Rozdział 1

420 16 5
                                    

     Dzień zaczął sie zwyczajnie. Jak by ktoś powiedział - dzień jak co dzień. Ale jednak czułam, że coś się dzisiaj wydarzy. Wstałam jak zawsze o 6:00 i zaczęłam dzień od porannej toalety. Gdy skończyłam załatwiać sprawy łazienkowe udałam sie do kuchni żeby zaparzyć sobie kawę i zrobić jakieś śniadanie, by móc zacząć jakoś funkcjonować. Gdy na zegarku wybiła godzina 7, zaczełam zbierać się do pracy.
Już o wpół do 8 byłam w drodze do wytwórni. Gdy wjeżdżałam na parking jak co dzień przywitał mnie ochroniarz:

- Dzień dobry Sharon, jak się dzisiaj masz?- każdy dzień zaczynaliśmy krótką wymianą zdań, która potrafiła naprawdę poprawić mi humor.

- Dzień dobry,tak jak zwykle, ale dzisiaj przydałaby mi się chyba jeszcze jedna kawa. - zaśmiałam się.

- W takim razie leć bo mi tu jeszcze zaśniesz - zaśmiał się serdecznie a ja wjechałam na parking.

Oczywiście nie obeszło się bez szukania mojego miejsca parkingowego. Gdy w końcu udało mi się zaparkować moją Skode zorientowałam się, że zostało mi piętnaście minut.
Ruszyłam dość szybkim krokiem do biura z nadzieją że, zdąże jeszcze zaparzyć sobie kawe.
O dziwo zdążyłam. Z uśmiechem na twarzy i gorącym napojem w ręku ruszyłam do biura gdzie dziś miałam asystować. Pomagałam właśnie planować trase Bangtanów. Dość szybko zaprzyjaźniłam się z chłopakami przez co szybko przeszliśmy na "ty".

- Nasza ulubiona asystentka! - krzyknął uśmięchnięty od ucha do ucha Jungkook

- Hej Kookie, i reszto-  zaśmiałam się cicho widząc jak najmłodszy walczy z chęcią rzucenia się na mnie i przytulenia mnie porządnie.
- No chodź, wiem że i tak nie wytrzymasz - po tych słowach zdążyłam jedynie odstawić kubek na biurko i zostałam porwana w objęcia najmłodszego.

W tym momencie weszła moja przyjaciółka Karma dzięki której w ogóle zawdzięczam to, że pracuje tu gdzie pracuje. Kaszlnęła nieznacznie przez co chłopak mnie puścił a na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec zawstydzenia.
Na moich policzkach pewnie zresztą można było zauważyć to samo zjawisko. Karma uśmiechneła się i usiadła przy biurku podając mi cieńszą teczkę z papierami otwierając jednocześnie laptopa.
Zaczęłam przeglądać papiery znajdujące się w teczce wertując jak najszyciej się da to co było w nich zawarte. Spoglądałam raz na przyjaciółkę, raz na papiery. Po dłuższej chwili w końcu udało mi się powiedzieć cokolwiek:

- Ciebie pogięło?!? Jak to mam zająć twoje miejsce?!?-  wybuchnełam zszokowana tym co właśnie ujrzałam.

- Masz awans słodziutka, z resztą tak jak i ja. Teraz masz sprawy chłopaków na wyłączność. Ah, zapomniałabym, musisz im załatwić kogoś kto by u nich sprzątał. Podobno mają tam taki bajzel, że trudno w to uwierzyć. - spojrzała na chłopaków po czym wróciła wzrokiem do mojej osoby - no chyba, że wolałabyś sama tam sprzątać. 
Zaśmiała się a ja tylko przewaliłam oczami. Jungkook cały się rozpromienił, na samą myśl o tym, iż przychodziłabym do nich codziennie i że codziennie miałby szanse mnie przytulać. W tym samym momencie wyobraziłam sobie to jak codziennie będe ściskana przez chłopaka. Uśmiechnęłam się lekko bo nie ukrywając, nawet mi to schlebiało. Miałabym się również do kogo odezwać po pracy nie musząc czekać aż łaskawie Karma lub ktoś z mojej rodziny zadzwoni by porozmawiać ze mną 5 minut w tygodniu. Wprawdzie mieszkałam w Seulu dobre 3 miesiące, a jednak nie znałam zbyt wielu ludzi. No ale cóż - życie.

Po całym dniu tłumaczenia co mam robić na stanowisku Karmy gdy ona pójdzie krok dalej byłam zmęczona. Kierowałam się właśnie do mojego auta gdy poczułam czyjąś ręke na moim ramieniu. Gdy odwróciłam głowę zobaczyłam twarz lidera. Namjoon uśmiechnął się do mnie oznajmując że musimy porozmawiać. Oho, zaczyna się. Za każdym razem gdy "musieliśmy porozmawiać" podczas tego jak łapał mnie na przerwie lub tak jak teraz - gdy zmierzałam do samochodu, chodziło o coś poważnego. Tak jak i prawdopodobnież tym razem.

- Sharon słuchaj, rozmawiałem z Kookiem i ten mały, uparty osioł stwierdził, że on chce żebyś ty do nas przychodziła bo nikogo innego do domu nie wpuści. Jeśli się nie zgadzasz to powiedz, będzie się musiał z tym jakoś pogodzić. -  spojrzał na mnie poważnie, a w mojej głowie pojawiło się jedno jedyne pytanie :

- Ale jeżeli będe codziennie jeździć do was to u siebie będe już dosyć późno. Nie przeszkadzałoby mi sprzątanie u was ale chodzi tu o czas. Inaczej by było gdybym, na przykład z wami mieszkała- zaśmiałam się serdecznie. Na moje nieszczęście najmłodszy akurat to usłyszał i podbiegając do nas od razu wyparował z pomysłem mojego wprowadzenia się do nich. Mnie to by tam w prawdzie raczej nie przeszkadzało ale gorzej z resztą zespołu. W końcu ustaliliśmy, że dziś porozmawiają na ten temat i dadzą mi znać następnego dnia w pracy.
I w taki sposób po tygodniu kłótni uzgodniono, iż mogę się wprowadzić do dormu. Po niecałych dwóch tygodniach od decyzji, urządzałam sobie pokoik, w wielkim domu, gdzie ewidentnie brakowało kobiecej ręki. Tak oto jestem ja. Po mojej wprowadzce wprawdzie chłopaki kłócili się jeszcze o podział pokoi ale w końcu się udało. Gdy doskonale poznałam ich rutynę, starałam się jakoś wpasować, choć nie było łatwo.

~~♡~~
Cześć kruszynki!!
Mam nadzieję, że nie zaczęłam tak źle.
Wyszło trochę ponad 700 słów  choć miałam nadzieję napisać rozdział na 1000 ;c
No ale cóż, piszcie w komach co mogę poprawić!
Do zobaczonka ;3
(Spóźniłam się odrobinke ze wstawieniem tego ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe)

Jeden z siedmiu ||| Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz