Artemis x male!reader x Selene

162 4 1
                                    

[ tutaj mamy wreszcie male!reader. Jesteś zwykłym śmiertelnikiem, który widzi przez mgłę.]

Była ciemna noc, ale księżyc świecił tak jasno, jak nigdy wcześniej. Światło gwiazd i księżyca przebijało się przez korony drzew, opadając promieniami na ściółkę leśną. W lesie dało się usłyszeć dźwięki nocnego życia zwierząt: pohukiwanie sów, poruszanie się dzików i jeży. Całość składała się w harmonię, tworząc kołysankę, która kołysała zszargane myśli do snu.

Po za dzięki lasu, wychylały się odgłosy kroków i mamrotania do siebie pod nosem. Młody chłopak szedł właśnie leśną ścieżką mrucząc coś do siebie pod nosem i przyciskając  mocniej do siebie polar, który nosił. Była to jesienna noc, więc zdecydowanie nie należała do najcieplejszych.

Jego (kolor)-owe loczki plątały się na wietrze, a (kolor)-owe oczy zalane łzami patrzyły na nierówną drogę, by tylko się nie potknął. Co chwila dało się usłyszeć ciche pociąganie nosem i chłopak wycierał łzy z policzków mówiąc coś o tym jakie to 'niemęskie', by płakać.

Nagle zatrzymał się w pół kroku, gdy usłyszał kłócące się dwa głosy. Zaciekawiony zbliżył się w ich stronę, by podsłuchać o czym mowa. Schowany w krzakach obserwował sytuację przed nim.

Na leśnej polanie stały dwie dziewczyny mniej - więcej w jego wieku. Jedna Ruda, o długich kręconych włosach i srebrnych oczach, a druga miała blond włosy, tak jasne, że wyglądały jak białe. Była bardzo blada, a na jej plecach spoczywały skrzydła. Obie były bardzo piękne w oczach młodzieńca.

- Przyznaj to, że jestem lepsza!

- Nigdy! Jestem wiele potężniejsza!

- To ja byłam pierwsza!

- Ale pora wygasnąć, jak każda gwiazda! Twój czas przeminął!

- Nieprawda! Trwam dalej, tak jak Eos i Helios. Na zawsze pozostaniemy!

- To ja władam księżycem teraz! To kiedyś był twój rydwan! Teraz ja nim kieruję!

- Nigdy nie będziesz jego godna!

- Jestem od urodzenia!

- Nie prawda! Kłamiesz!

Chłopak nic nie rozumiał z tego co się dzieje przed nim. Powoli wycofywał się między drzewa, gdy stanął na gałązce, a ta pod jego ciężarem złamała się zwracając uwagę obu nieznajomych. Obróciły się w jego stronę, ruda wycelowała w niego strzałą, a wokół rąk długiej pojawiły się smugi chłodnego światła, jakby magii.

Przestraszony zerwał się do ucieczki i biegł przez las. Mijając drzewa i uskakują przed korzeniami. To był dobry pomysł, by wracać do domu. Boginie spojrzały po sobie i zaczęły gonić (kolor)-owo włosego. Mógł pomóc rozwiązać spór, a skoro je widział, nie mógł być zwykłym śmiertelnikiem.

Oczywiście dziewczyny były szybsze i już po chwili (imię) leżał na ziemi powalony przez Artemidę. Obie z nich nie orientując się nawet co robią, zwróciły uwagę na jego urodę. Nie uszło również ich uwadze zeschnięte łzy na policzkach chłopaka.

Ruda uśmiechnęła się do niego łagodnie i spytała:

- Jak cię zwą młodzieńcze?

Chłopak wpatrywał się w rudowłosą boginię jak na ósmy cud świata. Gdy tylko wyrwał się myślom o nieznajomej odpowie na pytanie.

- (imię) (nazwisko)

Selene uklękła przy Artemidzie zapominając o wcześniejszym sporze. Spojrzała na (kolor)-owo włosego i pochyliła się całując jego łzy na policzkach.

- Dlaczego płakałeś?

(Kolor)-owooki nie wiedział jak ma się czuć. Dwie wyjątkowo piękne, nieznajome mu dziewczyny goniły go przez las i teraz zachowują się jakby nic się nie zdarzyło. Jego policzki zarumieniły się pod wpływem ich działań. Nie był przyzwyczajony do takiej ilości uwagi.

- Problemy rodzinne...

Nie rozumiał czemu postanowił im o tym powiedzieć, ale coś mu mówiło, że są godne zaufania. Rudowłosa i Białowłosa zdawały się rozumieć co przeżywa i tylko pokiwały głowami na znak, że rozumieją. Ich oczy były utkwione w chłopaku. Coś sprawiało, że chciały być blisko...

Artemida była nie pewna. Była przecież boginią dziewicą. Składała przysięgę by nigdy nie czuć romantycznych uczuć wobec osobników płci męskiej. Brzydziła się nimi, ale widok zalanego łzami chłopca jakby pokazał jej drugie oblicze... Był wtedy jak bezbronne, przestraszone zwierzę, a ona takimi się opiekuje.

Selene za to nie miała takich oporów jak druga bogini księżyca. Od razu chłopak wpadł jej w oko, a po wzroku rudowłosej nastolatki, widziała że jej też. Wybuchła w niej złość. Nie pozwoli jej zabrać wszystkiego. Odebrała jej księżyc, ale nie zdobędzie chłopaka! Nie ma nawet takiej opcji...

- U mnie w rodzinie też często mamy problemy. Kłócimy się, walczymy ze sobą nawzajem, toczymy wojny, zabijamy...- powiedziała srebrnooka. Przy tym ostatnim chłopak popatrzył na nie dziwnie. Raczej to nie brzmiało normalnie. Cofnął się. Czuł, że obie dziewczyny, choć piękne, były zabójczo niebezpieczne.

- Jak to?

- Nazywam się Selene, a to jest Artemida. Jesteśmy boginiami księżyca.

- Boginiami?!

- Śmitelnicy w tych czasach... Tak boginiami!

Przez chwilę milczał. Teraz to o czym mówiły wcześniej nagle nabrało sensu... Jeśli obie były boginiami księżyca mogły się kłócić o to która jest ważniejsza i poteżniejsza.

- Chyba rozumiem.

- Powiedz, która z nas jest potężniejsza?- dalej rozmawiała z nim Selene.

- Jesteś starsza od Artemidy, prawda?

- Owszem.

- W takim wypadku, to Artemida jest potężniejsza. Jest od ciebie młodsza, a ma moc na tyle silną by została powiązana nietylko z łowami, ale także z księżycem...

Krótko mówiąc, Selene była wściekła. Jeszcze bardziej niż przedtem. To ona miała być lepsza! Ona! Wstała z ziemi szybko mordując dwójkę wzrokiem. Wokół jej dłoni zatańczyła magia. Nie uszło to uwadze Artemidy i rudowłosa już po chwili stała obok uskrzydlonej dziewczyny.

Jej ramię machinalnie sięgnęło w tył do kołczana i nie myśląc posłała w jej stronę strzałę. Gdy bóstwo wygasa, przestaje być nieśmiertelne i staje się podatne na zranienia. Strzała bogini księżyca utknęła na chwilę w piersi drugiej, by po chwili postać rozpadła się w mgłę. Strzała upadła na ziemię, a mgła rozmyła się.

Artemida podeszła do chłopaka i pomogła mu wstać. Przyciągnęła go do siebie i pocałowała go w czoło, za pomocą mgły zmieniając jego wspomnienia z wieczoru. Odprowadziła go domu i przytuliła.

- Powodzenia z rodzicami. Jeszcze się zobaczymy (imię). Kiedyś.

I z tymi słowami zniknęła.

Chłopak nie był pewien czy to wszystko działo się na prawdę, czy wyobraźnia spłatała mu figla, ale był pewien jednego.

Następnym razem, gdy spotka rudowłosą piękność, nie da jej tak zniknąć.

Powieści Niezliczonego Świata (Oneshoty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz