Rozdział 14

1K 50 8
                                    

Obudziłam się w obcym mi łóżku. Nie było ono za wygodne. Gdy otwarłam oczy, promienie słońca oślepiły mnie. Przetarłam oczy i spróbowałam wstać lecz nie mogłam. Przeszkadzały mi jakieś rurki podłączone do mojej ręki. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Ściany koloru niebiesko-szarego, półki, szafki oraz kroplówka. Chyba jestem w szpitalu.. Czy to przez Nancy?
Nie zdążyłam odpowiedzieć sobie na to pytanie, ponieważ przyszła jakaś kobieta.
-O obudziłaś się- podeszła do szafki, otwarła ją i wyjęła tabletki, wodę oraz szklankę.
-Gdzie ja jestem?
-W szpitalu kruszynko. Doznałaś urazu głowy i przez 2 tygodnie byłaś w śpiączce- nalała do szklanki wodę, wzięła te tabletki i mi je podała- proszę weź je.
Zrobiłam to co kazała mi kobieta.
-Wygodniej będzie jeżeli przejdziemy na ty. Jestem Sue- wyciągnęła w moją strone rękę.
-Daisy- zrobiłam to samo i uścisłam jej dłoń- A więc jak długo muszę tu zostać?
-Najpierw musiałby zbadać Cię doktor a następnie zadzwoni po twoją mamę i powie co i jak.
-A kiedy przyjdzie?
-Za godzinkę powinien być.
Nastała cisza. Sue wyszła a ja zostałam sama. Zastanawiałam się co będę robić przez godzinę lecz po chwili usłyszałam dźwięk powiadomienia z mojego telefonu. Pewnie mama mi go wzięła i zostawiła. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam sprawdzać co się działo jak byłam w śpiączce.
Zobaczyłam 23 wiadomości od tej fioletowłosej szmaty w których błaga mnie żebym nie szła na policję. Czyli to ona mnie popchnęła.
Następnie ujrzałam wiadomości mamy, że jak się wybudze to mam jej napisać.
Od razu to zrobiłam. Nie minęła nawet minuta a już otrzymałam wiadomość zwrotną. Napisała, że przyjedzie z Jane za półtorej godziny.
No to super. Zaniedługo ujrze kogoś kogo znam. Kiedy czekałam na nie przyszedł lekarz i zaczął mnie badać. Sprawdzał ciśnienie, temperaturę, pytał czy boli mnie głowa itp.
Gdy skończył badanie i zapisywał coś na kartce do sali weszły dwie kobiety. Gdy je ujrzałam to na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Moja mama gdy mnie zobaczyła to zaczęła płakać.
-Jak dobrze, że się wybudziłaś. Doktorze już jest okej?
-Tak. Dzisiaj będzie mogła opuścić szpital. Dostanie leki które będzie musiała brać. Za miesiąc przyjdziecie na kontrolę czy nic się w między czasie nie wydarzyło.
-To dobrze- odpowiedziała mu moja mama a lekarz opuścić pokój.
Jane usiadła obok moich nóg, schyliła się i zaczęła głaskać mnie po policzku.
-Córciu co ci się stało? Jak wróciłam do domu widziałam Cię lężącą na podłodze wokół kałuży krwi.
-Nancy mi to zrobiła..zaatakowała mnie. Ale nie chce nigdzie z tym iść.
-Nie możemy tego tak zostawić- wtrąciła się Jane- musi ponieść konsekwencje za swoje czyny. Mogła Cię zabić!
-No właśnie skarbie. Pojedziemy jeszcze dzisiaj na policję i złożysz zeznania.
Wiedziałam, że z nimi nie wygram więc  wszystko znajdzie się na policji. Po dwudziestu minutach przyszedł lekarz z kartą wypisu. Mama ją wypełniała a moja dziewczyna mnie pakowała. Przyszła także Sue która odpinała te wszystkie rurki z mojej ręki. Następnie przebrałam się ze szpitalnego ubrania na moje codzienne. W między czasie dowiedziałam się, że wydanie nowej piosenki zostało przesunięte ze względu na mój stan zdrowia, mamy się wszystkie promować w Japonii. Gdy byłam gotowa udałyśmy się na parking na którym było auto. Walizkę włożyliśmy do bagażnika a ja z Jane usiadłam z tyłu.
-A więc dziewczyny, kierunek policja?
-Mam lepszy pomysł- odpowiedziałam- pojedźmy do Nancy.
-Po co?- zapytała się mama.
-Chce żeby wiedziała jakie konsekwencje ją czekają.
-No dobra.
Jane znała adres zamieszkania dziewczyny więc poprowadziła moją mamę na miejsce.
-Napewno idziesz sama?- zapytała się moja dziewczyna.
-Tak.
Wyszłam z samochodu i powoli pokierowałam się pod drzwi. Gdy stałam pod nimi zapukał 3 razy i zadzwoniłam raz na dzwonek. Nikt nie otwierał lecz po chwili usłyszałam czyjeś kroki.
Drzwi otworzyły się a w nich stała moja oprawczyni.
-No cześć Nancy.
-D-Daisy ja przepraszam Cię za to. Emocje mnie poniosły. Nie chciałam byś wylądowała w szpitalu.
-Niestety już za późno. Mogłaś wcześniej myśleć. Teraz wszystko trafi na policję.
Po tych słowach zauważyłam, że jej oczy się zaszkliły.
-Ja Cię naprawdę przepraszam..- po jej policzku spłyneła łza i następna i następna i następna.
Ja tylko obdarowałam ją uśmiechem w którym można było dostrzec nienawiść. Odwróciłam się i wróciłam do auta zostawiając płaczącą dziewczynę.

------------------------------------------------------------Hejka! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!
~Przepraszam za błędY~

Pokochana [YURI] ~zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz