Impreza w akademiku ewoluowała do wydarzenia w plenerze, na które przyszło o wiele więcej osób niż przewidywano. Można powiedzieć, że wszyscy rozpoczynali rok akademicki na dobrych torach. Na kampusie znajdowało się miejsce na wielkie ognisko i tam właśnie było centrum zabawy.
Nathaniel z rozbawieniem patrzył jak jego znajomi próbują balansować na pieńku drzewa z jedną nogą w górze. Śmiał się pod nosem pijąc paskudny poncz, który ktoś przyniósł na imprezę. Obok dziewczyny tańczyły w grupie wywijając dziwne kończynami i śmiejąc się. Jackott podpierał ścianę, a raczej murek. Bardziej miał ochotę na cieszenie się wieczorem, niż balowanie z przyjaciółmi. Dostatecznej rozrywki dostarczało mu patrzenie na to co wyprawiają. O mało się nie popluł kiedy w tłumie zauważył Castiela, który przebijał się pomiędzy tańczącymi ludźmi. Nath mocno odkaszlnął i złapał z nim kontakt wzrokowy.
— Jednak przyszedłeś - wydukał kiedy chłopak do niego podszedł. Impreza zaczęła się dwie godziny temu, po tym jak chłopak nie pojawiał się Nathaniel stwierdził, że jednak się nie pojawi.
— Jak widać - chłopak westchnął. —Chyba nie jestem takim anty socjalnym dupkiem jakim myślisz - wyszczerzył się w jego stronę. Najwyraźniej był w dobrym humorze. Blondyn wpatrywał się w niego przez chwilę. Czuł przyjemne uczucie w żołądku. Zadowolona mina chłopaka sprawiała, że czuł dziwną satysfakcję.
— Jesteś - stwierdził Nathaniel i się zaśmiał. Włosy Castiela były lekko upięte, przez co mógł ukazując jego piercing. Rękawy czarnej koszulki odsłaniały niektóre z tatuaży na rękach.
— Możesz spierdalać - stwierdził krótko. Jackott się roześmiał i podał mu kubek z ponczem. Chłopak spojrzał na niego podejrzliwie ale odebrał napój.
— Ty też - rzucił kiedy widział jak Castiel bierze łyka. Skrzywił się i wypluł wszystko na ziemie. Nathaniel zanosił się śmiechem.
— To jest paskudne - jęknął i otarł usta ręką.
— Zdaje sobie z tego sprawę - chłopak odpowiedział uśmiechając się od ucha, do ucha. —Nie ma za co.
— Ale z ciebie chuj - uderzył go w ramię ale nie wyglądał na zdenerwowanego. Blondyn odrzucił głowę i oparł się łokciami o mur.
— Dzisiaj wyjątkowo rzucasz fantastycznymi epitetami.
— Odezwał się student literatury - prychnął i pokręcił głową. Nathaniel wysoko uniósł brwi kiedy chłopak znowu napił się ponczu.
— Wiesz co studiuje? - zdziwił się. Ich spojrzenia się spotkały i blondyna zmroziło, chyba nigdy nie byli tak blisko siebie i nie próbowali jednocześnie skoczyć sobie do gardeł.
Nath analizował jego twarz i desperacko próbował przypomnieć sobie chłopaka z liceum. Wyglądał tak samo, ale było coś w jego ekspresji, stylu bycia, zmieniło się.
— To była jakaś tajemnica? - rzucił monotonnym głosem.
— Nie... - wybełkotał. — Po prostu nie podejrzewałem, że o tym wiesz. Nie sądziłem, że ci to obchodzi.
— Niespodzianka - Castiel sarkastycznie się rozpromienił i w przeciągu sekundy znowu wrócił do swojej kamiennej twarzy. — To chyba forma twojego - pokazał palcami cudzysłów. — Nadrabiania tematu.
Blondyn odwrócił całą twarz w jego kierunku, miał banana na twarzy. Eastwood uniósł brew pytająco.
— Co? - warknął kiedy przez dłuższą chwilę ten się nie odzywał.
— Nic, nic - zbył go ręką wciąż się uśmiechając. Był zaskoczony tym, że Castiel wykazał jakąkolwiek zainteresowanie jego osobą i wprawiało go to w rozbawienie. Zawsze wiedział, że chłopak przeważnie tylko grał wielkiego dupka, ale chyba przestał tak bardzo wzbraniać się przed okazaniem jakiejkolwiek sympatii.
CZYTASZ
Try Tonight [Castiel x Nathaniel] ✔
FanficNathaniel przez półtora roku dzielił swój pokój w akademiku ze swoim bardzo bliskim przyjacielem, Dustinem. Niestety problemy medyczne w jego rodzinie zmusiły współlokatora do przeprowadzki, co otworzyło drzwi potencjalnym nowym studentom. Nowym lok...