Percy x shy!male!reader

248 10 16
                                    

[ w tym opowiadaniu wcielasz się w rolę syna Iris- bogini tęczy. ]

Dobrze pamiętał dzień, w którym po raz pierwszy przekroczył bramę obozu herosów. Był wtedy zagubiony, przestraszony i nieśmiały.

Podobnie czuł się w dzień gdy po raz pierwszy spotkał Percy'ego Jacksona.

Było to 17 sierpnia, rok temu, w stajni pegazów...

Retrospekcja

(Imię) od kiedy pamiętał uwielbiał konie. Już kiedy nowo poznany syn Ateny - Malcolm oprowadzał go po obozie, chłopak najlepiej czuł się w stajni. Po prostu, kiedy patrzył w oczy tych mitycznych stworzeń, widział w nich niewyobrażalną mądrość i dostojność. Pegazy jednak już wtedy zdawały się go nie lubić i 17 sierpnia nie należał do dni, w których miało się to zmienić.

Tak jak zwykle siedział na ławce, którą za którymś razem po prostu zastał leżącą pod ścianą w jednym z pustych boksów i wyciągnął stawiając ją w środku, tuż przy wejściu do drewnianego budynku. W dłoni podrzucał jabłko gadając do uskrzydlonych rumaków.

Mówił o wszystkim. O jego przemyśleniach, o plotkach, które ostatnio usłyszał od swojego brata - Butch'a, o tym jak mu mija dzień.

Zwierzał im się też ze swoich problemów. Czasem miał dość tego jak bardzo był nieśmiały. Jedyną osobą, z którą rozmawiał bez zacinania i plątania się był jego tata. Tata jednak mieszka w swoim mieszkaniu w (rodzinne miasto). Nie mógł nawet na spokojnie porozmawiać z resztą jego rodzeństwa w domku Iris.

Chłopak zdziwił się, gdy w końcu doczekał się odpowiedzi. Jeden z pegazów zarżał. (Kolor)owooki odwrócił się w jego stronę, tylko by zobaczyć tam przystojnego chłopaka o czarnych włosach i morskich oczach.

- Część Jack.- powiedział ten chłopak i pegaz znów mu odpowiedział. (Kolor)owo włosy skrzywił się nieznacznie. Próbuje nawiązać kontakt z uskrzydlonymi wierzchowcami od kiedy przybył do obozu, a one go ignorowały. Tymczasem jakiś koleś po prostu sobie z nimi gada. Z początku zły zamierzał wyjść ze stajni i udać się gdzie indziej, ale gdy podnosił się z ławki poczuł na sobie czyjeś spojrzenie.

Gdy (imię) odwrócił się, jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem morskich oczu. Jego policzki zalała fala czerwoności. To były najbardziej niezwykłe oczy, jakie widział w całym swoim życiu. Szybko oderwał wzrok od oczu nieznajomego czując się zakłopotany nowym uczuciem. Serce łomotało mu jak nigdy wcześniej i czuł taki dziwny uścisk w klatce piersiowej.

- Hej. Ty jesteś (imię)?

Na dźwięk głosu morkookiego syn Iris spiął się. Z zaciśniętym gardłem wydukał odpowiedź.

- T-tak, a-a-a t-ty?

- Nazywam się Percy Jackson, jestem synem Posejdona.

- O-oh.

Zdziwił się tak bardzo, że myślał, że oczy mu wyskoczą z orbit. Siłą woli podniósł swój wzrok z ziemi ponownie na oczy Percy'ego. Ich głębia pochłonęła go prawie całkowicie. Nawet nie zauważył, gdy drugi chłopak podszedł do niego dużo bliżej i teraz wpatrywali się sobie w oczy.

Syn Posejdona wpatrywał się z zaciekawieniem w nieobecne spojrzenie (imię). Jack opowiadał mu już wiele razy o 'denerwującym dzieciaku' , który cały czas im o czymś pepla i dostarcza im najświeższych ploteczek, jednak nie spodziewał się, że 'denerwujący dzieciak' to będzie przystojny chłopak w jego wieku.

- Kto jest twoim boskim rodzicem?

Pytanie dotarło do (kolor)owookiego jak przez mgłę. Dalej z otępieniem wpatrywał się w oczy Percy'ego. Rumieniec dalej nie opuszczał jego polików, a uczucie w klatce piersiowej nie chciało minąć. Z letargu wybudził go dotyk chłopaka na ramieniu.

- Hej. Słyszysz mnie?

(Kolor)owo włosy spojrzał niezrozumiałe na syna Posejdona.

- Kto jest twoim boskim rodzicem?

- I-iris.

Potem chłopak zauważył jak blisko siebie stoją i cofnął się parę kroków uderzając plecami o ścianę stajni pegazów. Percy wybuchł śmiechem na widok zdziwionej twarzy nastolatka po tym jak uderzył w ścianę. (Imię) też zaśmiał się cicho. Było mu tak niezręcznie. Nie wiedział co ma powiedzieć. W końcu nadeszło rozwiązanie.

- W-wiesz c-co? J-j-ja chy-chyba już p-p-pójdę...

I wybiegł z stajni.

Koniec retrospekcji

- I to wtedy poczułem, że jestem gejem.

Reszta chłopaków zebranych w kółku wzniosła aplauz na znak, że podobała im się opowieść przyjaciela. O tyłu przytulił go Percy, na co chłopak zarumienił się lekko. Po ich prawej stronie Valdez siedział na kolanach u Nica opleciony w talii jego rękami i z nad jego ramienia wystawała głowa syna Hadesa.

Dalej siedział Will oraz Piper i Annabeth wtulone w siebie nawzajem. Will wstał z podłogi w domku Posejdona i otrzepał spodnie z nieistniejącego kurzu.

- Spotkanie Homisiów uważam za zakończone. Do zobaczenia za tydzień!

[Przepraszam, że była długa przerwa, ale mam dużo pracy w związku ze szkołą. Liczę, że podobało wam się to opowiadanko, choć było dość krótkie.
Do następnego!                                         ]

Powieści Niezliczonego Świata (Oneshoty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz