Lottia z uśmiechem przyjęła wieść o tym że Carnan jednak zejdzie na obiad. Pozwoliła mu wczorajszego dnia zamknąć się w sypialni z nadzieją że nabierze dystansu i ochłonie nieco by jak cywilizowany człowiek móc im towarzyszyć. Znała temperament chłopaka już na tyle dobrze iż doskonale wiedziała ile wysiłku wkładał w pozostanie spokojnym. Książę Sorianty odziedziczył po swych znamienitych przodkach buchający w sercu ogień i niezłomny nieco nerwowy charakter. Miał dusze awanturnika która w połączeniu z dobrocią i głęboko ukrytym heroizmem dawała niesamowite połączenie. Z dnia na dzień bardziej uwielbiała swojego więźnia za jego podobieństwo do dawno utraconego druha. Westchnęła z nostalgią i dotknęła jarzącego się gorącą czerwienia amuletu spoczywającego w szkatule
-Już niedługo. Dotrzymam obietnicy mój drogi. Carnan mam twoje serce tylko jeszcze o tym nie wie. –Zamknęła pudełko i spojrzała na stojące w kącie toaletki perfumy. Mała kryształowa buteleczka stała tutaj od ponad dwudziestu pięciu lat a jej zapach zwietrzał lecz nadal można było wyczuć ciężki korzenny aromat pomieszany z przywodzącymi na myśl głębokie chłodne jeziora nutami wodnych lilii. Pamiętała dokładnie dzień kiedy jej przyjaciel podarował te pachnidła jej nieodżałowanej pamięci mężowi. Siedzieli w sali kominkowej popijając wino i rozprawiając o czasach młodości. Hrabia Cor Meum łaskawy był zauważyć że nie wiele ma do powiedzenia w małżeństwie. Z udawanym nieszczęściem oświadczył że w żadne sposób nie jest w stanie wpłynąć na swą małżonkę. Wówczas to siedzący naprzeciw niego mężczyzna posłał królowej zawadiackie płonące spojrzenie. Wyjął z kieszeni owy flakon i podał Hrabiemu mówiąc
-Może to ci pomoże przyjacielu. Jeśli zaczniesz pachnieć jak ja jest duża szansa że Śnieżyca któregoś dnia się pomyli i weźmie ciebie za mnie. Może wtedy uda ci się przemówić jej do rozsądku. Mnie się zazwyczaj udaje. –Uśmiechnął się na widok lodowatego spojrzenia kobiety. Każdego ten wzrok zamroził by do szpiku ale nie jego miał w sercu za dużo ognia. Zbyt wiele w nim było smoka by mogła go zgasić. Uśmiechnęła się do swoich wspomnień wąchając zawartość flakonu. Tylko to po nich pozostało. Ta straszna wojna zabrała ich obu. Zostały tylko wspomnienia i oczywiście Carnan.
Siedział unikając wzroku Umbry. Widział jak w jego pustych pozbawionych życia oczach wrze fala gniewu. Miał wrażenie że jeśli ich spojrzenia by się spotkały nastąpiłby wybuch. Był nawet zadowolony z tego obrotu sprawy. Uśmiechnął się wiedząc że i stojący przy drzwiach Renzo bacznie przygląda się Maritimusowiczowi. Strażnik o świcie zerwał brutalnie księcia z łóżka kiedy wpadł do komnaty ciągnąc za sobą Denera i z niemą furią w oczach kazał im obu dokładnie wyjaśnić co stało się wieczorem po zmianie warty. Zaspanymi, zlęknionymi oczyma patrzył na obu strażników i słuchał bez słowa. Gdy ciemnooki wyjaśnił już wszystko jasne, gniewne spojrzenie Renaza skierowało się ku niemu a on szybko potwierdził słowa przedmówcy modląc się by żaden z nich nie naraził się na jakąś karę ze strony kapitana. Mężczyzna tym czasem zaklął niezrozumiale i rzekł z pełną powagą
-Jeśli jeszcze raz ten chłystek zakłóci spokój kogokolwiek w tym Pałacu sam się z nim policzę. –Zwrócił się do Denera wciąż wściekły – Nie macie prawa go tu wpuszczać. To rozkaz a spróbuj go nie wykonać. –dodał celując rozmówcy palcem w pierś. Carnan odetchną widząc że gniew przyjaciela nie jest skierowany w niego czy w pozostałych wartowników. Wstał i unosząc dłonie w uspokajającym geście podszedł do mężczyzn
-Teraz ty ochłoń Renzo. –Niebieskooki zacisnął zęby powstrzymując uśmiech. To szczere jeszcze nadal przestraszone spojrzenie jeńca rozbawiało go. Widział jak Carnan i Dener wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i roześmiał się czując jak nerwy puszczają.
-Wracajcie z Salzarem do domu. Dzisiejszej nocy macie bardzo uważać. Nie na Carnana tylko na tego... Umbre.
Czuł jak milczenie zaczyna ciążyć wszystkim zgromadzonym przy stole jednak on wolał nic nie mówić. Podejrzewał że królowa po raz drugi tak łaskawie go nie potraktuje i upokorzy go na oczach drugiego księcia karząc go w jakiś wymyślny sposób. Podniósł oczy z nad swojego talerza usłyszawszy jak władczyni mówi
YOU ARE READING
Smocze serce
FantasiWojna trwa już od wielu lat. Pozostawia po sobie tylko śmierć i zniszczenie. Sorianta odnosi sukcesy na froncie niszcząc kolejne miasta niegdyś pieknej i bogatej Morrun. Lecz co się stanie gdy najlpeszy spośród najleprzych dowódców zostanie schwytan...