[7] Co się dzieje?

1.4K 152 31
                                    

    

Castiel po rozmowie z administratorem budynku mozolnym krokiem szedł na swoje piętro. Czuł się zirytowany i zmęczony całą sytuacją z dzisiaj. Nie miał pojęcia co się działo z Nathanielem i naprawdę nie miał cierpliwości do niego, żeby próbować się tego dowiedzieć.

Co było z nim nie tak?

I co najważniejsze, co było z samym sobą nie tak, że tak bardzo próbował zrozumieć o co chodzi. Nie obchodziło go to, Jackott mógł mieć swoje humorki, ale nie obeszłoby go to ani raz. Lecz teraz spadło na niego dziwne uczucie odpowiedzialności, nie chciał jej mieć, nie chciał tak się czuć. Czemu miałby odpowiadać za jego samopoczucie? Nie miał gdzie w obowiązku pomagać mu, pocieszać go.

Doczłapał się do swoich drzwi i zaczął szukać karty magnetycznej w kieszeniach. Nagle ktoś wyszedł z pokoju obok. Ten odruchowo patrzył w tamtą stronę.

— Cześć, Castiel! - zaświergotała Becca. Ten miał ochotę walnąć głową o drzwi.

— Hej - szybko wyciągnął kartę magnetyczną gotowy wpaść do swojego pokoju i zaznać w końcu spokoju.

Błyskawicznie przycisnął swój klucz do czytnika.

— Hej! - powstrzymała go i niebezpiecznie się do niego zbliżyła. Położyła swoją dłoń na jego ramieniu. Ten uniósł pytająco brew. — Nie idziesz na charytatywne pieczenie?

— Czy ja wyglądam na filantropa? - mruknął patrząc ostrzegawczo na jej rękę, którą po chwili zabrała. — Jakie pieczenie?

Dziewczyna odrzuciła kruczoczarne loki z ramienia i uśmiechnęła się słodko. Chłopak uniósł pytająco brew kiedy ta złapała go za ramię.

— Bez przesady - zaśmiała się. — Nie trzeba być filantropem, żeby trochę się zabawić ze znajomymi i pomóc komuś!

— Nie dzięki - odpowiedział i złapał za klapkę. Becca wślizgnęła się pomiędzy niego a drzwi upewniając się, że nie będzie mógł przejść dalej.

— Myślałam, że Nathaniel ci o tym wspomniał - zatrzepotała rzęsami. — Będą tam głównie dziewczyny, przydałoby nam się trochę pomocy fizycznej - spojrzała na jego klatkę piersiową. Ten wziął głęboki oddech i policzył w myślach do dziesięciu. Przewrócił oczami.

Oczywiście, że Jackott zajmuje się takimi rzeczami, no kto by pomyślał!

— Słuchaj... - zaczął będąc gotów jej odmówić. Kąciki ust dziewczyny znowu się uniosły.

Chłopak jeszcze raz pomyślał o Nathanielu i jego dziwnym telefonie przedtem. Jeśli miałby się z nim skonfrontować to lepiej to było zrobić teraz. Wiedział, że drugi będzie próbował uciekać od rozmowy. - Daj mi chwilę, tylko się przebiorę.

Ta klasnęła w dłonie i wydała z siebie szczęśliwy pisk. Cas już poczuł, że to był niesamowity błąd.

...

Becca zaprowadziła go do budynku bractwa Alpha coś tam, które nie było za daleko od ich akademika. Po wielu próbach nieudolnego flirtu z nim postanowiła obrać o wiele bardziej fizyczne podejście. Dlatego Castiel przybył na miejsce z dziewczyną wręcz wiszącą na jego ramieniu.

Dom studentów był dość duży, przynajmniej taki wydawał się chłopakowi z zewnątrz. Dziewczyna odeszła od niego i od razu wparowała do środka nie przejmując się pukaniem ani niczym. Eastwood spodziewał się tłumów nieznajomych mu ludzi, jednak w budynku było zaskakująco mało osób. Dźwięki dochodziły tylko z kuchni która była jednym z niewielu pomieszczeń z których wydobywało się światło.

Try Tonight [Castiel x Nathaniel] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz