieję, że zapach przypiekanego nad ogniskiem mięsa, rozbudzi go skuteczniej niż ona. Musiała co prawda na nowo rozniecić żar, ale kiedy już to zrobiła, nie miała żadnych problemów ze zrobieniem sobie śniadania.

Boromir poruszył się pod kocem, czując wyraźny zapach przypiekanego mięsa. Uśmiechnął się lekko. "Tak się bawimy, co? Nic z tego, moja panno". Uśmiechnął się do siebie, z powrotem zamykając oczy i układając się wygodnie z westchnieniem. Sheila natomiast z całkowitym spokojem rozłożyła na kromce chleba plastry boczku i ugryzła pierwszy kęs kanapki. Obejrzała się na mężczyznę i lekko zmarszczyła brwi, widząc, że nawet się nie poruszył.

– Jeśli teraz nie wstaniesz, nie dostaniesz śniadania – zagroziła. To natychmiast go rozbudziło.

– Dlaczego? – jęknął przeciągle, podnosząc się do siadu. Dziewczyna wzruszyła ramionami, uśmiechając się do siebie z zadowoleniem.

– Bo opóźniasz podróż. Chociaż to nie do końca moje zmartwienie. Nie ja spieszę się na ważną naradę. – Z uśmiechem uniosła jedną brew, drażniąc się z nim. Zrezygnowany Boromir wstał z posłania i z ciężkim westchnieniem przysiadł obok niej, czekając aż da mu kanapkę.

– Co za to dostanę? – Sheila cofnęła dłoń z kromką chleba, wciąż uśmiechając się zadziornie i spoglądając na niego z wyczekiwaniem. Mężczyzna odpowiedział jej podobnym uśmiechem i nachylił do niej, całując długo, lekko przygryzając przy tym jej wargę. Sheila wyprostowała się z zadowoleniem i już bez zbędnych ceregieli oddała mu swoją kanapkę, dla siebie przygotowując drugą. Przez dłuższą chwilę żadne się nie odzywało, każde zajęte swoim śniadaniem.

Boromir skończył pierwszy i zaraz po jedzeniu z powrotem zwinął się na posłaniu z zadowolonym pomrukiem. Sheila odprowadziła go wzrokiem, ale nie odezwała ani słowem. Uśmiechnęła się tylko do siebie kończąc kanapkę i postanawiając wytoczyć ciężkie działa, skierowała się ku pobliskiemu strumykowi, gdzie napełniła wodą własną manierkę, a wróciwszy, stanęła nad nim i brutalnie chlusnęła mu wodą w twarz. Boromir natychmiast poderwał się z ziemi, biorąc gwałtowny wdech. Spojrzał na nią zdezorientowany.

– Jedziemy – rzuciła krótko Sheila tonem nieznoszącym sprzeciwu i pierwsza usiadła w siodle, czekając cierpliwie aż mężczyzna zrobi to samo.

– Co tylko chcesz... – Boromir westchnął, zbierając z trawy koce i grube futro, na którym spali.

– Za dnia nie stajemy – dodała, kiedy już dołączył do niej i ruszyli w dalszą drogę. – Chyba, że będziemy musieli. Jak daleko chcemy dzisiaj dojechać?

– Zobaczmy... – Mężczyzna wyciągnął mapę z juków. – Jeśli przetniemy dziś stary gościniec będziemy nocować już na obrzeżach Dunlandu.

– Świetnie. – Sheila uśmiechnęła się szerzej i popędziła konia do kłusa. Boromir chcąc nie chcąc, musiał zrobić to samo.

Wyszedł odrobinę krótszy niż zazwyczaj, niemniej jestem z niego bardzo zadowolona (większość pisana na nudnym wykładzie, z jakiegoś powodu naprawdę dobrze mi idzie tworzenie na uczelni). Teraz i przez kilka następnych na piedestałach będzie stał Boromir, bo jego relacje z Sheilą są dość kluczowe dla fabuły, ale spokojnie, Faramir jeszcze będzie miał swoje pięć minut :)

Ścieżki przeznaczenia || The Lord of the RingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz