18

953 69 205
                                    

[T/Z]]- Zdrobnienie twojego imienia
[N/W]- Rodzaj walki. Np Karate, czy Teakwondo 


Dom Toniego, nigdy nie był jakiś... nadzwyczajny. 

Był to kilku osobowy dom, mimo iż mieszkał on sam. Nie przeszkadzało to nikomu. Może woli mieć dla siebie więcej miejsca? To w jego mieszkaniu ja i inni jego przyjaciele najczęściej przebywaliśmy. Miał największy dom z nas wszystkich, dlatego najłatwiej było się tam pomieścić.

Stałam teraz przed drzwiami wejściowymi, czekając aż ktoś otworzy. Zapukałam kolejny raz lekko się niecierpliwiąc. W końcu po drugiej stronie rozległy się czyjeś kroki, najprawdopodobniej Hiszpana, oraz jakieś szepty.

W końcu usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka. Wyprostowałam się nieco i gdy tylko zauważyłam że drzwi się lekko uchyliły uśmiechnęłam się.

-Cześć To--- Lovino?- Powiedziałam zaskoczona, widząc w drzwiach chłopaka w moim wieku.

-Och, po prostu powiedz czego chcesz- Mówił, wydając się nieco poirytowany moją obecnością. Westchnęłam ciężko.

-Jest Toni? Mogę wejść do środka?- Zapytałam. 

-Nie. Nie ma go, ani nie możesz wejść- Powiedział zaczynając zamykać mi drzwi przed nosem. W tym samym momencie pojawił się za nim mój przyjaciel.

-Kto to Lovi? Och! [T/I]! Szybko przyszłaś!- Powiedział podchodząc szybko do drzwi i otwierając je przede mną szeroko. Lovino skrzywił się lekko, gdy Antonio położył dłoń na moim ramieniu. Popatrzyłam na starszego ode mnie chłopaka niepewnie.

-Wiesz, może powinniśmy spotkać się kiedy indziej...- Powiedziałam. Chłopak pokręcił jednak głową, ciągnąc mnie tym samym za nadgarstek do salonu.

-Nonsens! Franciss zaraz też będzie! Usiądź tu razem z Lovino, a ja pójdę po jakieś przekąski- Stwierdził z uśmiechem, zostawiając mnie i młodszego chłopaka w jednym pokoju. 

Usiadłam na sofie, podczas gdy Lovino zajął miejsce w fotelu. Panowała między nami niezręczna cisza, której chyba żadne z nas nie chciało przerywać. W końcu jednak się odezwałam. Muszę zmienić parę rzeczy w naszej relacji...

-... Myślałam, że zostaniesz u swojego brata- Zaczęłam, uśmiechając się lekko w jego stronę. Chłopak popatrzył na mnie lekko zdziwiony, po czym odwrócił głowę.

-Feliciano mieszka z tym ziemniaczanym draniem i Kiku. Nie zmieściłbym się jeszcze ja. Po za tym co cię?- Warknął. Zignorowałam to pytając dalej.

-Na ile tu zostajesz?- Zapytałam. Lovino popatrzył na mnie, a przez chwilę wydawało mi się jakby wyglądał na zranionego.

-Też chcesz się mnie pozbyć?- Stwierdził. Niemal natychmiast pokręciłam głową.

-N-Nie oczywiście, że nie! Źle mnie zrozumiałeś! Po prostu jestem ciekawa, i tyle- Spróbowałam wyjaśnić. Chłopak syknął cicho, jednak gdy zamierzał coś ponownie powiedzieć, do salonu wszedł Antonio z kilkoma miskami przekąsek.

-Wróciłem! Lovi, poszedłbyś otworzyć Francissowi? Pisał że już czeka -Poprosił, kładąc wszystko na stolę po środku.

-Nie mów mi co mam robić- Powiedział Włoch, jednak mimo to wstał ze swojego miejsca, po czym zaczął kierować się w stronę drzwi frontowych.

Antonio usiadł zaraz obok mnie, zostawiając wolne dwa fotele. Jeden dla Francissa, a drugi dla Lovino.

- To co? Zaczynamy, mes amis*?- Powiedział blondyn wchodząc do pokoju, zarzucając włosy do tyłu. Uśmiechnęłam się w jego kierunku.

APH || Prusy x Reader x Dania ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz