6. Dwa tygodnie.

101 3 2
                                    

- Dzięki. - Głos Haru rozszedł się po pomieszczeniu, kiedy Makoto podał ostatni talerz do mycia.
- Nie ma za co, Haru-chan.
- Przestań w końcu używać zdrobnień. - Wraz z tymi słowami zamknął kran, a po odłożeniu naczynia na suszarkę, ruszył w stronę przedpokoju. - Pójdę zobaczyć, jak się ma Aya.
- Ah, to ja obudzę Nagise i Reia, jutro jest w końcu szkoła. - Również Makoto szybko podniósł się z miejsca i przemaszerował do drugiego pokoju, na co jedynie Haru kiwnął głową. Sam niespiesznie pokonał schody, po czym skierował się w stronę przeciwną do swojego pokoju i stanął przed ostatnimi z rozsuwanych drzwi na korytarzu. Westchnął cicho, nie wiedząc co może zostać w środku. Pamiętał jak bardzo kuzynka jest nieprzewidywalna bez żadnych dodatków i wolał nie myśleć do czego mogłaby ją doprowadzić dodatkowa ilość cukru, jaką miały Iwatobi Cream's przyniesione przez Nagiase oraz kapka sake jaką znalazła w dawnym, jak sądził zamkniętym barku jego ojca.
- Aya, jak się czujesz? - zapytał się od razu po rozsunięciu drzwi jednak, kiedy odpowiedziało mu jedynie ciche posapywanie, odetchnął z ulgą po czym zasunął je z powrotem.
-Haru, my już idziemy. Do zobaczenia jutro. - Kiedy stanął na szczycie schodów do jego uszu dotarło wołanie z przedsionka, a zaraz po tym, cichy zatrzask drzwi wejściowych. Wiedząc, iż wszystko w domu jest już zrobione, Haru w końcu ziewnął przeciągle, kierując się prosto do łazienki. Późna godzina oraz nadmiar wrażeń dały w końcu o sobie znać, przez co po stosunkowo niedługiej kąpieli przemaszerował prosto do swojego łóżka.

Jednakże minęła minuta, potem kolejne, a pomimo to sen nie chciał zawitać do odczuwającego wszechobecne zmęczenie, Haru. Ciągle przewracał się z boku na bok, starając się znaleźć dogodną pozycję i w końcu odpocząć, lecz nawet kiedy już ulokował odpowiednio głowę i zamknął powieki, niemal od razu dostrzegał pod nimi obraz sceny zza sklepu, która miała miejsce jeszcze tego popołudnia.

