Rozdział 21

1.3K 60 0
                                    

Perspektywa trzecioosobowa
W Avengers Tower panowała ponura atmosfera. To dziś jest pogrzeb osoby która uratowała świat. Kapitan Ameryka po śmierci osoby którą kochał załamał się. Zdarzyło mu się to drugi raz. Czasami myślał że to on przynosił pecha Peggy, a później Alex ale szybko odganiał tą myśl. Starał się być silny jak go o to prosiła Alex. Tony Stark nie był zadowolony z takiego obrotu zdarzeń. Ta zaskakująca go dziewczyna nie raz ratowała mu życie. Nie przeżywał bardzo tego do czasu kiedy ona zginęła. Był zły na siebie że nie mógł zareagować.
-Tato gdzie dzisiaj idziemy?- zapytała go mała Morgan ubrana w czarną sukienkę. To dzięki Alex mógł teraz z nią przebywać.
-Na pogrzeb twojej cioci. To ona uratowała mnie i cały świat.- powiedział swojej córce.
-Musiała być wielką superbohaterką.- zachwyciła się jego córka.
-Masz rację. Jest największą superbohaterką na świecie.- odpowiedział jej tata.
Clint przebywał właśnie ze swoją rodziną. Jego dzieci były bardzo smutne jak się dowiedziały o śmierci cioci Natashy. Barton nadal nie mógł sobie wybaczyć tego. Doszła do tego śmierć Alex. Naprawdę bardzo lubił tą dziewczynę.
Thor był zły że nie powstrzymał Thanosa zanim się stało pstryknięcie jego przyjaciółki. Stracił wiele osób w swoim życiu i chciał chociaż jedną osobę uratować. Czuł się winny. Mógłby się upić ale nie chciał. Wiedział że Alex by tego nie chciała.
Bruce miał tego wszystkiego dość. Mimo lat nadal wciąż czuł coś do Natashy. Potem zginęła Alex. Był bardzo zły że nie wiedział jak to cofnąć. Czuł się bardzo bezsilny.
***
Na pogrzebie nie zabrakło nikogo. Był Scott z rodziną, Wanda, Sam, Bucky, T'challa z rodziną, strażnicy galaktyki, Carol Danvers, Nick Fury, Peter z ciocią, Strange z Wongiem. Steve był załamany ale tego za bardzo nie okazywał. Wiedział że nie może zawieść Alex chociaż po śmierci. Każdy składał Avengersom kondolencje. Oni byli z nią bardzo przywiązani.
-Była świetną osobą.- mówi Stark do Steve'a. Mimo tamtej wojny którą stoczyli parę lat temu nadal byli najlepszymi przyjaciółmi chociaż sami by się do tego nie przyznali. Tony nie chciał patrzeć jak Rogers jest smutny. Widział jak bardzo ukrywa swoje załamanie.
-Była najlepsza. Po mimo swojej przeszłości. Każdy ma gorsze rzeczy które robił. Dobre też ale nie takie jakie ma na koncie ona.- Steve uśmiechnął się lekko.
-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Pokonała naszą szóstkę w parę minut. Pamiętam jak Ci skopała tyłek.- powiedział trochę weselej Tony.
-A tobie to nie?- zapytał sarkastycznie Steve.
-A właśnie że mi najmniej.- odpowiedział uśmiechnięty Stark. Znowu żartowali. Prawie jak dawniej. No właśnie. Prawie.

I am not enemy//Avengers [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz