Rozdział 6

1.7K 85 5
                                    

Październik mijał mi dosyć szybko. W połowie miesiąca wybrałam się z Jane do wytwórni, ponieważ mieli mi uszyć ubrania do wszystkich piosenek BT a potrzebowali wymiarów a akurat miałyśmy wolne. Dowiedziałam się, że będę mogła występować zanim podpisze kontrakt czyli już od listopada.
-Daisy masz akurat ten sam rozmiar buta co Anna- mężczyzna który mnie mierzył zaczął kaszleć- więc butów nie musisz kupować.
-No to dobrze- odpowiedziałam obojętnie.
Po około godzinie wreszcie mnie wypuścili. Myślałam, że z tamtąd nie wyjdę. Gdy byłyśmy już na dworze Jane zapronowała wyjście do kawiarni. Ja tylko się uśmiechłam i odpowiedziałam, że chętnie. Po okolu 15 minutach dotarłyśmy do kawiarni. Weszłyśmy i siadłyśmy przy pierwszym lepszym stoliku. Leżały na nim kartki z listą napoji i ciast oraz ich ceny. Ja postanowiłam zamówić sobie herbatę owocową oraz sernik a moja towarzyszka czarną kawę oraz ciacho z galaretką. Brązowowłosa poszła złożyć zamówienie a ja postanowiłam napisać do Nancy co tam u niej. Ledwo zdążyłam napisać esemesa a Jane siadła przy naszym stoliku.
-Do kogo piszesz Daisy?- zapytała.
-A do takiej Nancy- odpowiedziałam szybko.
-Twoja dziewczyna?- znów zapytała z dziwnym wyrazem twarzy.
-T-tak znaczy nie....nieważne- westchnęłam.
Jane także westchnęła i położyła swoją dłoń na mojej.
-Mi możesz wszystko powiedzieć- uśmiechnęła się lekko.
- No więc do klasy chodzi ze mną taka Nancy co nie- Jane tylko pokiwała głową a ja zaczęłam mówić dalej- no i od dłuższego czasu mi się podoba ale ona o tym niewie.
-A jakiej jest orientacji?- zapytała moja towarzyszka.
-Tego niewiem.
-A jak wygląda ta twoja Nancy? Bo wiesz ja może wiem jakiej jest orientacji tylko nie znam jej imienia.
-Ma fioletowe włosy do ramion. Trochę wyższa ode mnie jest.
-A to ona Ci się podoba- zaczęła piszczeć- podbijaj do niej.
-Jest homo?
-Tak!- krzykła.
-Nie krzycz- zaśmiałam się i wtedy przyszło nasze zamówienie.
-Proszę bardzo- powiedziała kelnerka.
-Dziękujemy- powiedziałyśmy chórem.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła I odeszła.
Jane wzięła swoje ciasto z galaretką i kawę a ja mój serniczek i herbatę. Zaczęłyśmy jeść w ciszy od czasu do czasu pijąc nasze 'napoje'.
Po kilku minutach brązowowłosa odezwała się.
-Od kiedy chciałabyś występować?
-Jak najszybciej ale muszę się uczyć tekstów do piosenek jak mam tą dziewczynę zastępować i choreografi.
-Narazie promujemy się z nową piosenką ,,Big Love'' a Anna w niej ma mało tekstu więc szybko się go nauczysz. A choreografii nauczymy Cię w weekend (jest środa) w wytwórni.
-No to super- uśmiechnęłam się.
Nastała cisza. Obie milczałyśmy, ponieważ nie miałyśmy tematów do rozmowy. Skończyłyśmy nasze zamówienie i wyszłyśmy.
-Ja już muszę iść- powiedziała Jane- napisze do Ciebie.
-Okej. No to pa- przytuliłam ją.
-Paa.
Po chwili Jane oodeszła a ja stałam jeszcze chwilę jak kołek. Postanowiłam, że sprawdzę czy Nancy odpisała.
Nic nie napisała, nawet nie odczytała. Zasmuciło mnie to...
W końcu ruszyłam w stronę mojego domu. Połowa drogi prowadziła przez miasto a druga połowa przez park.
Szłam bardzo szybko żeby być w domu przed 20. Gdy z miasta weszłam do parku zauważyłam na ławce płacząca dziewczynę. Chciałam już ją ominąć aż zauważyłam, że ta płacząca dziewczyna to Nancy. Od razu do niej podbiegłam.
-Hej Nancy. Co sie dzieję?
Ona tylko spojrzała na mnie i zaczęła jeszcze bardziej płakać. Ja tylko ją przytuliłam i powiedziałam, że wszystko będzie okej.
-Nic nie będzie okej!- przestała płakać- Pokłóciłam się z Susie i zgubiłam telefon. Rodzice mnie zabiją- znowu wybuchła szlochem.
-Pogodzisz się z nią zobaczysz. A od kiedy nie masz telefonu?
-Od rana nie ma mnie w domu.
-Zadzwoń do mamy albo taty bo mogą się martwić o Ciebie- podałam jej telefon a ta niechętnie wbiła numer I zadzwoniła.
Ktoś odebrał. Usłyszałam kobiecy głos więc to była pewnie jej mama. Rozmawiały kilka minut aż Nancy się rozłączyła.
-I jak?- zapytałam.
-Mama powiedziała, że nie powie tacie o telefonie i mam wracać do domu.
-Mówiłam, że będzie okej.
-Dziękuję Ci za pomoc- przytuliła mnie mocno a ja go odwzajemniłam.
-Drobiazg. I ten ja muszę już lecieć, pa Nancy.
-Pa- wtedy zrobiła coś czego się nie spodziewałam. Obdarzyła mnie buziakiem w policzek. Poczułam jak moje policzki płoną.
Dziewczyna już tego nie zauważyła bo poszła do domu. Ja także poszłam do domu wciąż będąc w szoku.
Ja już wróciłam to wykonałam to co zwykle czyli umyłam sie i poszłam spać.

------------------------------------------------------------
MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ (BYŁ PISANY NA SZYBKO).
POSTARAM SIE WSTAWIAĆ CZĘŚCIEJ ROZDZIAŁY.

Pokochana [YURI] ~zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz