1. Matsuoka Rin, tak?

211 5 1
                                    

- Następna stacja: Iwatobi. Wysiadających prosimy o zabranie bagaży i kierowanie się, w stronę wyjścia. - Oznajmił nagrany, dość mocno zniekształcony już głos. W dodatku na tym się nie skończyło i szemrzący dźwięk, jeszcze dwa razy podrażnił uszy pasażerów, nim pociąg dotarł na zapowiadany przystanek.

- Ugh.. Naprawiliby to. Przy takim szumie, nawet słuchawki nic nie dają. - Szepnął do siebie, nie tryskając zbytnio entuzjazmem i po chwili czekania, aż pozostali ludzie wyjdą z pociągu, w końcu znalazł się na peronie. Jednakże, jako że dworzec umiejscowiony był od drugiej strony miasta, musiał teraz jeszcze pokonać, niemal połowę jego szerokości. A mimo, iż obecna pora roku nie przynosiła ze sobą wielkich upałów, i tak zdecydował się nasunąć czarny daszek od czapki bardziej na czoło. Następnie, puszczając muzykę na pełną głośność, ruszył w kierunku wyjścia.

***

Mimo, że miasto zmieniło się przez lata jego nieobecności, skróty, którymi poruszał się za czasów podstawówki, wciąż prowadziły tam gdzie zapamiętał. Na przemiennie, to wchodząc po schodach, to opadając razem z nimi, po niespełna dwudziestu minutach znalazł się pod bramką starego, niekrytego basenu, należącego do szkoły Iwatobi. Rin nie miał jednakże zamiaru się sentymentalizować. Wręcz przeciwnie. Czuł irytację za każdym razem, kiedy podświadomość ukazywała mu sceny z dzieciństwa.
Chciał patrzeć tylko przed siebie..
Mimo to jednak, przeczuwał, że coś ciągle trzyma go w przeszłości.
I choć kolejne minuty mijały, wciąż stał pod bramą nie robiąc kroku w żadną ze stron.
- To zaczyna być upierdliwe. - Warknął w końcu, czując, że jego własne rozterki, powoli wyprowadzają go z równowagi. Postawił na chodniku dźwigany do tej pory podróżny plecak, a po odnalezieniu swojego portfela, wyciągnął z niego australijską, 50-centową monetę. Następnie wybił ją w górę kciukiem i obserwował, jak obraca się w powietrzu, by po chwili upaść na drogę. Obstawiając jak zwykle, zbliżył się, chcąc poznać odpowiedz..

Rin miał tylko z jeden powód, by wrócić do Japonii. Rzecz ta, była przyczyną całej lawiny wydarzeń, które miały miejsce zarówno przed, jak i po opuszczeniu kraju. Wszystkie sytuacje z jakimi musiał się mierzyć i każdorazowe uderzenie w mur, z biegiem czasu zaczęły powodować różnice w jego postrzeganiu. Z każdym kolejnym treningiem narastała w nim frustracja, aż w pewnym momencie.. Miał po prostu dość. Zrozumiał, że coś nie pozwala mu pójść dalej. Blokada całkowicie zatrzymała jego rozwój, a z każdym dniem czuł, iż ma coraz mniej chęci do walki.
Nie chciał pamiętać, nie chciał widzieć żadnego ze wspomnień i naprawdę ostatnim czego pragnął, był powrót do przeszłości. Bo w końcu to, czego doznał niedługo po wyjedzie, było najgorszym z możliwych uczuć.

Nie wiele się zastanawiając z powrotem założył plecak, po czym przeszedł nad niską furtką i po pokonaniu kilku schodków, w końcu dotarł na miejsce.

- Co za bajzel. - Dno basenu, było niemalże całkowicie porośnięte chwastami. Farba odchodziła od ścian, a gdzieniegdzie Rin zauważył nawet leżące, puste butelki oraz puszki.
Kiedy uświadomił sobie, jak dawno temu to miejsce musiało zostać porzucone, poczuł w sobie nieoczekiwany przypływ frustracji. Jednakże zamiast rozładować się na najbliższym aluminium, westchnął tylko z kpiną, a potem odwrócił, ruszając z powrotem w kierunku wyjścia.

- Rin! - Dobiegło go nagle ciche wołanie, na które obrócił się z tak silnym impetem, że dźwigany plecak prawie przeciążył go do tyłu. Odzyskawszy równowagę, zaczął się rozglądać, usiłując odnaleźć źródło, z którego mógł pochodzić dźwięk. - Rin! Riiiiin! - Zabrzmiało ponownie, tym razem głośniej. On jednak wciąż nie potrafił zlokalizować, skąd dochodzi wołanie, a że był w raczej nie wesołym humorze, zaczynało mu to już działać na nerwy.
- Ej, ty! Nie wiem coś za jeden, ale jeśli czegoś ode mnie chcesz, to wyjdź i to powiedź! Zamiast bawić się w jak..
- Rin-chan! Zaczekaj na nas! - Kiedy dziecięcy okrzyk rozbrzmiał po raz trzeci, a mały blondyn pojawił się przed jego twarzą, Rin zrozumiał wszystko w jednej chwili. W rzeczywistości nikt go nie wołał. Tak naprawdę, wciąż stał sam nad starym basenem, tyle, że rozbestwiona wyobraźnia, zaczęła po raz kolejny stawiać mu przed oczami obrazy przeszłości.
- Nagisa ma rację, Rin! Mieliśmy razem zacząć trening! - Usłyszał i niemal w tym samym momencie, obok niego przebiegła, młodsza o cztery lata, wersja Makoto.
- Nie moja wina, że tak się guzdrzecie! - Zawołało jego własne wspomnienie siebie i gdyby nie pamiętna różnica między rzeczywistą porą roku, a tą z retrospekcji, być może uwierzyłby, że tocząca się przed nim scena, naprawdę odgrywała się na wiosnę.
- Rin! Nie skacz jeszcze!
- Rin-chan!
- Jesteście za głośni.. - Usłyszał zza pleców spodziewany głos. Trochę niższy niż u większości dzieciaków w ich wieku i z wiecznie brzmiącą powagą.

Free - Powrót wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz