Hearthstone x fem!reader

184 9 5
                                    

[Po prostu kocham tego elfa, okay? Musiałam coś o nim napisać, a pomysł chodził za mną już od jakiegoś czasu.]

Boston, jako środek świata, gdzie granicą między światami jest bardzo cienka, zawsze działy się niezwykłe rzeczy. Od jakiegoś miesiąca był spokój, ale wszystko zmieniło się dziś.

(Wzrost) dziewczyna biegła jak szalona co raz mamrocząc pod nosem jakieś bluzgi. Przechodnie na chodniku oglądali się za nią zdziwieni. U jej pasa wisiały dwie pochwy, a w każdej spoczywało krótkie ostrze. Na jej szyi rzarzyła się jak węgiel runa wiedźmy.

Zza zakrętu po chwili wyłonił się nieumarły wojownik. Jego miecz połyskiwał w jego dłoni. Oczy płonęły mu błękitnym ogniem. Przywołaniec wyraźnie gonił dziewczynę, która musiała być jego celem. Gruchot kości, gdy biegł, rozchodził się po umyśle (imię).

Gdy tylko znaleźli się na otwartej przestrzeni, (kolor)-włosa zatrzymała się i stanęła oko w oko z nieumarłym wojownikiem dobywając obu ostrzy. Jej runa na szyi zaczęła się żarzyć mocniej, gdy jej usta opuściła inkantacja. Runiczny łańcuch oplótł jej przeciwnika zadając mu ból. Tymczasem ona zbliżyła się do niego wymawiając słowo po słowie, splatając kolejną inkantacje.

Była zmęczona. Używanie języka magii było męczące, zwłaszcza bez użycia run. Po chwili w jej ręce pojawił się krótki miecz, który lśnił od run. Thurizas, Tyr, Ós, Othala. Dziewczyna zaatakowała nieumarłego swoim ostrzem, a ten w chwili uderzenia rozsypał się w popiół z krzykiem agonii i grymasem na zgniłej twarzy.

(Kolor)-owooka odetchnęła głośno i zatoczyła się, klękając z powodu utarty równowagi. Podparła się ręką o ziemię i pochyliła się z trudem łapiąc oddech. Minęło sporo czasu od kiedy rzucała parę inkantacji w ciągu godziny. Jej wzrok zasnuła biała mgła uniemożliwiając jej prawidłowe widzenie. Była jednak zbyt zmęczona, by rzucić choć jedną runę.

Gdy tylko udało się jej złapać oddech, wstała z ziemi na miękkich nogach. Trzęsąc się nogi ledwo utrzymały dziewczynę na nogach. Wymamrotała pod nosem ciche przekleństwo, gdy postawiła pierwszy krok i zachwiała się na boki. Ze strony ulicy obok zauważyła zmierzającą w jej kierunku postać. Uśmiechnęła się słabo na widok zielonego hidżabu.

Sam już po chwili znajdowała się przy (kolor)-owo włosej podpierając ją, by nie upadła. Zaraz za muzułmanką zza zakrętu wypadły jeszcze cztery postacie i ...latający miecz? Na twarzy dziewczyny wymalowało się zdziwienie, które przybrało na siłę, gdy udało jej się rozpoznać te postacie.

W jej oczach zaszkliły się łzy i chwiejnym krokiem podeszła do Alex'a (bo w tej chwili był chłopakiem), wtulając się w niego i dając upust emocjom. Już po chwili jego koszulkę moczyły jej łzy, gdy inni przyparywali im się z mieszanymi uczuciami.

Sam nie wiedziała co się dzieje, Magnus był zazdrosny, Alex czuł mieszankę strachu z ulgą, Blitzen patrzył ze zdziwieniem na ubiór dziewczyny, a Hearthstone machał rękami jak szalony widząc magiczną aurę otaczającą (kolor)-owooką.

Dziewczyna odsunęła się od zielonowłosego i zaczęła mu wygrażać machając mu palcem przed nosem. Chłopak próbował uspokoić przyjaciółkę, lecz bez skutku. W końcu tracąc cierpliwość złapał ją za ramię i zaciągnął na bok. Przez chwilę szeptali między sobą co raz wskazując na pojedyńcze osoby, lub gniewnie wymachując rękami.

Gdy tylko uspokoili się syn Lokiego zaprowadził (imię), która opierała się niego wciąż słaba po zbytnim użyciu magii.

- Nazywam się (imię). Miło mi was poznać!- powiedziała w kierunku einheriego, elfa i krasnoluda. Uśmiechnęła się do nich lekko.

- Ja jestem Magnus Chase, to są Blitzen i Hearthstone.- przedstawił się po czym kolejno wskazał na syna Freji i młodego runicznego maga. Oczywiście i córce Odyna nie uszła uwadze otaczjąca jasnego blondyna aura magii. Czuła przemożną potrzebę podejść... dotknąć... poczuć...
Ciągnęło ją do niego jak magnes metal przyciąga.

Podeszła więc do niego i okrążyła go oceniając wzrokiem. Z powrotem stanęła mu przed oczami i zamigała:

'Jaką nosisz runę?'

"Pethro. Skąd wiedziałaś?"

'Wyczułam. Ciągnie mnie do ciebie. Jestem Hagaal.'

"Runa magii? To runa matka. Runa pierwotna."

'Tak.'

Inni przypatrywali się wymianie zdań między tymi dwoma. Jedni zdziwieni jeszcze bardziej, a inni rzucali między sobą wiedzące uśmiechy. W końcu ciszę przerwał Magnus.

- Od tych pościgów zrobiłem się głodny. Skoczymy może na falafela?- zapytał i dało się usłyszeć burczenie w jego brzuchu. (Kolor)-owooka zaśmiała się cicho, a elf nagle poczuł żal, że jest głuchy i nie może usłyszeć śmiechu. Ale sam jej uśmiech spowodował, że jego twarz oblała się soczystą zielenią.

- Pewnie. Wszyscy jesteśmy głodni, po pościgu za umarłymi. Hearth, pomożesz (imię) dojść? Jest zbyt zmęczona, by iść samodzielnie.- powiedziała Sam z troską przyglądając się młodej półbogini.

"Jasne"

I grupa przyjaciół ruszyła razem do baru pana Fadlana. Każdy przecież wiedział, że tam mają najlepsze kanapki. (Kolor)-owo włosa opierała się o chłopaka idąc powolnym krokiem. Pokasływała cicho, a jej skóra, wcześniej blada, przybrała niezdrowy rumieniec. Jasny blondyn owinięty w czerwono-biały szaliku z troską przyglądał się dziewczynie, gdy ta wyglądała co raz gorzej.

Zatrzymał się całkowicie, gdy (kolor)-owooka zsunęła się nieprzytomna w jego ramiona.
Po chwili zatrzymała się też reszta grupy, a dwójka dzieci Lokiego podbiegło czym prędzej w ich stronę. Alex zabrał ją w swoje ręce, a Sam mamrotała coś pod nosem szukając czegoś w torebce. Jack z powrotem wisiał w formie wisiorka na szyi Magnusa.

A Hearthstone i Blitzen machali do siebie rękami usiłując się czegoś dowiedzieć. Po raz kolejny elf żałował, że nic nie słyszy, bo Sam i Alex coś mówili, po chwili podszedł do nich Magnus. Blitz zamigał do niego.

"'Magnus ją uleczy. Nie panikuj już.'"

"Nie panikuję"

"'A co to było przed chwilą?'"

I zabrakło mu słów, więc tylko pokazał dziecinnie swartelfowi język i obrócił się na pięcie. Jednak fochnięcie nie trwało długo i z powrotem stał tuż obok dziewczyny przyglądając jej się. Ledwo ją poznał, a czuł się do niej przywiązany. Ciągnęło go do niej, jakby była jego brakującą częścią.

- Tak, już wszystko w porządku. Zdażało mi się to już wcześniej. Nie ma o co się martwić.- uspokajała wszystkich (imię). Syn Frei zwrócił uwagę młodego runicznego maga, iż ruszyli w dalszą drogę.

(Kolor)-owooka mogła już chodzić o własnych siłach i szła na przodzie obok Alex'a i Sam słuchając ich rozmowy jednym uchem, jednak umysłem była daleko...

Jej myśli błądziły w pobliżu elfa w szaliku. I czuła, że długo się go z nich nie pozbędzie.

[To jest 1 część. Kiedyś prawdopodobnie pojawi się druga, ale raczej nie w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że wam się podobało.
Do następnego! ]

Powieści Niezliczonego Świata (Oneshoty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz