Bucky
Kiedy witałem się ze Stevem wyszła ze statku Alex.
-Kiciuś!- krzyknęła i weszła na barana T'challi. O co tu chodzi? Przecież to król. To tak można? Ona go w ogóle zna? Potem przybiła piątkę z Okoye i przytuliła Shuri. Zmieniła się przez ten czas. Ma teraz dłuższe włosy. Chyba się na nią zagapiłem ponieważ zaczęła się na mnie patrzeć. Wtopa.
-Cześć.- powiedziałem. Dopiero teraz sobie zdałem sprawę że to zrobiłem na głos. Kolejna wtopa.
-Hej.- odpowiedziała.
Po mimo naszej chorej znajomości bardzo ją polubiłem.
Alex
Poszliśmy do jakiejś sali gdzie Shuri miała usunąć z Visiona kamień. Ja w tym czasie poszłam sobie pochodzić po królestwie. Tu jest pięknie jak zapamiętałam. Pójdę sobie do miejsca gdzie kiedyś przebywałam w gorsze dni. Był to stary klif z widokiem. Nadal pamiętam drogę. Aż to dziwne. Chociaż kto by nie chciał pamiętać drogi do super miejsca. Jest tu jak kiedyś.
***
Siedzę sobie i oglądam zachód słońca. Na myśl że to miejsce może zostać zniszczone od razu mi smutno. Moje nogi zwisają swobodnie. Pewnie wyglądam jak samobójca. Ale mi już wszystko jedno. Raz już szukałam śmierć.
-Myślisz że wygramy?- pyta mnie Steve i siada obok.
-Nie mam pojęcia.- odpowiadam z prawdą.- To ty tu jsteś od motywujących tekstów.- mówię.
Rogers nie odpowiada tylko wpatruje się w słońce. Mam ochotę go przytulić i powiedzieć że wygramy. Że wszystko będzie dobrze.
-Wiem że to dziwnie zabrzmi ale czy mogę cię przytulić?- mówi trochę zawstydzony.
-Chodź.- mówię i go przytulam. Siedzimy tak dłuższą chwilę. Nikt nie chce tego psuć. Pewnie wyglądamy jak para.
***
Następnego dnia
Shuri jeszcze nie skończyła. Właśnie nas zaatakowali. Nie wiem czego się spodziewać. Wybiegamy na pole bitwy. Czeka tam już Kiciuś że swoją armią. Cośki które nas chronią są niesamowite. Moi przyjaciele poszli pogadać z tamtymi. Stoję obok Barnesa. Posyłam mu uśmiech nadzieji. Damy radę. Nie możemy zawieść ludzkości. Kto by pomyślał. Jeszcze kilka lat temu byłam przestępcą potem ocaliłam New York a później zostałam ogłoszona zbiegiem przez jakiś głupi protokół a teraz stoję tu i między innymi w moich rękach ważą się losy świata. Wracają i chyba się nie dogadali. Będzie rozruba. Mam nadzieję że Stephenowi i reszcie jest łatwiej.
W tym samym czasie na Tytanie
-Zapytam ostatni raz. Jakiemu panu służysz?- pyta Strange.
-Co mam powiedzieć? Panu Jezusowi?- odpowiada Quill.
Wakanda
Alex wyluzuj. Zaczyna się. Wpuszczają przez osłonę kosmitów. Moje ręcę zaczynają płonąć. Większość patrzy na mnie zdziwiona.
-Od kiedy tak umiesz?- pyta mnie Czarna Pantera aka Kiciuś. No i się zaczęło.
CZYTASZ
I am not enemy//Avengers [zakończone]
FanfictionByła agentka hydry. Najlepsza najemniczka w New Yorku. Jak się potoczą losy Alex jak dostanie zlecenie wykraść dokumenty z Avengers Tower? Walka z armią kosmosu, Ultronem czy Thanosem nie była u niej w planach. W sumie nic co się później wydarzyło n...