Ester nie wiedziała, gdzie idzie. Ta część lasu była jeszcze przez jej królestwo nie odkryta. Kotka nie miała nic, co pomogłoby jej w dalszej drodze. Była zdana na siebie. Przedzierała się tak przez gęste krzewy, gdy nagle coś skoczyło na nią!
Bohaterka poczuła na grzbiecie ostre pazury. Ugryzła przeciwnika w wystający ogon. W tedy poczuła nagły przypływ energii, chciała zabić. Jej oczy zrobiły się krwisto czerwone. Potencjalny wróg pisnął z bólu puszczając Ester. Wtedy zobaczyła jego. Jej oczy zmieniły kolor. "Jak on słodko wygląda" popatrzyła na leżącego kota. Nie chciała już go zamordować. Jej serce zrobiło się ciepłe. Kocur był przerażony.
-Proszę nie zabijaj! Ja nie chciałem! -błagał.
-Nie! Ja nie chciałam! Przepraszam...
Podeszła nieśmiało pod kota. Jednak on był jeszcze trochę przestraszony.
-Mam na imię Ester.
-Jake.
-Dlaczego nie powiedziałeś właściwego imienia? -powiedziała zaskoczona kotka
-Ty, też go nie masz. -miałknął uśmiechnięty.
-Jesteś odmieńcem?
-Em, tak. -kotce zrobiło się wstyd.
-Chodź za mną, a nie będziesz się nim czuła.