***

Choć od ich rozmowy minęło prawie dwa tygodnie Rin wiedział, że to następne dwa, które pozostały do zawodów będą kluczowe dla wyniku.
Dlatego też, mimo iż miał świadomość, że trening zbliża się już do końca, pływał nieprzerwanie pokonując kolejne długości toru. Dopiero kiedy pomiędzy seriami basenów dostrzegł dobijającą na zegarze dwudziestą trzydzieści wieczorem, a ponaglający głos kapitana rozniósł się w przestrzeni, zamiast następnego nawrotu zatrzymał się przy jednej ze ścian.
- Matsuoka-senpai! Twoja..
- Oj, Matsuoka! Jeśli zaraz nie wyjdziesz z basenu, to upuszczę całą wodę. - Wołanie kapitana Mikoshiby znowu przedarło się przez pełną długość pływalni. - I żeby nie było, następną partię będziesz napełniać wiaderkiem! - Dodał nie kryjąc złośliwego uśmiechu, w reakcji na co Rin mlasnął z niezadowoleniem językiem, po czym podniósł się na ramionach z wody.
- Nie przejmuj się Matsuoka-senpai. Kapitan pewnie chciał żebyśmy wszyscy skończyli na dzisiaj i dlatego tak powiedział.
- Nie, jestem niemal pewny, że gdybym nie wyszedł to naprawdę by to zrobił. - Odparł zabierając swoje rzeczy i ruszył prosto w kierunku szatni.
- Senpai! Zaczekaj! - Zaraz po opuszczeniu budynku do uszu Rina dotarło wysokie nawoływanie, na które zwolnił kroku.
- Uh, co jest Nitori? - Odezwał sie kiedy ten już do niego dobiegł.
- Nie, to znaczy ja.. Ja już na basenie chciałem powiedzieć, że.. że masz naprawdę niesamowitą wytrzymałość!
- Oh. No tak, wiem. - Odparł krótko, po czym ruszył dalej w stronę internatu. - Widzisz.. - Zaczął, czekając chwilę aż chłopak go dogoni. - ..po przyjeździe do Australii byłem skupiony na tym, żeby przepłynąć basen w jak najkrótszym czasie. Chciałem być szybszy, przez co każdą długość zacząłem pokonywać tak, jakby moje życie od tego zależało. - Mówiąc to Rin spojrzał na swoją prawą dłoń po czym zacisnął ją w pięść i westchnął. - Aż zauważył to mój trener. Płynąłem wtedy dowolnym trzeci basen i widziałem, jak podchodzi do mojego toru. Uklęknął przy nim, jakby wiedział, że już nie nawrócę. Wkurzyłem się. Sądziłem, że uważa mnie za słabego. Chciałem pokazać, że mogę dużo więcej.. - Zaraz po tych słowach rozluźnił dłoń. - Ale kiedy dotarłem do ściany z trudem łapałem powietrze. - Powiedział, po czym stanął na pierwszym ze schodów internatu. - Później nauczyłem się, że aby być szybkim, najpierw trzeba stać się wytrzymałym. - Zakończył i wszedł przez rozsuwane drzwi, zostawiając Nitoriego z tyłu. Chciał tylko zajść do pokoju, żeby przebrać się w strój do biegania, jednak opowiadana w skrócie historia mimowolnie przywołała do niego kolejne szczegóły tamtego wydarzenia. Rin zrozumiał wtedy jak bardzo był słaby, a to wprawiło go we wściekłość. Jedynym o czym myślał, było stanie się pływakiem olimpijskim, ale przyglądając się swoim czasom czuł, że jest ona poza jego zasięgiem..
I właśnie wtedy, gdy próbował przywrócić swój oddech do normy, usłyszał za sobą ciche chrząknięcie. Po obróceniu się jednak dostrzegł, że trener nie patrzy na niego, ale na tor. "Jeśli chcesz być szybki, odwróć się i płyń dalej." - Powiedział najprostszym angielskim, tak by Rin mógł go zrozumieć, po czym spojrzał mu w oczy.
"Ale jeśli chcesz stać się legendą, wyjdź". - Po tych słowach dostrzegł wychylającą się ku niemu dłoń.
Wiedział, że pozostając w miejscu, w którym w tamtej chwili był, nie pójdzie dalej. Nie zrobi postępu i niczego nie zmieni. Dlatego właśnie chwycił rękę trenera, który zaraz po tym wytłumaczył mu błędy jego myślenia.
Zrozumiał, że szybkość buduje się  przez stworzenie odpowiedniej wytrzymałości. Im większe tempo chciał osiągnąć, tym więcej basenów musiał zrobić. Trening za treningiem.
I choć trwało to długo, pewnego dnia nadszedł moment, kiedy Rin poczuł, że musi przyznać trenerowi rację. Gdy tylko znalazł się w wodzie, jego ciało niemal automatycznie dostosowało się do tempa. Czuł jak z każdym ruchem zwiększa swoją prędkość, nawet po nawrocie i na końcówce. A kiedy już dotknął ściany, to silne uczucie wciąż go nie opuszczało. Wtedy dopiero zrozumiał co naprawdę oznacza stawać się szybkim.
- Huh? Matsuoka-senpai, wychodzisz gdzieś? - Kiedy Rin skończył się przebierać drzwi od pokoju akurat się otworzyły, wpuszczając do środka jego współlokatora.
- Ta, idę trochę pobiegać. - Oświadczył krótko po czym zabrał swój telefon oraz słuchawki i wyminął młodszego w przejściu, kierując się jak zawsze do pobliskiego parku.

Free - Powrót wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz