5.

498 21 1
                                    

Postanowiłam, że napiszę Codiemu, aby był po mnie w sobotę ale godzinę później. Szczerze, nie chciało mi sie wychodzić, ale zrobię to tylko dlatego aby wkurzyć Mikea tak samo jak on codziennie wkurza mnie. Denerwuje mnie swoim zachowaniem.
Siedziałam w pokoju i odrabiałam zadanie na jutrzejszy dzień. Ten tydzień minął bardzo szybko i już pojutrze weekend, na który nie mogę się doczekać. Zachciało mi się jeść, dlatego zeszłam na dół. Niestety przy stole siedział Mike i rozmawiał przez telefon. Postanowiłam, że troszkę podsłuchami, ale niestety dużo nie usłyszałam. Wiedziałam, że się z kimś kłócił. Jego ton głosu na to wskazywał. Kiedy skończył rozmowę, weszłam do kuchni i zobaczyłam, że jest on jakiś nieswój.

-Wszystko w porządku?-zapytałam, aby nie wyjść na egoistkę, ale szczerze mówiąc byłam ciekawa o co poszło.
-nie twój zasrany interes! Dajcie mi wszyscy święty spokój- wykrzyczał patrząc mi prosto w oczy. Zrobiło mi się przykro, bo chciałam być miła.
-No dobrze, ale widzę,że coś jest nie tak. Gdybyś chciał pogadać to przyjdź do mnie- posłałam mu szczery uśmiech. Ten tylko na mnie popatrzył i kiwnął głową.
-Przepraszam- podszedł do mnie po chwili i się przytulił. Przeszły mnie ciarki. Niby chcę się trzymać od niego z daleka, ale gdy jest w pobliżu po prostu miękną mi nogi. Przeszły mnie ciarki co nie uszło uwadze chłopaka. Zaśmiał się na moją reakcję.
- Jesteś piękna, pamiętaj o tym- delikatnie pocałował mnie w usta. Nie trwało to nawet trzech sekund. Mike wyszedł z pomieszczenia a ja nadal stałam na środku kuchni jak słup. No nieźle...

****

W końcu nadszedł czas randki. Jest godzina 15:00 więc mam jeszcze czas się przygotować. Zastanawiałam się, czy nie odwołać spotkania, ale nie byłabym w stanie tego zrobić. Mam zbyt dobre serce. Wzięłam ręcznik z szafy i poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Siedziałam w wannie 30 min a następnie poszłam robić makijaż. Postawiłam standardowo na ciemne usta, rzęsy i podkreśliłam brwi. Nie chciałam nakładać podkładu i niszczyć sobie cery. Nakładam go tylko w nagłych wypadkach (czyt. okres). Już miałam się ubierać w przyszykowane białe jeansy z dziurami i szarą bluzę z championa, ale przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnęłam więc po telefon i spojrzałam na powiadomienie:

Od: Cody❤️
Błagam, tylko nie zakładaj jeansów... Nie wydaje mi się aby pasowały do miejsca w które cię zabieram. Postaw na jakąś kiecke🤪😉

Zdziwiłam się, ale zrobiłam tak, jak napisał Cody. Znów musiałam przeszukać szafę i na szczęście znalazłam coś, co wydaje mi się, że będzie pasowało idealnie. Postawiłam na czarną sukienkę z długim rękawem i rozcięciem na udzie. Dostałam ją na moje 17 urodziny. Bogu dzięki, że dalej się w nią wciskam. Zostały mi do ogarnięcia tylko włosy, które zakręciłam na lokówce a następnie je rozczesałam.
Popatrzyłam na zegarek. Zostało mi jeszcze równe 20 min, więc zeszłam na dół zobaczyć co robi mój brat. Siedział on przed telewizorem z dziewczyną opartą o jego ramię. Faktycznie była ładna. Para nawet nie zauważyła kiedy weszłam więc odchrząknęłam głośno, aby mnie usłyszeli. Mój brat od razu odwrócił się w moją stronę, następnie przedstawił mnie swojej dziewczynie.

-Jejku jak pięknie wyglądasz!-powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się do mnie- Gdzie się wybierasz?
-No na spotkanie z kolegą z klasy. Nie mam pojęcia gdzie mnie zabiera, bo nie chciał powiedzieć, ale pewnie standardowo do jakiejś restauracji- przewróciłam oczami
-Nonoo siostra, nieźle wyglądasz, ale o której wrócisz?- spytał Josh
- Nie mam pojęcia ale będę dzwonić jak coś- spojrzałam ostatni raz na zegarek i wyszłam przed dom w oczekiwaniu na Codiego.

-Ejjj ziema do Sophie- śmiał się Cody- wskakuj do auta i jedziemy- nawet nie zauważyłam kiedy podjechał pod dom, ale już nieważne.
-Więc, gdzie mnie zabierasz?
-Powiedziałem, że niczego się teraz nie dowiesz. Zobaczysz na miejscu.- nie ciągnęłam konwersacji, bo nie było sensu. Cody puścił głośno muzykę, więc cieszyłam się, że nie ma jakiejś niezręcznej ciszy. Droga minęła dość szybko.

Zatrzymaliśmy się przed domem, z którego dudniała muzyka.
-Eeee o co chodzi? Czemu tutaj jesteśmy?- nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i wprowadził mnie do środka. Od razu poczułam zapach alkoholu mieszający się z dymem papierosów. Nie lubię chodzić na imprezy, a szczególnie na takie. Postanowiłam, że napiję się jednego słabego drinka z colą. Nie lubię pić, ale chciałam się trochę odstresować. Odwróciłam się aby zobaczyć tańczących ludzi. Spojrzałam na kanapę i zauważyłam tam Mike z wytapetowaną brunetką na kolanach. Jego wzrok cały czas spoczywał na mnie.
Postanowiłam, że pokażę mu jak dobrze się bawię. Ruszyłam na parkiet i zaczęłam tańczyć do muzyki. Chwilę później poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, odwróciłam się szybko i ujrzałam Codiego. Był schlany w trzy dupy, ale jednak mnie poznał.

-Czemu tańczysz sama Sophie?-powiedział do mojego ucha.
-Tańczyłam sama, teraz już nie- uśmiechnęłam się do niego.
-Idziemy się napić?- stwierdziłam, że w sumie czemu nie, raz się żyje. Ale to był błąd. Zaczęło kręcić mi się w głowie i zbierało mi się na wymioty, więc szybko pobiegłam do toalety. Alkohol to jednak nie dla mnie, dlatego własnie nie piję za często. Mam strasznie słabą głowę. Wychodząc z łazienki, poczułam jak ktoś zamyka mi buzię i prowadzi mnie z powrotem w stronę łazienki. Byłam przerażona. Nie miałam pojęcia co zrobić.

Przyjaciel mojego brata🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz