3. Następna stacja: Samezuka

159 4 2
                                    

- To już przeszłość.. - Czerwone tęczówki nieprzerwanie wpatrywały się w prosto w jego własne. - Nie potrzebuję jej. - A w chwili kiedy Haru usłyszał te słowa, ich obraz ulotnił się równie szybko, jak znikający w cieniu Rin.
I choć jego wypowiedź była powierzchownie jednoznaczna czuł, że tak naprawdę może mieć ona ,ukryty na wielu płaszczyznach, kontekst..

Fala obrazów powoli się rozmywała, aż po dłuższej chwili, Haru rozwarł wreszcie powieki. Jednakże, mimo że promienie wpadające do pokoju były ledwo widoczne, kiedy tylko natknął się na nie wzrokiem, poczuł w oczach nieprzyjemne pulsowanie. Przez pierwsze sekundy nie potrafił dociec miejsca swojego pobytu, jednak gdy tylko przekręcił się na bok, ujrzał niezmiennie niebieską podłogę w pokoju oraz śpiących na niej Makoto oraz Nagise. I choć usiłował sobie przypomnieć, nie był w stanie odszukać w pamięci, jak znalazł się z powrotem w domu. Spróbował więc podnieść się po cichu z materaca, lecz gdy tylko uniósł głowę, niespodziewanie poczuł nawracające mu do gardła mdłości. W pierwszej chwili chciał zignorować nieprzyjemne uczucie, ono jednak w moment nasiliło się do takiego stopnia, iż nie zważając już na nic, zerwał się z łóżka i pobiegł do znajdującej się na tym samym piętrze, łazienki.

