[3] Jest w tobie coś dziwnego

1.4K 156 22
                                    


 Nathaniel naprawdę chciał tolerować obecność nowego w ich pokoju. Na początku (mimo trudności) dał się przekonać do pozytywnego nastawienia. W najgorszym przypadku byłby zmuszony spędzać tam mniej czasu. Jednak nawet przy ograniczeniu przebywania w akademiku, nie mógł znieść drugiego chłopaka.

Castiel dużo się różnił od określonego przez Dustin'a lokatora – widmo. Praktycznie wszędzie było widać jego. Mimo tego, że w umiarze trzymał się swojej strony pomieszczenia, nadal łapał się na znajdowaniu jego rzeczy na swoim miejscu.

Jednak nie chodziło mu do końca o bałagan, Nath też czasami robił się bałaganiarzem kiedy rzeczy na uniwerku robiły się stresujące. Chłopak miał to do siebie, że bardzo trudno było z nim się dogadać. I to nie była kwestia tego, że mieli między sobą jakieś problemy, Castielowi zwyczajnie się nie chciało. Jakakolwiek ludzka interakcja była dla niego zbędna.

— Hej - rzucił pewnego dnia Nathaniel oglądając koszulkę na jego krześle, która nie wyglądała na jego. — Czy to twoje?

Cas oderwał się od swojego telefonu i spojrzał w tamtą stronę. Przez chwilę marszczył brwi.

— Ta - mruknął podchodząc i zabierając ubranie. — Musiałem ją tam rzucić.

Wrócił wzrokiem gdzieś indziej. Blondyn stał w tym samym miejscu patrząc na niego wyczekująco. Nic innego nie wyszło z jego ust. I prawie ich wszystkie interakcje tak wyglądały. Cas albo siedział przyklejony do gitary ( miał słuchawki dzięki, którym nie robił wielkiego hałasu), albo robił inne rzeczy w ciszy.

Nathaniel chciał jakoś do niego zagadać, zacząć konwersację. Ale niby o co miał go zapytać? Cisnęło mu się na usta kilka pytań, ale miał wrażenie, że nie były one typem który tak zwyczajnie rzucało się aby zaczął rozmowę.

— Będziesz mieć coś przeciwko jeśli puszczę muzykę na głośniku? - zapytał pewnego wieczora siedząc przy swoim biurku.

Ich spojrzenia się skrzyżowały. Cas w tym momencie wiązał sobie włosy w kucyka, siedział na swoim łóżku i był otoczony przez kartki z nutami.

— Jeśli to jakaś dobra muzyka - stwierdził i odwrócił się. Nath przez chwilę się wahał ale potem uznał, że zdanie chłopka o jego guście muzycznym nie było takie ważne.

Puścił swoją playlistę na suffle i wrócił do swoich notatek. Zerknął w jego stronę, jednak ten wydawał się nie poruszony.

Nathaniel powstrzymał się przed rzuceniem jakieś uwagi w jego stronę. Patrzył się na niego przez chwilę, potem zajął się swoimi sprawami.

Z dnia na dzień w chłopaku rosła frustracja z powodu Castiela, a raczej jego braku? Wiedział, że na pewno nie będzie kolejnym Dustinem, ale nie sądził, że będzie tak drastycznie się różnił. Ale patrząc na to z perspektywy, zawsze taki był. Chociaż to nie było tak, że Nathaniel mógł o tym dużo powiedzieć.

— Może jest nieśmiały? - zaproponowała Carol, współlokatorka Lizzy, która wybyła z ich pokoju aby zalać sobie zupkę chińską u ludzi, który mieli w czym podgrzać wodę. Ich akademik nie miał luksusu mieć jakiegokolwiek pomieszczenia typowo kuchennego, musieli kitrać czajniki po kątach bo tylko mini-lodówki są dopuszczalne.

— Odpada - Nath popijał jakieś tanie piwo siedząc na ich małej kanapie. Carol naprzeciwko niego leżała na łóżku w poprzek przez co jej karmelowe włosy robił za miotłę do podłogi.

— Po prostu cię nie lubi - Liz wparowała do pokoju sącząc makaron z kubeczka. Nogą poinstruowała Natha aby się przeniósł na drugą stronę. Klapnęła obok niego.

Try Tonight [Castiel x Nathaniel] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz