•Rozdział 8•

3.5K 331 154
                                    

Remus zdziwił się nieco, gdy przychodząc nad jezioro zauważył siedzącego na pomoście Syriusza.  W pierwszej chwili zastanawiał się czy w ogóle do niego podchodzić, ale po krótkim namyśle stwierdził, że byłoby niegrzecznie się z nim nie przywitać, zwłaszcza, że chłopak na pewno zdawał sobie sprawę z jego obecności. Podszedł więc trochę bliżej i przystanął nieznacznie z tyłu.

- Cześć. Nie sądziłem, że cię tu spotkam - powiedział niepewnie. 

Syriusz odwrócił się w jego kierunku i posłał mu delikatny uśmiech.

- Hej. Szczerze mówiąc ja też nie spodziewałem się, że natknę się tu na kogokolwiek - wyjawił trochę nieobecnym tonem.

Remus zawstydził się lekko na myśl, że być może narzuca się Blackowi.

- Wybacz, jeżeli ci przeszkadzam to mogę stąd pójść - rzucił zmieszany.

- Nie! Daj spokój, nie przeszkadzasz. Możesz tu ze mną posiedzieć, nie mam nic przeciwko.

Lupin skinął głową i przysiadł obok gryfona. Mimo, że dzisiejszy dzień należał do wyjątkowo ciepłych, nad jeziorem odczuwalna temperatura zawsze wydawała się trochę niższa. Remus, aby uchronić się przed chłodem, otulił się bardziej szalikiem w barwach Ravenclaw i schował ręce do kieszeni szaty. 

Miał wrażenie, że Syriusz zachowuje się trochę niecodziennie. Z reguły gadatliwy i pełny energii, teraz dziwnie milczący. Krukon rzucił mu ukradkowe spojrzenie zauważając, że Black nadal siedzi w tej samej pozycji i wgapia się pusto w  przestrzeń.

- Wszystko okej? - zapytał.

Syriusz spojrzał na niego trochę zdezorientowany.

- Co masz na myśli?

- Nie wiem, po prostu trochę inaczej się zachowujesz - wyjaśnił - Zazwyczaj nie jesteś taki cichy. A uwierz mi, czasami ciebie i Pottera słychać z drugiego końca szkoły - zaśmiał się cicho.

Black uśmiechnął się na wspomnienie przyjaciela, ale zaraz potem znowu spochmurniał. Westchnął ciężko. Odkąd zaczęły się jego problemy w kontaktach z Regulusem, odczuwał ogromną potrzebę wygadania się komuś. Nie miał jednak na myśli Jamesa ani Petera. Mimo, że byli jego najlepszymi przyjaciółmi, Syriusz miał wrażenie, że nie do końca rozumieją jego sytuację. Wbrew temu, że Potter, tak jak i Syriusz, pochodził z rodu czarodziejów czystej krwi, jego rodzina nigdy nie wyznawała tak radykalnych przekonań jak bliscy Blacka. Według Walburgi Black wszyscy mugole, a nawet czarodzieje półkrwi byli nic nie znaczącymi zdrajcami, którzy nie powinni mieć prawa głosu. Brunet szczerze tego nienawidził. Była to jedna z rzeczy, których nie rozumiał najbardziej. Dla niego liczył się człowiek, a nie to z jakiego rodu pochodzi, albo co gorsza, jakiej jest krwi.

- Można powiedzieć, że mam  pewne... Problemy rodzinne - powiedział po dłuższej chwili.

- Rozumiem - rzucił Remus nie wiedząc, czy wypada mu zapytać o co chodzi.

Syriusz wahał się przez moment.

- Chodzi o mojego brata. Trochę się ostatnio nie dogadujemy - wyznał w końcu.

- Nie wiedziałem, że masz brata - odparł Remus szczerze zaskoczony.

- Tak, młodszego. Jest na czwartym roku. Zawsze byliśmy sobie bardzo bliscy, ale od pewnego czasu coraz więcej nas różni. Zakładam, że słyszałeś już co nieco o mojej kochanej rodzince - dodał tonem przesiąkniętym sarkazmem - Zapewne domyślasz się jakie mają zdanie na temat niektórych spraw, a jakie mam ja. Można powiedzieć, że nie darzą mnie z tego powodu szczególną sympatią, tym bardziej, że trafiłem do Gryffindoru, a nie świętego Slytherinu. Po prostu... Chciałem uchronić Regulusa przed tym całym gównem, ale teraz już sam nie wiem, czy to ma jakikolwiek sens. Mam wrażenie, że on nie chce mnie słuchać. Że zaczyna wierzyć w te wszystkie brednie o czystości krwi i innych pierdołach. A ja... Nie chcę tego. Cholernie nie chcę, żeby stał się taki jak ONI.

W innym świetle || 𝑤𝑜𝑙𝑓𝑠𝑡𝑎𝑟 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz