Rozdział 1

4.2K 147 24
                                    

Pakowałam śniadanie do plecaka. Nie mogę uwierzyć że weekend już minął. A dopiero miał się zacząć.
-Daisy nie zapomnij śniadania do szkoły- krzyknęła moja mama z dołu.
-Dobrze!
Gdy zeszłam na dół poszłam pożegnać się z mamą.
-Uważaj na siebie Daisy- powiedziała z troską.
-Yhy.
-Miłego dnia kochanie- rzekła.
-Kocham cię, paa!
Wyszłam z domu. Od razu ujrzałam park który znajdował się naprzeciwko mojego domu. Zawsze nim szłam do liceum, ponieważ od razu się za nim znajduje. Sam park był duży. Przejście go w zdłuż zajmuje mi około 25 minut. Dzisiaj przejście go zajęło mi 20 minut.
-Może pójdę na wagary? - powiedziałam do siebie.
-Nie pójdziesz- odpowiedziała dziewczyna za mną.
Znajomy głos. Czy to..tak to Nancy.
O matko, duszno mi.
-H-hej Nancy- powiedziałam wystraszona.
-Hejka- odpowiedziała uśmiechnięta.
Po tych słowach nastała cisza. Patrzałyśmy się na sobie przez dłuższą chwilę aż w końcu Nancy postanowiła ją przerwać.
-To idziemy do szkoły?
-Tak.
Czemu ja powiedziałam tak. Chciałam iść na wagary a zamiast tego idę z Nancy do szkoły. Może to nie będzie aż tak zły dzień. Gdy weszlyśmy do liceum udałyśmy się od razu do klasy matematycznej. Było już kilka osób. Nancy zamiast usiąść z swoją koleżanką usiadła ze mną.
-Twoja koleżanka nie będzie zła?- zapytałam.
-Nie powinna.
Przekonamy się potem. Po matematyce była historia i znów Nancy usiadła ze mną. I na reszcie przedmiotów też. 'Przyjaźnie' się z nią ale nigdy ze mną nie siedziała. Podejrzane...
Po skończonych lekcjach wyszłyśmy ze szkoły.
-Daisy ja muszę kilka rzeczy załatwić.
-No spoczko. Jutro spotkamy się w tym samym miejscu?
-Bądź 7:45.
-Oki- uśmiechnęłam się.
-No to pa- Nancy zbliżyła się do mnie i mnie przytuliła, dosyć mocno.
-Do jutra- odwzajemniłam przytulasa.
Nancy wróciła do szkoły a ja zaczęłam wracać do domu. Podczas drogi powrotnej cały czas myślałam o niej. Zapomnialam dodać że podoba mi się dobrych, kilka miesięcy. Droga do domu minęła mi bardzo szybko. Weszłam do domu.
-Hej mamo, wróciłam!- krzykłam.
-Hej Daisy- przyszła do przedpokoju- jak tam w szkole?
-A nawet dobrze- uśmiechnęłam się.
-Dużo wam zadali?
-Nic nie zadawali.
-No dobra.
Wróciła do salonu a ja poszłam na górę, do swojego pokoju. Położyłam plecak koło łóżka i postanowiłam usiąść przy biórku. Dopiero wtedy zobaczyłam, że jest 16. Co by tu porobić? Przez pół godziny myślałam co by porobić, aż w końcu postanowiłam wybrać się do parku.
Poszłam do salonu spytać się mojej mamy czy mogę iść. Mam prawie 18 lat ale i tak wolę spytać się mamy o zgodę. Nie miała nic przeciwko tylko kazała mi wrócić przed 21. No dobra.
Ubrałam się szybko i wyszłam. Po chwili byłam już w parku. Zaczęłam włóczyć się bez celu. Gdy się ściemniło postanowiłam sprawdzić godzinę w telefonie. 20:12. Muszę powoli wracać. Tylko jak? Dopiero teraz zorientowałam się, że się zgubiłam. No super. Napisałam mamie esemesa że mogę się spóźnić 20 minut. Zaczęłam błądzić po parku w poszukiwania tej ścieżki którą wrócę do domu. Po około 50 minutach znalazłam ścieżkę którą wiedziałam jak wrócić. Byłam w domu o 21:17.
Mama nic nie mówiła, że się spóźniłam. Ja za to od razu poszłam się umyć. (łazienka i mój pokój były na górze a salon, pokój mojej mamy i kuchnia na dole) Po umyciu od razu się położyłam. Byłam wykończona dlatego szybko zasnęłam. Tak właśnie zakończył się poniedziałek.

-----------------------------------------------------------
NASTĘPNE ROZDZIAŁY BĘDĄ DŁUŻSZE

Pokochana [YURI] ~zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz