2; maybe it's a trap?

279 28 3
                                    

Siedzę bez celu przy barze, nawet niczego nie zamawiając. Pomyślałem, że coś takiego może wzbudzać podejrzenia więc po jakimś czasie zamówiłem po prostu wódkę z colą. Kiedy otrzymałem zamówiony napój, upiłem małego łyka po czym zacząłem się rozglądać. Zauważyłem, że Michael rozmawia już z jakimś chłopakiem, bodajże miał dziewiętnaście lat.

Szukałem wzrokiem w klubie czegoś, co mogłoby skupić na sobie moją uwagę, ale nic takiego się nie znalazło.

Po chwili siada obok mnie dziewczyna ubrana dość skąpo. Jej różowe włosy sięgają do pasa, nosi soczewki koloru czerwonego.

-Glina?- siada obok mnie, kiwa ręką w stronę barmana, a on znika na zapleczu.

Zmarszczyłem brwi, a na moją reakcje dziewczyna się zaśmiała.

-Błagam cię, śmierdzi od ciebie psiarnią na kilometr. Czego tu szukasz?- śmieje się znowu, barman wrócił i podał jej drinka, którego zaczęła pić spoglądając na mnie kątem oka.

Na jej słowa lekko się spinam, nie rozumiem w jaki sposób odkryła, że jestem policjantem. Wzdycham cicho, patrzę na mojego drinka po czym wracam wzrokiem na twarz dziewczyny.

-Jak to odkryłaś?- zapytałem.

-Panie Policjancie, nie odpowiada się pytaniem na pytanie.- zamruczała wystawiając lekko język na zewnątrz.

Przewróciłem oczami po czym postanowiłem zabawić się w jej gierkę. Jeżeli coś wiedziała o Copycat, musiałem zrobić wiele, żeby się tego dowiedzieć.

-Szukam informacji o Copycat, napewno o nim słyszałaś. Lub niej.- powiedziałem trochę ciszej, ale nadal słyszalnie. Dziewczyna zaśmiała się głośno po czym spojrzała na mnie rozbawiona.

-Kotku, niej. Copycat to ostra suka, jest świetna w tym co robi, piękna podobno, to prawdziwy anioł z rogami demona.- mówi, a ja spinam się znowu.

-Kim ona jest?

Dziewczyna znowu się śmieje.

-Nie pieprzysz się w tańcu, huh?- podnosi jedną brew do góry.- Nie wiem kim jest Copycat, powiedziałam ci to, co wiem z plotek. Nie znam Copycat prywatnie.

-Od kogo znasz te plotki?

-Nie wiem, cholera, to krąży wszędzie.- prycha, po czym bierze kolejnego łyka swojego drinka.

-Dużo lepiej żebyś sypała wszystko co wiesz.- mówię spokojnie.

-Więc, Copycat podobno ma siedemnaście lat, ale to też plotki.

Tym razem to ja wybucham niekontrolowanym śmiechem, szczerze mówiąc nie wiem, czy to śmiech spowodowany rozbawieniem czy przerażeniem i paniką mieszanymi z zażenowaniem.

-Siedemnaście lat? Siedemnaście? Czy ty sobie ze mnie robisz teraz żarty? Chcesz mi powiedzieć, że od przeszło roku jakaś gówniara robi sobie z nas jaja i zabija ludzi dla zabawy?

Różowowłosa śmieje się cicho.

-To nie moja wina, że Copycat jest profesjonalistką w tym co robi. Lepiej zwracaj uwagę na coś więcej, niż na czubek własnego nosa, bo to cię zgubi, Jah.- odstawia drinka dalej od siebie, kładzie dziesięć dolarów na blacie po czym odchodzi.

I zanim postanowiłem odejść od baru, dziewczyna wróciła.

-Zapomniała bym.- kładzie przede mną moją odznakę policyjną, po czym odchodzi i wychodzi z klubu tylnymi drzwiami.

Natychmiast kładę rękę na tylnej kieszeni jeansów. Portfel dalej w niej był.

Teraz pozostaje mi się zastanawiać skąd ona wzięła moją odznakę, skoro była ona schowana w wielkim portfelu, na dodatek w ciasnych jeansach. Nic nie poczułem, a chyba normalnie bym poczuł, jak dziewczyna wyjmuje z mojej kieszeni portfel.

W takim razie pozostaje mi jeszcze jedno pytanie- czy skoro dziewczyna była tak dyskretna, to czy ja czasem nie miałem do czynienia z prawdziwą Copycat.

------

BILLIE'S POV.

-Suko, jestem z ciebie taki dumny! Która to już twoja ofiara?- Drew bawi się moją szminką, a ja śmieje się cicho.

-Dwudziesta pierwsza.- mówię ubierając szorty. Później założyłam top na ramiączkach, który odkrywał mój pępek. Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze. Pomimo, że chciało mi się wymiotować od widoku własniej twarzy, dzisiaj miałam dobry humor. Wiedziałam, że dzisiaj kolejny naiwny, napalony facet zostanie zabity, a to podniecało mnie bardziej od jakiejkolwiek rzeczy na świecie.

-Boże, moja dziewczynka tak szybko wyrosła.- Drew złapał się teatralnie za klatkę piersiową, a ja znowu się zaśmiałam.

-Dobra, ja już będę się zawijać, pamiętasz naszą wersję?

-Billie straciła chłopaka, całą noc oglądaliśmy jakieś seriale objadając się popcornem, ale niech się pani nie martwi, ja się nią zaopiekuje, będzie lepiej.- wyrecytował, a ja zaśmiałam się.

-Pięknie Drew.- otworzyłam okno, po czym wystawiłam nogę przez nie.- Kocham cię, baw się dobrze.

-Ty też suko.- posłał mi buziaka w powietrzu, a ja udałam, że łapie go ręką. Drew uśmiechnął się, a ja złapałam się dwiema rękami za parapet, po czym wystawiłam drugą nogę poza teren mojego pokoju pozwalając mojemu ciału bez władanie upaść.

Po chwili wiszenia nad ziemią puściłam parapet i upadłam na ziemię, jednak na nogi. Technikę wychodzenia przez okno miałam perfekcyjnie opanowaną. Ubrałam moje słuchawki na uszy po czym włączyłam moją ulubioną playlistę. Pierwszą piosenką okazała się być "Me, myself and I" którą uwielbiałam całym sercem.

Szłam w stronę mieszkania sąsiadów, które znajdowało się po drugiej stronie ulicy. Kiedy znalazłam się pod nim ujrzałam drabinę, która stoi pod ścianą już od bardzo długiego czasu. Wspięłam się po niej na dach, a zaraz po tym przeskoczyłam na inny dach. Później kolejny i kolejny, pomimo, że domy były coraz wyższe, a szpary między nimi szersze, ja uwielbiałam te adrenalinę przechodzącą przez moje ciało, kiedy targałam się na własne życie.

*

Deerfield Beach 98. To mój cel. Powoli zeszłam z dachu budynku, po czym skierowałam się w stronę domu mojej ofiary, i cholera, robi wrażenie.

Weszłam przed płot od tyłu domu, a moim oczom ukazał się taras oddzielony od domu szklanymi drzwiami. Zanim jednak postanowiłam wyjść z ukrycia, które w tym momencie stanowiły krzaki, rozejrzałam się.

Auta brak, ale jest zamknięty garaż. W domu ciemno, nic nie było słychać z wnętrza.

Albo on śpi, albo po prostu nie ma go w domu.

-No cóż, najwyżej poczekam.- mruknęłam do siebie po czym skierowałam się w stronę tarasu. Dotknęłam szklanych drzwi i okej, moje zaskoczenie w tym momencie było kurewsko mocne.

Drzwi były otwarte.

Od razu rozważyłam każdą opcję; może on wiedział, że wezmę się za niego?

To nie możliwe, nie wiedział nikt prócz Drew'a.

A może to jakaś pułapka?

Nie, znowu nie to, przecież on nie może wiedzieć.

Powoli weszłam do domu rozglądając się uważnie. Nie zauważyłam nikogo w salonie, więc pokierowałam się w stronę schodów. Kiedy już miałam wejść na górę w poszukiwaniu pokoju mojej ofiary zamarłam bez ruchu.

-Policjant Jahseh Onfroy, radzę się odwrócić i być posłusznym.

murderer on my mind | xxxtentacion x billie eilish Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz