[11] Nie potrafię się opanować

999 88 9
                                    


— Czemu tu jesteśmy? – zapytał Castiel patrząc na drzwi obrotowe prowadzące do galerii handlowej.

Został postępnem tu zaciągnięty i nie mógł uwierzyć, że tak naiwnie poszedł za Nathanielem w ciemno. Doskonale wiedział, że nie lubi chodzić na zakupy, więc sprzedał mu kłamstwo, zatrzepał rzęsami i to wystarczyło, żeby Eastwood się poddał. 

Chłopak sam siebie nie poznawał. Kompletnie owinięto go sobie wokół palca i tak bezwstydnie to akceptował za kilka całusów tu i tam. 

A to wszystko przez tego małego, blond demona.

— Wyglądasz jakbyś miał zaparcie, nie krzyw się tak - powiedział do niego i pstryknął go w nos. Ten posłał mu mordercze spojrzenie.

Kilka przechodniów wzdrygneło się kiedy na niego spojrzeli. Wokoło unosiła się niebezpieczna aura. 

— Zapytam jeszcze raz - mruknął, ale ten go wyprzedził:

— Potrzebuje nowych spodni, a ty jak na miłego chłopaka przystało zaproponowałeś mi swoje towarzystwo – powiedział Nathaniel z nosem w telefonie lekko uśmiechając się pod nosem. 

Nie zdawał sie przejmować zirytowaniem Castiela. Złapał go za nadgarstek i pociągnął w stronę wejścia. Ten trochę się zdziwił, ale dał się zabrać do środka. 

— Na miłego chłopaka, tak? – burknął, aJackott szturchnął go ramieniem. — Tylko zróbmy to szybko – mruknął patrząc na godzinę.

— Nie jęcz.

— Będę jęczał, dopiero jak się z tym uporamy – syknął do niego i złapał go za tyłek. Ten uderzył go ramieniem.

— Albo z bólu – syknął pod nosem.

— Robi się interesująco – stwierdził i uśmiechnął się łobuzersko.

W galerii było dużo tłumów, więc Nathaniel automatycznie zbliżył się do chłopaka. Odłożył telefon do kieszeni i rozejrzał się po galerii.

Ten zmienił pozycję jego dłoni i splótł ich palce. Nathaniel nie skomentował tego. Gest lekko go ucieszył. Blondyn nie wiedział gdzie dokładnie chciał iść, więc wodził wzrokiem po różnych sklepach. Castiel nie miał wyboru i też zaczął oglądać witryny.

— Wow – westchnięcie wyszarpnęło się z jego piersi kiedy spojrzał na manekina z wystawy, który przykuł jego wzrok. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę wyciągniętą prosto z lat 60. — Zajebiście to wygląda.

Nathaniel odwrócił głowę w tą samą stronę. Automatycznie sobie go w niej wyobraził. Miała inny krój niż ta którą nosił teraz. Wyglądała...dobrze. Lekko się podekscytował.

Od ostatniego czasu miał dziwne fantazje na jego temat, a Castiel i jego skłonności do kontaktu fizycznego, plus sprośne odzywki nie pomagały mu w ujarzmieniu ich. Chociaż Jackott nie potrafił na nie narzekać.

— Chodźmy do środka! – zaproponował. — Przymierzysz ją?

Ten zmarkotniał. Zawibrował mu telefon.

— Chcesz żebym ją przymierzył? – stwierdził wyciągając urządzenie z kieszeni i krzywiąc się. — Z tego co pamiętam ty chciałeś tu przyjść. Będziemy tu cały dzień.

     Ten ruszył do środka sklepu puszczając uwagę mimo uszu. Castiel, jak pies na smyczy ruszył za nim. Nienawidził tego, ale nawet nie miał ochoty protestować. Podejrzewał, że im dłużej utrzymują ze sobą bliskie kontakty, tym bardziej nie potrafił mu odmówić i nie sądził, że to była najlepsza rzecz jaką mógł zrobić.

Try Tonight [Castiel x Nathaniel] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz