5. Po prostu pływać.

121 3 1
                                    

- Nagle wieści! - Usłyszał zdyszany okrzyk, kiedy tylko Gou rozsunęła drzwi do salonu. Przyglądał się, jak opierając dłonie o kolana, nabiera kilka głębokich oddechów.
- Mój brat dołączył do klubu pływackiego Samezuki!

Te słowa jeszcze przez długi czas rozbrzmiewały w jego głowie.
- To dobrze, że Rin przyłączył się do drużyny Samezuki, prawda Haru? - Odezwał się jako pierwszy Makoto, wyrywając go rozmyślań.
- Haru, a co jeśli wystartujemy z nim w jednych zawodach? I znowu go pokonasz? - Na słowo "znowu", obrazy przeszłości ponownie zawirowały mu przed oczami. Tego co się stało, co zrobił..
- Jak to "znowu"? Skąd w ogóle wiesz, że było jakieś "wcześniej"?
- Ja.. Bo widzisz.. Kiedy kilka dni temu poszedłem ostatni raz zobaczyć nasz basen, spotkałem trenera Sasabe.. I tak jakoś opowiedział mi o waszym wyścigu w gimnazjum. - Odpowiedział, ze skruchą i zmieszaniem, na którą Haru mógł zareagować jedynie cichym westchnięciem. Zaraz po tym skierował wzrok w stronę oceanu orientując się, że ciemność zdominowała już całą okolicę. Przyćmione, pochodzące z niepełnego już księżyca światło odbijało się nieznacznie od toni, a przed oczami mimowolnie stanął mu obraz tamtego wieczoru.
- Liczy się, że nadal pływa. To wystarczy. - Wyszeptał, kierując słowa bardziej w kierunku plaży i fal niż personalnie do Makoto.
- Hm? Mówiłeś coś?
- Nie. Nic nie mówiłem. - Odparł ze spokojem po czym przyspieszył, chcąc zostawić z tyłu swoje własne, coraz bardziej żenująco brzmiące wyznanie.

***

- Hej! Proszę podejdźcie tu, chcę wam coś powiedzieć. - Głos Gou dotarł do Haru w trakcie robienia nawrotu, przez co zamiast odbić się od ściany i popłynąć kolejną długość, musiał zanurkować, by po straceniu tępa podnieść się na ramionach z basenu.
- No dobrze, przejdźmy więc do rzeczy. Spełniliśmy wszystkie wymagania i nasz klub pływacki oficjalnie wznowił działalność... Ale! - Choć z początku monolog nie wyglądał inaczej niż wszystkie pozostałe, nagła zmiana tonu przyciągnęła uwagę Haru. - Nawet jeśli zasada odnośnie ilości członków została spełniona, to nie możecie wystąpić na zawodach, gdy tylko troje z was potrafi pływać! - Po tych słowach dostrzegł jak kieruje ona całą swoją uwagę oraz palec wskazujący prosto na Reia. - Reeei-kuuun!
- Hai, Szefowo! - Krótki krzyk wydobył się z gardła Ryugazakiego.
- Choć do pierwszego turnieju pozostało jeszcze trochę czasu, nie mamy pojęcia ile może potrwać nauka Reia. Dlatego też! - Kolejny okrzyk, od których zaczynał powoli odczuwać wibracje w głowie.. - Korzystając z możliwości, zorganizowałam nam wspólny trening z drużyną Samezuki! - Kiedy tylko dotarł do niego sens wypowiedzianych przez Gou słów, poczuł jak serce mimowolnie podchodzi mu do gardła, a następnie spada i zaczyna obijać się o klatkę piersiową.
Minęły lata i do tej pory Haru sądził, że to co stało się w przeszłości, zostało w niej na zawsze zamknięte. Jednak od chwili kiedy tylko znowu pojawił się w jego życiu.. Nawet kiedy próbował nie myśleć, jego temat był podnoszony tak często, że nie miał szans go uniknąć. W dodatku z każdym dniem wracało do niego coraz więcej wspomnień. Z każdą chwilą był bardziej zagubiony. Myślał o tym, co wydarzyło się przy ich spotkaniu w ruinach Iwatobi SC. O uczuciach, które nagle objęły jego klatkę piersiową. Nie mógł zrozumieć, czemu.. Dlaczego wtedy pojechał do Samezuki. Nie potrafił znaleźć dobrego wyjaśnienia na to, czego doświadczył podczas wyścigu.
- Haruka-senpai? Wszystko w porządku? - Dźwięk własnego imienia wyrwał Haru z rozmyślań.
- Tak. - Zamierzał zakończyć, lecz w tym momencie poczuł silny ucisk w brzuchu. - Ale.. Będę się już zbierał, przypomniało mi się, że mam coś do załatwienia. - Dodał szybko, po czym nie czekając na jakąkolwiek reakcję skierował się od razu do szatni. A w ciągu kilku minut znalazł się już poza terenem basenu.

***

- Um, Matsuoka-senpai, kapitan kazał przekazać, że wybieramy się całą drużyną do sklepu po nowe kąpielówki. - Kiedy drzwi do pokoju się uchyliły, od razu usłyszał szmer pochodzący z korytarza oraz ledwo przebijający się przez niego głos Nitoriego.
- Nie potrzebuję nowych kąpielówek. - Odparł, wciąż z głową na poduszce, przodem do ściany.
- Ale kapitan..
- Oo! Matsuoka, a ty czemu dalej w łóżku? Nie zauważyłeś, że mamy już południe? Zwijaj się z wyrka i do busa! - Do jego uszu dotarł śmiech, któremu w obecnej sytuacji już nie mógł się przeciwstawić. Westchnął więc jedynie z rezygnacją po czym wstał i zabierając nerkę, przeszedł obok Nitoriego, który po zamknięciu pokoju od razu znalazł się obok.
- Twój dzisiejszy trening był super, senpai! Wiedziałem, że masz ogromny talent, ale czegoś tak niesamowitego się nie spodziewałem! Ja w porównaniu z tobą nie mam go za grosz. - Na sam wydźwięk tego słowa Rin przystanął, czując jak napinają się jego mięśnie.
- Talent? Żartujesz sobie ze mnie? - Prychnął. - To nie talent się tu liczy, a cały wysiłek jaki wkładasz! Myślisz, że wystarczy mieć "to coś"?! I wtedy wszystko jest proste?! - Zaczął pod koniec już krzyczeć, nie mogąc uwierzyć w tak bezsensowne słowa. - Żaden talent się nie liczy bez trudu i pracy. - Dodał jeszcze, uspokajając głos po czym ruszył dalej w kierunku wyjścia.

Free - Powrót wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz