-Teraz będziemy szli konarami drzew. - powiedział Jake.
- No dobrze. - powiedziała Ester wskazując na jedną z gałęzi. Szli tak przez godzinę, ostrożnie stawiając kolejne kroki. Gdy nagle średniej wielkości kamień przeleciał przed pyszczkiem Ester.
- Kamienie? Zostań tu, a ja sprawdzę, kto w nas rzuca. Oznajmił kot, po czym zeskoczył na dół. Kotka została, stojąc na dość stabilnej gałęzi. A wtem drugi kamień wleciał jej w twarz, przez co straciła równowagę i spadła.
Jake akurat zszedł z komara, kiedy zauważył "nadlatującą" z góry Ester.
Złapał ją w ostatniej chwili obejmując. Wtedy z Krzelów wyskoczyły dwa umięśnione koty, i... Pusia!
- Oddaj nam ją! - krzyknął jeden z nich.
- Za nic w świecie! - powiedział pulchny kocur, nadal obejmując kotkę.
- Ester? Ty tu? - zaczęła Letni Skok.
- Letnia! - odpowiedziała bohaterka.
- Ester kim oni są? - spytał Jake.
- A ty kim, tłusta parówko?! Natychmiast ją zostaw, inaczej będziesz miał do czynienia z nami! - krzyknął Bicz.
Jake położył Ester delikatnie, i przyjął postawę atakującą.
- I co ty nam zrobisz co!? Podrapiesz za uchem?! - zaśmiał się Cegła.
Oczy Jake'a zmieniły kolor z czarnego na czerwony. Dwa koty zaatakowały.
Kocur pomimo kształtu ciała przypominającego kulkę, walczył lepiej niż oni. Bez problemu przepędził z pola bitwy poobijanego Cegłę. Teraz był czas na Bicza.
- Nie! - krzyknęły kotki.
- On nic wam nie zrobi, obiecuję. - powiedziała przestraszona Letni Skok.
Jake zostawił kota w spokoju.
- Wszystko wam wytłumaczymy! - powiedziała przyjaciółka Ester.