—Jaaahseh!— zaśmiałam się, chociaż w środku odczuwałam coś zupełnie innego— strach.
—Billie? Czy tam Chloe? Kurwa, o co ci w ogóle chodziło? Kim ty jesteś?— chłopak usiadł obok mnie. Podniosłam się do siadu, spojrzałam na niego przegryzając wargę.
—Nie rób tak, to już nie działa.— powiedział poważnie, a ja przeszłam małe załamanie, z uwagi na to, że jeżeli ta gierka nie działa, to łatwo z nim nie będzie.
—J-ja...
—Mów prawdę, do kurwy.— warknął, a we mnie budowało się coraz większe poczucie niepokoju. W tamtym momencie myślałam, że mogę łatwo się wkopać z całym gównem, które odpieprzyłam.
—Przepraszam, że cię okłamałam... W sensie, teraz, bo ja serio mam na imię Chloe...
—Przestań pieprzyć! Widzę, że kłamiesz, masz mnie za idiotę?— krzyknął, a ja spojrzałam w górę, byleby tylko nie patrzeć na chłopaka.— Pokaż mi swój dowód.— zamarłam, po czym powoli zsunęłam rękę na tylnią kieszeń, w której znajdował się mój dowód. Na szczęście uszło to uwadzę Jahseh'a, który czekał, aż pokaże mu dowód.
—Szybciej, przecież wiem, że masz go przy sobie.— powiedział poważnie.— Poza tym, spójrz na mnie, kiedy do ciebie mówię.— warknął, ale nie zdziwiło mnie to. Pewnie też bym się tak zachowywała, kiedy byłabym postawiona w takiej sytuacji.
Chłopak położył rękę na moim podbródku, po czym przyciągnął do siebie tak moją twarz, że nasze usta dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów.
—Dowód. Już.— rozkazał, ale ja pozostałam nieruchoma. Spojrzałam na jego wargi, i cholera, nie wiem czemu, ale chciałam teraz je pocałować.
Ogarnij się, Billie, masz go zabić.
—Nie to nie, twój problem.— powiedział, a zanim zdążyłam zareagować, naparł na mnie swoim ciałem, przez co przechyliłam się do tyłu, opierając ręce za plecami, żeby nie położyć się na ziemi.
Jahseh położył ręce po obu stronach moich bioder i spojrzał mi w oczy, i okej, że strony obserwatora mogłoby to wyglądać bardzo dwuznacznie.
—Gdzie jest twój dowód?— zapytał, przysuwając swoją twarz do mojej. Kiedy nie odpowiadałam przez dłuższy czas, on powiedział:
—Dobra, nie to nie, poszukam na własną rękę.Chłopak szybko pchnął mnie na ziemię, na której już po chwili leżałam. Włożył dłoń do przedniej kieszeni moich szortów, ale kiedy nie znalazł tam dowodu, zaczął przeszukiwać drugą przednią kieszeń. Później włożył rękę do kieszeni mojej bluzy, później do drugiej, ale ups? Dowodu tam nie było.
W takim tempie szybko go nie znajdziesz.
Chłopak jednym, zdecydowanym ruchem obrócił mnie pod sobą tak, że po chwili leżałam na brzuchu. Syknęłam cicho, ale raczej nie było to spowodowane bólem.
Cholera, co się ze mną dzieje?
Powoli włożył rękę do jednej z tylnych kieszeni moich szortów, a ja pod wpływem jego dotyku jęknęłam cicho, co nie uszło uwadzę chłopaka.
—Um, sorry. Chyba.— mruknął cicho, a ja spojrzałam na niego przez ramię. Przegryzał wargę i okej, to było gorące.
Włożył rękę do drugiej kieszeni moich szortów, a kiedy znalazł tam dowód, wyciągnął go szybko. Chciałam wstać, ale chłopak natychmiast zapobiegł temu, kładąc rękę na moim tyłku, przyciskając mnie bardziej do podłoża. Znowu cicho jęknęłam, ale tym razem chłopak to zignorował.
Okej, pieprz mnie? Chyba.
Cholera, nie.
—Billie Eilish Pirate Baird O'Connell. Lat... Kurwa, siedemnaście?!— od razu zabrał rękę z mojego pośladka, a ja przewróciłam oczami.— Dziewczyno, ty nawet nie jesteś pełnoletnia!— chłopak wstał na równe nogi, a ja zaraz po nim.
—I co z tego?
—I to, że... Kurwa... Zapomnij o tym, co się stało, okej? Zapomnij o tym, co było przed chwilą, to nie powinno się wydarzyć.
—Masz na myśli to, że bez mojej zgody obmacywałeś mnie?— podeszłam kilka kroków bliżej chłopaka, który natychmiast się odsunął. Po chwili wpadł na barierę mostu i chyba sam już doszedł do wniosku, że ode mnie nie ucieknie.
—Oh, panie policjancie, nie ładnie. Z tego co wiem, takie czyny są karane, mam rację?— mruknęłam, patrząc chłopakowi w oczy, a on przegryzł wargę.
—Pieprzyć to, Jahseh. Lubię cię. Lubię twój dotyk. Rób co chcesz, dobra? Z resztą... Zapomnij.— powiedziałam po chwili ciszy, a chłopak podniósł jedną brew do góry, najwyraźniej nie rozumiejąc, o co mi chodziło.
—Billie ja...— nie zdążył dokończyć, ponieważ przywarłam swoimi wargami do jego. Na początku chyba był w szoku, ale po chwili zaczął powoli poruszać wargami.
Szczerze mówiąc, miękły mi kolana, nawet nie wiem czemu. To było w cholere skomplikowane, dziwne.
Oddałam pocałunek i cholera, jego wargi były idealne.
Po może minucie, która swoją drogą dłużyła się jak godzina, odsunęłam się od niego. Chłopak sapał cicho, spojrzał mi w oczy.
—Lepiej już pójdę, wiesz? Jest...— spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu.— Cholera, już po trzeciej nad ranem.— chłopak podał mi mój dowód, który natychmiast schowałam do kieszeni.
—W sumie, muszę odwieźć cię do domu, jest noc, a ty jesteś pijana.— stwierdził po chwili, a ja machnęłam ręką lekceważąco.
—Nie jestem pijana, poza tym mieszkam blisko. Dam radę.— uśmiechnęłam się.
Chłopak odwzajemnił mój gest, po czym zmierzwił mi włosy.
—Dzięki za dzisiaj, Jahseh.— pocałowałam szybko jego polik, po czym podniosłam z ziemi telefon, który swoją drogą już przez długi czas tam leżał. Cmoknęłam chłopaka szybko w polik, po czym jakby nigdy nic odeszłam w stronę domu.
Szczerze, dużo myślałam o mulacie, który przez te kilka dni obrócił mój świat do góry nogami. Nie był łatwą ofiarą, w końcu gdyby nią był, dawno by nie żył. Prowokował niektóre sytuację, okazywał mi jakieś uczucie, nie wiem, ale robił ze mną dziwne rzeczy. Sprawiał, że myślałam o nim. Sprawiał, że chciałam go całować, że chciałam go dotykać, patrzeć na niego. To chore, przynajmniej można tak stwierdzić znając mnie i moje życie.
Cholera, Jahseh, nie pozwól mi myśleć o tobie w taki sposób, w jaki to właśnie robię.
CZYTASZ
murderer on my mind | xxxtentacion x billie eilish
Aléatoirei think i got a murderer on my mind.