•Rozdział 12•

3.4K 294 97
                                    

- Och, czy możecie w końcu dać już spokój?! - zapytał zrezygnowany Peter odwracając się w kierunku dwójki przyjaciół.

Na jego słowa James i Syriusz roześmiali się jeszcze bardziej, wprawiając chłopaka w stan jeszcze większego zażenowania i podirytowania. 

- Oj Pete, nie dąsaj się tak! Szczerze mówiąc to było nawet trochę zabawne - rzucił James ocierając z kącika oka pojedynczą łzę rozbawienia i poprawił okulary.

Wracali właśnie z podwójnej lekcji eliksirów, na której to zdarzył się pewien drobny wypadek, w wyniku którego zawartość kociołka Petera i pracującej z nim w parze Mary Macdonald, niefortunnie wydostała się z naczynia brudząc wszystko i wszystkich znajdujących się nieopodal.

Pettigrew westchnął ciężko, z roztargnienia prawie wpadając na jakąś pierwszoroczną puchonkę.

- Nie sądzę, żeby Mary podzielała waszą opinię - mruknął pod nosem.

- Nie przesadzaj, przecież to mogło zdarzyć się każdemu - powiedział Syriusz uspokajając się w końcu. 

- Mogło, ale oczywiście musiało zdarzyć się MNIE. Na Merlina, że też akurat dzisiaj musiałem pomylić te cholerne składniki...Myślicie, że długo będzie się na mnie gniewać? 

- Daj spokój, w końcu nie zrobiłeś tego specjalnie - odparł Potter poklepując go pokrzepiająco po ramieniu - Poza tym, Slughorn pozwolił wam drugi raz uwarzyć eliksir więc nie masz się czym przejmować.

Chłopak spojrzał na niego nie do końca przekonany.

- No nie wiem...

- Po prostu nie gadajmy już o tym - uciął temat Syriusz widząc, że Peter robi się coraz bardziej przygnębiony - Co wy na to, żeby iść coś zjeść? Umieram z głodu - wyszczerzył się trącając ich z osobna ramieniem.

- Dobry pomysł - przyznał James - Glizdek? - rzucił przyjacielowi pytające spojrzenie.

- Okej - zgodził się i ruszyli w stronę Wielkiej Sali.

Po drodze Syriusz razem z Jamesem rozmawiali o kolejnym, zbliżającym się powoli meczu quidditcha. Tym razem Gryffindor miał zmierzyć się ze Slytherinem, więc szykował się naprawdę zacięty pojedynek. Peter przez wzmiankę o quidditchu ożywił się nieco i zdawało się, że w końcu puścił w niepamięć przykry dla niego incydent dzisiejszych zajęć.

- Musimy naprawdę się przyłożyć do treningów - powiedział Potter poważnym, pełnym determinacji tonem - Trzeba im pokazać kto tu rządzi.

- Wiadomo. Mam nadzieję, że dopilnujesz, żeby wsparcie kibiców było odpowiednie do okazji, Peter - dodał Syriusz z zadziornym uśmieszkiem spoglądając na chłopaka, który idealnie spisywał się w podburzaniu gryfońskiego tłumu oraz dopingowaniu całej drużyny.

- O to nie musisz się martwić - odpowiedział odwzajemniając uśmiech.

- Mam tylko nadzieję, że tym razem Evans pojawi się później w pokoju wspólnym - odparł James nadal lekko zawiedziony, że dziewczyna najwidoczniej celowo go unika.

- Spokojnie Romeo, na pewno się poja... - zaczął Syriusz, ale nie skończył gdyż spoglądając wreszcie przed siebie, napotkał wzrok kogoś, kogo zupełnie nie spodziewał się teraz zobaczyć, a już na pewno nie czekającego na niego pod wejściem do Wielkiej Sali.

Regulus stał oparty o ścianę, ze skrzyżowanymi na piersiach rękami, zerkając na brata trochę niepewnym spojrzeniem. W pierwszej chwili gdy Syriusz go zobaczył zatrzymał się w pół kroku zbyt zdziwiony jego obecnością. Po chwili jednak ruszył przed siebie i pokonując parę kroków znalazł się przed ślizgonem. Peter i James wymienili zaniepokojone spojrzenia i dołączyli do przyjaciela przystając obok niego.

W innym świetle || 𝑤𝑜𝑙𝑓𝑠𝑡𝑎𝑟 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz