3; domination.

247 24 0
                                    

BILLIE'S POV.
-Cholera.- mruczę bardzo cicho po czym obracam się w stronę, z której pochodzi głos. Chłopak patrzy na mnie, lustruje mnie wzrokiem od góry do dołu.

W tym momencie właśnie staram się nie popaść w pieprzoną panikę.

Cholera, Billie, ogarnij się.

-Co ty tu robisz mała?- podnosi jedną brew do góry po czym powoli do mnie podchodzi. Im bliżej jest, tym dalej jestem ja. Z każdym jego krokiem w przód, ja robię krok w tył, gula w gardle robi się coraz większa a ja czuję, jak zaraz zemdleje ze strachu.

Niestety kilka kroków później moje plecy dotykają ściany, a chłopak znajduje się ode mnie dobre dwa centymetry. Nasze klatki się stykają, a ja zaczynam oddychać ciężej.

-Coś nie tak?- pyta, kiedy kładzie ręce po dwóch stronach moich bioder.

-Powiedzmy, ż-że nie przepadam za kontaktami z ludźmi.

-Naprawdę? To niby dlaczego jesteś tutaj? Co cię sprowadza do mojego domu w środku nocy?- odsuwa się trochę, jednak nie za daleko.

-Ja... Um, zgubiłam drogę...

-I tak oto wpadłaś mi do domu niczym jakiś agent?- spuszczam głowę w dół, ale tym razem to nie jest strach, tylko gra aktorska.

-P-przepraszam... Nie chciałam, naprawdę...- mówię, a w tym czasie próbuje sobie przypomnieć sytuację, które sprawiają, że płaczę.

-Jak masz na imię?

-Ja... Ch-Chloe... I... Boże, p-przepraszam...

Dalej próbowałam wywołać płacz. Dużo nie wystarczyło, bo obraz powieszonego Jake'a od razu wywołał u mnie niekontrolowany wybuch płaczu.

-Ej, mała nie płacz, nic nie zrobiłaś, nie mam zamiaru cię obwiniać.- słyszę głos chłopaka, na co staram się nie uśmiechnąć, ponieważ ta gierka zawsze działa. Chłopak kładzie dłoń na moich plecach po czym prowadzi mnie w stronę kanapy, na której mimowolnie siadam.

-Chcesz coś do picia? Lub do jedzenia?- pyta mnie Jahseh, a ja kiwam głową przecząco.

Po chwili chłopak siada obok mnie i patrzy mi w oczy, a ja wycieram łzy.

-Dowiem się jak tu się znalazłaś?

Lekko spinam swoje mięśnie, jednak nie widocznie. Nie wymyśliłam jeszcze historii, którą mogłabym wcisnąć temu kretynowi, więc postanowiłam kontynuować moją grę.

-D-dobrze, ale mogę Ci powiedzieć p-później? Spać mi się ch-chce...- pociągam nosem, a chłopak patrzy na mnie swoimi ciemnymi oczami, w których widać troskę.

Boże Onfroy, jesteś taki żałosny.

-Jasne, chcesz się przespać?

Kiwam głową twierdząco, a chłopak w dredach pokazuje mi drogę do swojego pokoju.

Wstaje, idę na górę po schodach po czym wchodzę do pokoju chłopaka.

Kładę się na łóżku z myślą, że ten mulat to serio idiota, ponieważ wpuścił do swojego domu mordercę i jeszcze mu ufa.

Zobaczymy, jak bardzo odbije się na nim cierpienie, kiedy go potnę.

*

Siedzę na chłopaku, mruczę mu w usta, kiedy on przejeżdża nożem po moim udzie.

Zaczynam drapać jego plecy, kiedy on zjeżdża ustami na moją szyję i zaczyna gryźć lekko moją skórę.

Kiedy przykłada nóż do mojego obojczyka wypuszczam z ust głośny jęk.

Po kilku sekundach postanawiam przejąć kontrolę nad całą sytuacją. Obracam nas tak, że teraz siedzę na Jahseh'u. Przejmuje nóż motylkowy, zaczynam wywijać nim w rękach. Chłopak obserwuje każdy mój ruch. Przykładam nóż do ust, przecinam trochę dolną wargę, a strumień czerwonej cieczy zaczyna spływać po moim ciele w dół.

Kiedy krew dociera do bioder, Jahseh przyciąga mnie do siebie i zaczyna zlizywać krew z mojego ciała, na co ja reaguje głośnym jękiem. Wplątuje palce w jego dredy i przyciskam jego twarz bardziej do mojego biodra, żeby poczuć większą przyjemność.

Chłopak zaczyna całować moje biodro, jeździ językiem po moim ciele ciągle zlizując nowe strumyki krwi płynące z mojej wargi.

Kładę dłoń na jego szyi, przyciskam go do łóżka, lekko duszę, a chłopak uśmiecha się szeroko.

Kiedy przestaję to robić, zaczynam się o niego ocierać, nasze krocza stykają się. Jahseh zaczyna sapać, a ja nie mogę powstrzymać moich jęków.

Znowu siadam na jego brzuchu, przejeżdżam ręką po brzuchu, sunę dłonią po strudze krwi. Dojeżdżam dłonią do ust, wkładam dwa palce do buzi i zlizuję z nich krew uważnie patrząc Jahseh'owi w oczy.

On jednym ruchem obraca nas znowu do pozycji, w której byliśmy wcześniej. Nóż, który upuściłam (nawet nie wiem kiedy) na łóżko zabiera i odrzuca na podłogę.

Zdejmuje moje majtki i swoje bokserki, a kiedy już ma we mnie wejść patrzy na mnie.

-Billie, to ja. Obudź się.

-Chwila, co?- mruczę przymrużając oczy, nie do końca rozumiem o co chodzi.

-Billie...

*

-... Obudź się, cholera, wszystko okej?

Otwieram oczy po czym podnoszę się do siadu.

Boże, to był sen.

Cholera, było cudownie.

-Taa, mokro mi.

-Chwila, co?- patrzę na Jahseh'a, a on marszczy brwi, wyraźnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.

-Nic, miałam zajebisty sen z tobą w roli głównej. Ulżę sobie w łazience, jeśli pozwolisz.- mówię całkowicie poważnie, po czym wystawiam jedną nogę za łóżko, w celu wyjścia z niego.

Jahseh łapie mnie za nogę po czym kładzie ja z powrotem na łóżko.

-Dominacja. Kocham takich jak ty.- mruczę, uśmiechając się szeroko.

-Cóż za bezpośredniość. Ile ty masz w ogóle lat, że z takimi tekstami do mnie wylatujesz Chloe?- podnosi jedną brew do góry, ale ja mogę zauważyć mały uśmiech na jego twarzy.

Ledwo hamuję siebie, żeby nie poprawić go, ale przypomniam sobie, że przedstawiłam mu się jako Chloe.

-Dziewiętnaście.- mówię, nie zastanawiając się długo. Każdy, kto zna mój pseudonim, którego używam mordując, wie, że Copycat ma siedemnaście lat. Kim bym była, gdybym oddała się policjantowi?

Musiałabym nie mieć mózgu, trochę jak moi „koledzy" po fachu, którzy mają dożywocie w pierdlu.

Haha, amatorzy.

-Oh, okej.- z moich myśli wyrywa mnie głos ciemnookiego.- To teraz wytłumaczysz mi co tu robisz?

Przegryzam wargę, patrzę chłopakowi w oczy i próbuje wymyśleć najbardziej wiarygodną wymówkę. Kiedy już zamierzam coś powiedzieć, telefon chłopaka zaczyna wibrować.

Jahseh wyciąga z kieszeni telefon po czym przykłada go do ucha.

-Tak..? Kto..? Nie wiem, ale mam podejrzenia... Mhm, będę tam za chwilę, tylko muszę coś ogarnąć, dobra..? Tak, jasne Mike... Dobra... Bez odbioru.- wkłada telefon znowu do kieszeni, a ja skupiam wzrok na jednym z jego tatuaży.

-Muszę spadać, praca wzywa, siedź tutaj, okej? Muszę zn tobą to wyjaśnić, bez tego się stąd nie ruszaj, wszytko jasne?

-Taa, leć już.- mruknęłam, po czym położyłam się znowu udając, że po raz kolejny zamierzam iść spać. Słyszę, jak chłopak otwiera szafę, a już po chwili słyszę, jak drzwi zamykają się.

Kiedy już jestem pewna, że chłopaka nie ma w domu, wychodzę oknem i wracam do domu.

Spokojnie Jahseh, ja wrócę, póki ty nie będziesz martwy.

murderer on my mind | xxxtentacion x billie eilish Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz