Rozdział 7

2.1K 97 5
                                    

Idę tak już z piętnaście minut. Po drodze zwinęłam jakiś karabin i dwa pistolety. To się robi nudne. Ciągle ciemność nie kończący się korytarz. Kurdę. Pewnie moja współlokatorka zjadła już moją czekoladę.
A żyło mi się tak dobrze. Moje użalanie się nad sobą przerwał jakiś osobnik, który stał przy wyjściu. Gdy już mam go uderzyć on odwraca się.
-Steve?!- cooooo? Co on tu robi?!
-Ty?- mówi zdziwiony. A no tak. Przecież oni nie znają mojego imienia.
-Alex jestem.- mówię ściskając jego rękę.
-Co tu robisz?- pytam.
-Razem z Avengers mamy misję zabrać stąd berło Lokiego. A Ty?
-Odwiedzam stare śmieci.- odpowiadam.
-Wychodź stąd kapitanie. Zmywamy się. Mamy to co mieliśmy zabrać.- rozbrzmiewa w słuchawce Steve'a głos Tony'ego.
-Chodź z nami.- nakazuję.
-Z wielką chęcią.- odpowiadam uśmiechając się.
***
Miny mścicieli były mega zabawne jak mnie zobaczyli. Pierwszy się ocknął Clint i mnie przytulił. Potem dołączyła reszta.
- Ale się zmieniłaś. W ogóle co Ty tam robiłaś?- zapytał Stark.
-Starzy znajomi sobie o mnie przypomnieli. I tak jakoś wyszło.
-Hydra cię porwała?- zapytała Natasha.
-Dokładnie.- odpowiadam.
-Zrobili ci coś?- pyta do tej pory milczący Bruce.
-Oprócz dania mi mocy ognia to nic.- powiedziałam jakby to była najoczywistrza rzecz świat.
-Że co?!- krzykneli.
-No to.- odpowiadam. Na ich niezrozumiałe spojrzenia sprawiłam, że pojawił się ogień w mojej dłoni.
-Jak?
-No wstrzykiwali mi takie cosie i tak wyszło.- powiedziałam.
-Jak ty możesz to mówić tak spokojnie?- pyta Clint.
-Normalnie. Myślę, że nie zrobią mi już nic tak złego jak kiedyś. Poza tym po co się użalać nad sobą?- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Co ci zrobili?- zapytał mnie Bruce.
-Cóż. Zrobili ze mnie zabójcę. Odebrali mi dzieciństwo, spokojny sen, poczucie bezpieczeństwa i takie tam.
-Masz podobnie do Bucky'ego.- mówi Steve.
Wzruszam ramionami. Nie chcę już ciągnąć tego tematu. Reszta chyba rozumie o co mi chodzi więc już się nie odzywa. Postanawiam się zdrzemnąć. Chyba nikt mi nie zabroni po raz pierwszy od jakiegoś czasu normalnie sobie pospać.
***
-Wstawaj. Już jesteśmy.- stoi nade mną Steve. Mruczę coś niezrozumiałego w odpowiedzi i wstaję. Wychodzimy na tym wielkim latającym statku. Wita nas jak zwykle pan pirat.
-A pani co tu robi?- zwraca się do mnie.
-Też chciałabym to wiedzieć.- odpowiadam.
- Alex była w tamtej bazie hydry.- wybawia mnie od odpowiedzi Clint.
***
Siedzę właśnie w sali konferencyjnej i omawiam tą sprawę a raczej to oni omawiają.
-A ty ich znasz?- pyta mnie Nick.
-Co?- oj chyba ich nie słuchałam
-No czy znasz tamtych.- pyta pokazując na filmik z Maximoffami.
-Jest to rodzeństwo Maximoff. Wanda ma moce telekinezy i telepati, a Pietro jest bardzo szybki.
-Miło, że się tym z nami podzieliłaś po tym jak od dwóch godzin główkujemy co to za jedni. Coś jeszcze chcesz powiedzieć?- mówi Fury.
-Mam moc ognia.- powiedziałam. W tym samym momencie Nick pił. I się zakrztusił. Potem na mnie spojrzał upewniając się, że nie żartuję. Kątem oka widzę, że Tony się powstrzymuje od wybuchnięcia śmiechem.
-Mogłabyś powtórzyć?- odzywa się ponownie.
-Oczywiście. Mam moc władania nad ognie.- mówię bardzo powoli jakbym tłumaczyła coś małemu dziecku.
-Może ja już sobie pójdę.- proponuję zdając sobie sprawę, że mam za długi język. Już wstaję i chcę wyjść ale powstrzymuje mnie głos Nicka.
-O nie moja droga. Możesz się przydać.
Ech. Super. Nie mam innego wyjścia. Wracam na swoje miejsce i czekam na rozwój sytuacji.

I am not enemy//Avengers [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz