Wszystko było nie tak.
Przez cały pobyt w Hogwarcie Remus sądził, że uda mu się zachować swój sekret w tajemnicy. Niczego innego nie pragnął, to była jedyna rzecz, na której naprawdę mu zależało. I w istocie szło mu to całkiem nieźle - oczywiście pomijając fakt, że Lily wiedziała o wszystkim. To był jednak wyjątek, w końcu chłopak sam jej o tym powiedział. Jednak teraz wszystko się posypało. Całe pięć lat ukrywania się, udawania, że jest w porządku - że jest normalnym nastolatkiem, tak jak każdy w tej szkole. Przepadło. I Remus nie miał pojęcia jak sobie z tym poradzić.
Kiedy Syriusz powiedział mu, że zna całą prawdę, z wrażenia chyba przestał oddychać. Na początku pomyślał, że to jakiś nieśmieszny żart. Że zaraz pojawi się James z Peterem, a potem wyśmieją go za jego głupotę. W tamtej chwili naprawdę żałował, że tak się nie stało. Wolałby znieść upokorzenie niż zmierzyć się z rzeczywistością. Jak w ogóle do tego doszło? Jak mógł do tego dopuścić? Jakim cudem nie zauważył ani nie usłyszał, że Syriusz za nim idzie? Przecież musiał go śledzić, inaczej nie dostałby się do Wrzeszczącej Chaty, a sam nie wiedział jak unieruchomić Wierzbę. Przeklinał się w duchu za własną nieuwagę. Może gdyby był bardziej ostrożny nie doszłoby do tej sytuacji. Z drugiej strony chłopak przecież przemieszczał się pod swoją zwierzęcą postacią, więc mógł poruszać się ciszej, choć mimo to, Remus powinien być szczególnie wyczulony na czyjąś obecność - przecież podczas pełni jego zmysły wyostrzały się. Było to zatem trochę dziwne, że nie spostrzegł psa wcześniej. Psa... Fakt, że Syriusz był animagiem zadziwił Remusa równie bardzo, co to, że gryfon poznał jego sekret. Gdyby nie zobaczył tego na własne oczy, zapewne nie uwierzyłby. Przecież to było niedorzeczne. Jak w takim wieku można opanować sztukę animagii i to w dodatku bez niczyjej pomocy? Najstraszniejsze jednak było, iż szatyn zdawał sobie sprawę, że ta umiejętność najpewniej uratowała mu życie. Wolał nawet nie myśleć o tym, co by było gdyby Syriusz poszedł za nim w swej ludzkiej postaci...
Szedł szybkim krokiem, od czasu do czasu oglądając się za siebie jakby w obawie, że Syriusz idzie tuż za nim. W głowie kłębiło mu się milion myśli, miał wrażenie, że zaraz rozsadzą mu czaszkę. Nie wiedział co ze sobą zrobić, dokąd pójść. Czuł na sobie spojrzenia wszystkich mijanych uczniów. Czy jeżeli Black się dowiedział, to oznacza, że wiedzą już wszyscy? Czy w ogóle będą mnie tu chcieli? Czy mają mnie za potwora? Na Merlina, przecież nim jestem do licha.
Błądził bez celu po korytarzach, zataczając błędne koło aż w końcu skierował się w stronę biblioteki. Miał szczerą nadzieję, że los się do niego uśmiechnie i zastanie tam Lily, w przeciwnym wypadku natłok przerażających myśli z pewnością go wykończy.
Na szczęście nie mylił się i dziewczyna siedziała przy jednym ze stolików. Krukon zauważył ją od razu, gdy tylko wszedł. Towarzyszyła jej Mary oraz Dorcas co spowodowało, że Remus trochę speszył się ich obecnością, ale mimo wątpliwości ruszył w ich kierunku.
- O, cześć Remus! - zawołała Dorcas, gdy przystanął obok nich.
- Ty tutaj? - zaczęła Lily - Myślałam, że jesteś jeszcze z Syr... - urwała nagle i momentalnie pobladła przenosząc wzrok na przyjaciela - Remus? Co się stało?
Chłopak naciągnął na dłonie rękawy swetra i w końcu odważył się na nią spojrzeć.
- Hej dziewczyny - przywitał się starając opanować wciąż drżący z emocji głos - Lily, możemy porozmawiać? Na osobności - wyjawił posyłając Mary i Dorcas przepraszający uśmiech.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, a Dorcas zebrała swoje rzeczy ze stolika.
- Jasne - rzuciła - Zostawimy was samych...
CZYTASZ
W innym świetle || 𝑤𝑜𝑙𝑓𝑠𝑡𝑎𝑟
FanfictionRemus Lupin jest rozważnym i nieco introwertycznym krukonem, który właśnie rozpoczął swój piąty rok nauki w Hogwarcie. Na codzień nie zajmuje się niczym szczególnym, większość czasu poświęca nauce, czytaniu i rozmowom ze swoją najlepszą przyjaciółką...