Rozdział 19

1.2K 47 1
                                    

Pięć lat później
Wywróciłam typa na ziemię i strzeliłem między oczy. Jednego przestępcę mniej. A raczej o trzydzieści. Nie moja wina że zaatakował mnie cały gang. Co ja niby robię? Pięć lat temu najpierw płakałam potem tylko ćwiczyłam a później zabijałam zabójców. Nadal to robię. To że robią złe rzeczy to raczej tylko pretekst. Muszę się na kimś wyżyć. Przez te lata się zmieniłam. Ściełam włosy do ramion i przefarbowałam na jasny blond. Przez większy wysiłek fizyczny schudłam. Nie mam stałego miejsca zamieszkania. Przemieszczałam się po świecie. Zerwałam kontakt z Avengers. Raz próbowali mnie odwieść od robienia tego co robię ale się poddali. Z tego co wiem Clint robi podobne rzeczy. On stracił całą rodzinę.
Steve
Wracam właśnie ze spotkania. Idę do bazy avengers. Zapewne jak zwykle siedzi tam Natasha i szuka sposobu by ich przywrócić. Siedzi i je kanapki z masłem orzechowym.
Witamy się i siadam na przeciwko niej. Grozi mi że jak palnę coś że wszystko będzie dobrze to oberwę kanapką.
-Powtarzam innym że trzeba jakoś żyć. Inni potrafią ale nie my.- mówię. Ona dobrze wie o co mi chodzi.
-Co z Alex?- pytam po chwili milczenia.
-Kolejne trupy.- wzdycha.- U Clinta tak samo.
Naszą rozmowę przerywa ekran.
-Cześć tu Scott Lang. Spotkaliśmy się parę lat temu na lotnisku w Niemczech. Byłem trochę większy. Wiem że mnie pamiętasz. No wiem że tak. Możesz otworzyć?- mówi Scott.
-Stoi pod drzwiami.
***
Lang wpadł na pomysł cofnięcia się w czasie. Musieliśmy zebrać ekipę. Tony na początku się nie zgadzał ale później dołączył. Bruce teraz był inny. Był sobą w ciele hulka. Thor był o wiele grubszy. Clint zmienił fryzurę.
-Została Alex. Kto się tym zajmie?- zapytała Nat.
Nikt nie był chętny. Wszyscy wiedzieli do czego była zdołała.
-Ja.- powiedziałem to na głos?
-Znakomicie!- powiedział Thor. A jednak.
-Jest w Berlinie. Powodzenia!- powiedziała Nat i mnie wypchała za drzwi. W co ja się wpakowałem.
Alex
Dobra kolejni debile załatwieni. Tylko teraz się zmyć. Odwracam się w stronę mojego motora. Szok. Tam stoi Steve. Co on tu do cholery robi?! Bez słowa podchodzi do mnie i chwyta za dłoń.
-Jest szansa. Możemy to odkręcić. Jesteś potrzebna.- mówi.
-Nie dawaj mi fałszywej nadzieji.- odpowiadam.
-Proszę. Naprawdę mamy plan.- nie ustępuje. I dobrze.
-Choćmy do domu.
***
W bazie widok ich wszystkich mnie rozwesela. Witam się z każdym. Widok Thora mnie rozwalił. Poznałam plan. Mamy się cofnąć w czasie po kamienie. Scott to wymyślił. Za nim też się stęskniłam. Podzieliliśmy się na składy. Ja mam być razem z Rocketem i Thorem. Stoimy właśnie na tej platformie.
-To będzie walka o wszystko. Zwyciężymy za wszelką cenę.- zrobił przemowę Steve.
-Widzimy się za minutę.- powiedziała Nat.
Asgard
No i jesteśmy. Widzieliśmy Jane, byłą Thora jak wchodzi do komnaty. Już z Rocketem zmierzamy ale Thor stchórzył. Jesteśmy zdani na siebie. No tak jakby zdobyliśmy eter i uciekamy przed strażnikami. Podbiegamy do Thora rozmawiającego z mamą. Żegna się z nią i zabiera Mjolnir. Potem lądujemy w bazie. Jesteśmy wszyscy oprócz Natashy na miejscu.
-Clint gdzie Nat?- pytam. Jedno spojrzenie wystarczy a ja wybiegam na dwór, siadam na ławce i płaczę. Pamiętam jak ją pierwszy raz spotkałam. Postrzeliłam ją wtedy. Mimo wszystko uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Dosiada się do mnie Steve. Też płacze. Bruce wnerwiony rzuca ławką daleko w jezioro.
-Miała rodzinę?- pyta Tony.
-Tak... nas.- odpowiada Rogers.
***
Hulko Bruce pstryknął. Cisza. Przerwał ją telefon Bartona od żony. Udało się! Lang podchodzi do okna a po chwili budynek zostaje zaatakowany. Wszystko wybucha.
Wydostałam się i doszłam do Thora, Steve'a i Tony'ego którzy zmierzali w stronę Thanosa. On natomiast siedział tam z jakimś mieczem.

I am not enemy//Avengers [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz