Kotki szły przedzierajac się przez coraz to gęstsze gałęzie. Po pół godziny dotarły do celu.
-No wreszcie!
Opowiedział z lekkim wyrzutem brązowy i bardzo umięśniony kocur.
Tato! To przecież tylko dwie minuty spóźnienia!-powiedziała Ester
-No właśnie, aż dwie. A teraz ustawiać się w szeregu!
Pusia i Ester ustawiły się.
-Dzisiejszy dzień jest dość wyjątkowy. - kontynuował ojciec kotki
-To właśnie dziś dostaniecie moce, które przydadzą wam się w późniejszym życiu.
Wszystkie koty słuchały z zaciekawieniem. Tylko dwie przyjaciółki nie były zbytnio zainteresowane. Może dlatego, że ojciec Ester mówił im to bez przerwy, przez kilka miesięcy.
-Nie wiem jak ty, ale mnie wcale to nie ciekawi. - oznajmiła kotce Pusia.
Ester myślała właśnie o swoim już nie chłopaku, kiedy dotarły do niej słowa przyjaciółki.
- Mnie też. - miałknęła szybko.
-Nadal o nim myślisz?- spytała Pusia.
-No a jak! Kiedy ojciec dowie się, że rzucił mnie mój przyszły mąż, to mnie rozszarpie!
-A teraz ustawiać się wszyscy w kolejce!- rozkazał brązowy kocur.
Koty posłuchały się surowego nauczyciela.
-A teraz posłuchajcie! Każdy z was po kolei będzie odkrywał moce. Musicie się wtedy bardzo skupić i pomyśleć o najmilszej rzeczy w waszym życiu. Pamiętajcie! To wspomnienie musi być miłe! No dobrze, zaczynamy!
I tak prawie wszystkie koty z kolejki poznały już swoje moce. Nadszedł wreszcie czas na przyjaciółki.
-Pusia!
Kotka podeszła pod ojca jej koleżanki.
Nagle błysło światło, a z niego wyłoniła się już nie Pusia, tylko Letni Skok!
-No ładnie. Widzę, że masz moc teleportacji! Idealnie przydasz się jako wojownik!
Letni Skok odeszła na bok patrząc na przyjaciółkę.
-I moja Ester!
Kotka niepewnie podeszła. Skupiła się jak tylko mogła! I nic. Z twarzy jej ojca można było odczytać zakłopotanie.
-Ester, czy wszystko dobrze?- powiedział kot.
Jednak po chwili kotka zemdlała.