- Haru? Nic ci nie jest? - Po krótkim czasie, dobiegło go wołanie oraz pukanie do drzwi. Haru jednak, w tym momencie czuł się jeszcze gorzej niż poprzednio. Mdłości nie ustępowały, a w dodatku miał całkiem pusty żołądek, w związku z czym nie mógł zwrócić nic poza niewielką ilością żółci. Spłukał więc wodę w toalecie, po czym umył ręce oraz twarz, przy okazji oglądając się w lustrze. Pierwszy raz od dawna odczuwał tak silne uczucie zmęczenia, co potwierdzały sińce pod oczami, które wyglądały teraz na jeszcze większe niż dzień wcześniej. Westchnął tylko cicho, po czym wytarł się ręcznikiem i wyszedł z pomieszczenia, prosto na opierającego się o ścianę Makoto.
- Jak się czujesz, Haru? Potrzebujesz czegoś? Herbatę? Śniadanie? A może wolisz się jeszcze przes..
- Ryba. - Przerwał mu, po czym ruszył z powrotem do pokoju. Jednakże nim przeszedł przez próg, zatrzymał się jeszcze, stojąc do Makoto plecami. - I herbata. Dzięki. - Dodał, obracając lekko głowę.
- Okej, zrozumiałem. Zaraz ci zrobię. - Odparł, a od razu po tym Haru usłyszał dźwięk schodzenia po schodach. Wtedy też wszedł do pokoju i zasunął za sobą drzwi. Usiadł po cichu na łóżku, nie chcąc budzić wciąż śpiącego Nagisy, po czym oparł się o ścianę. Słońce za oknem stanęło właśnie w punkcie łączącym wschód z zachodem, na który to widok, jego podświadomość chciała zareagować kolejną falą obrazów przeszłości. Sam natomiast był na tyle bezsilny, że w tym momencie mógł jedynie paść głową w poduszkę, licząc, iż coś zatrzyma z rosnącą z każdą chwilą scenę..
- Haru-chan? Wszystko dobrze? - Śpiący głos Nagisy w ostatniej chwili przebił się przez niemal pełny już obraz i rozproszył go na tyle, że Haru momentalnie otworzył oczy. Po przekręceniu głowy na bok, dostrzegł klęczącego przy swoim łóżku blondyna.
- Jak się czujesz, Haru-chan? - Odezwał się znowu, a Haru niemal poczuł intensywność jego spojrzenia.
- Jest ok. - Tak właśnie chciał w tym momencie wyglądać. Nawet jeśli miał świadomość, że zarówno Nagisa jak i Makoto byli świadkami tego co wydarzyło się wieczór wcześniej, nie miał zamiaru o tym rozmawiać. Wiedział, że Makoto go usłyszał, ale chociaż nieobeznanego w sytuacji Nagise mógł odwieść od wszelkich pytań. - Jak to się stało, że jesteście u mnie? - Postanowił jak najszybciej zmienić temat, by na dobre oddzielić myśli blondyna od jego stanu zdrowia.
- Ach! Haru-chan, nie masz pojęcia co się działo! Mimo, że zemdlałeś, nie przestałeś wymiotować i Mako-chan musiał cię trzymać. Kiedy w końcu się uspokoiłeś, wziął cię na plecy i przyszliśmy do twojego domu. Wtedy Mako-chan położył cię na łóżku, tyle, że przez cały czas byłeś nieprzytomny i martwiliśmy się o ciebie, więc przysiedliśmy się tutaj i jakoś tak nam się zasnęło. - Wyjaśnił pokrótce. - A właśnie. - Zawołał nagle, po czym chwycił swoją, leżącą nieopodal torbę i zaczął w niej grzebać. - Wiem, że powiedziałeś, że to przeszłość i w ogóle.. ale.. pomyślałem.. - Choć mówił niepewnie, w końcu wyciągnął przed siebie przedmiot. - Może jednak chciał byś ją zatrzymać? - Po raz kolejny w ciągu ostatnich kilkunastu godzin, przed oczami pojawiła mu się pamiętna statuetka. Była wysoka, pomalowana złotą farbą, która gdzieniegdzie miała stare blaknięcia oraz jedno, całkiem nowe przetarcie, centralnie na środku. Przebijało, ukazując pod sobą srebrno-szare tworzywo, a na jego widok do Haru od razu powrócił poprzedni wieczór. Wszystkie wypowiedziane słowa oraz posłane spojrzenia. Każdy obraz wyższości i kpiny jaki pokazał mu Rin, były dla Haru jednoznacznym potwierdzeniem, że dla niego jest to już tylko przeszłość.
- Ja..
- Haru! Nagisa! Zejdźcie na dół, zrobiłem śniadanie! - Wołanie Makoto rozniosło się po domu, na co obaj zareagowali zaskoczonym wzdrygnięciem. Haru tylko westchnął na niemożliwe o tej godzinie ożywienie przyjaciela, po czym wstał z łóżka i skierował się do drzwi.
- Oj, nie idziesz? - Zatrzymał się jednak, gdy nie usłyszał za sobą kroków, a kiedy odwrócił głowę dostrzegł, jak Nagisa klęczy na podłodze tyłem do niego i znowu grzebie w swojej torbie.
- Aa.. Ahaha.. Wiesz Haru-chan, ja.. Ja.. Ja chcę jeszcze skorzystać z łazienki, więc możesz iść pierwszy. - Choć jego plątanina wydała się Haru dziwna, nijak tego nie skomentował, tylko kiwnął głową na zgodę i wyszedł z pokoju, zasuwając za sobą drzwi. W parę kroków znalazł się na schodach, a po kilku kolejnych stał już w salonie, którego boczne drzwi były otwarte na kuchnię.
- A gdzie Nagisa? - Zapytał zdziwiony Makoto, kiedy wszedł do pomieszczenia z dwoma dużymi miskami w dłoniach. Haru natomiast, widząc pusty stół, ruszył w kierunku szafki z naczyniami.
- Powiedział, że musi to łazienki. - Odparł, przy okazji wyciągając trzy zastawy i pałeczki z najniższej półki. Po niedługim czasie, wszystko było już ułożone, a przed nim piętrzyła się góra ryżu, gotowanych warzyw oraz wodorostów. I choć Haru rozglądał się po całym stole, nic więcej na nim nie dostrzegł.
- Gdzie ryba?
- Uznałem, że po twoich problemach z żołądkiem, lepiej będzie zrobić coś lekko strawnego. - Z tymi słowami, uśmiechnął się dobrodusznie. - Poza tym nie jestem tak dobry w gotowaniu jak ty. - Po tym stwierdzeniu, Haru obrócił bokiem do niego, czując lekkie zażenowanie. Chwila ciszy jednak nie trwała zbyt długo, bo niemal od razu po słowach Makoto, usłyszał dźwięk zbiegania ze schodów. Jednakże wydający je Nagisa, tylko mignął obok wejścia do salonu i nawet na moment się w nim nie zatrzymując, szedł w kierunku wyjścia. Obaj podnieśli się z miejsca, zdziwieni i wyszli z pomieszczenia, zaraz po tym dostrzegając zakładającego buty blondyna.
- Nagisa? Co się stało? Wychodzisz już? - Dopytywał się Makoto.
- Ah! Moja mama dzwoniła i muszę wracać do domu. Wybacz Haru-chan, mam nadzieję, że w poniedziałek już będziesz zdrowy. Do zobaczenia! - Mówiąc to, nie przestawał się ubierać, a ostatnie słowa wręcz wykrzyczał, będąc już kilka metrów za drzwiami.
- On naprawdę nic się nie zmienił. - Usłyszał pogodne westchnienie Makoto. - Wracajmy, Haru. - Dodał, po czym obrócili się z powrotem w kierunku domu. Jednakże w chwili, kiedy miał wejść do środka, do uszu dotarł mu skrzeczący szmer. Wychylił się dalej od zadaszenia i po chwili rozglądania, zobaczył lecącego kilkadziesiąt metrów wyżej jastrzębia. Ptak wydał z siebie kilka głośnych okrzyków, a następnie zatoczył małe koło i zaczął odlatywać. Haru obserwował, jak oddala się coraz bardziej, a kiedy przyszedł mu na myśl kierunek jego lotu, sapnął krótko, po czym wszedł do domu zamykając za sobą drzwi.
***

Free - Powrót wspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz