Rozdział 1

3.5K 149 10
                                    

Muszę się przygotować. Do misji mam jeszcze 5 godzin. Pójdę pobiegać. Gotowa wychodzę do parku.
***
Biegam tak już z 2 godziny. Starczy. Zaczynam biec truchtem w stronę wyjścia gdy na kogoś wpadam.
-Uważaj jak leziesz!- krzyczę podnosząc się z ziemi.
-Najmocniej przepraszam. Nie zauważyłem cię.- mówi to jakiś podejrzany facet. Czekaj, czekaj. To nie kto inny jak Kapitan Ameryka. Co za zbieg okoliczności. Odwracam się i idę w stronę wyjścia żeby nie pokazywać, że go rozpoznałam. Dobrze, że miałam na sobie czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Kątem oka jeszcze widzę jak wzrusza ramionami i biegnie dalej.
***
Została mi jeszcze godzina. Szybko ubieram czarne ciuchy, wybieram broń, pakuję potrzebne rzeczy, wkładam jeszcze skórzaną kurtkę i po upewnieniu się, że wszystko mam wychodzę.
***
Jestem na dachu sąsiedniego budynku. Patrzę przez lornętkę gdzie są bohaterowie. Siedzą w salonie. Chyba rozmawiają. Dokumenty są na najwyższym piętrze więc łatwizna. Sprawdzam na laptopie czy na pewno ten cały Jarvis nie działa na tym piętrze. Jest okey. Szybko zaczepiam linę o wieżę i chwilę potem ląduję na odpowiednim dachu. Szybko wchodzę przez drzwi, które sprawnie odblokowałam i schodzę schodami na piętro. Skradam się niczym zawodowiec. W sumie nim raczej jestem. Dobra, widzę to biuro. Pierwsze co robię to podłanczam pendrive'a do komputera, włamuję się i pobieram dane. Coś mam złe przeczucie. No nic. Raz się żyje.
Jeszcze 30%. Słyszę kroki. Kurdę. 23% są coraz głośniejsze. 16% są pod drzwiami. 7% drzwi się otwierają. Szlag by to trafił. Jest tam kapitan mrożonka, ruda i blaszak.
-Kim jesteś?- ciszę przerywa Steve.
-Nikim ważnym.- odpowiadam.
Jest 0%.
-Miło było ale ja spadam.- mówiąc to wybijam szybę i wyskakuję. Ląduje na lądowisku 10 pięter niżej. Dobra. Wystrzeliłam linę na inny budynek i zeskakuję. Gdy jestem prawie u celu linę przerywa strzała. Przeklęty Clint Barton. Lądowanie nie należało do najprzyjemniejszych. Chwilę później zjawia się cała gromadka.
-Nie chcemy z tobą walczyć.- mówi wdowa.
-Czyżby?- jakoś nie działa na mnie ta gadka.
Zaczyna się walka. Na pierwszy ogień kapitan. Bije się dobrze ale nie lepiej ode mnie. Mocnym uderzeniem sprawiam, że traci przytomność. Szybko strzelam pistoletem w nogę Bartonowi i w rękę Romanoff. Rzucam nóż w reaktor Starka. W Thora rzucam pistoletem w głowę po czym też traci przytomność. Wymijam zdezorientowanego hulka i uciekam.
***
Przesyłam dane klijentowi, a po chwili mam na koncie dużo szmalu. Dostałam dzisiaj w kość. Biorę szybki prysznic i idę spać.

Avengers tower
Steve
-Kim ona była?- pytam Nicka.
-Ktoś z Hydry?- tym razem pyta Natasha.
Dzisiejszej nocy została ranna razem z Clintem. Ale dzięki Tonego technologii jest już dobrze.
-Nie. Z tego co się dowiedziałem jest najemnikiem.
-Dokładniej?- pyta Tony.
-Przyjmuje zlecenia.- odpowiada Fury.
-Jak nas wszystkich pokonała?- pyta Bruce.
-Z tego co widać jest bardzo dobra.
Zapadła cisza. Każdy był pogrążony w myślach. Wpadłem na pomysł.
-Zawołajmy Buckiego. Może on coś wie.
Fury poprosił Jarvisa by go zawołał.
***
Alex
Chyba muszę sobie zrobić przerwę na jakiś czas. Wogóle może się przeprowadzę? Ale to nie teraz. Mam do załatwienia tutaj jeszcze parę spraw.

I am not enemy//Avengers [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz