Rozdział 4

1.5K 51 2
                                    

Kolejne dni w szpitalu spędziłam dość nudno. Okazało się, że miałam zatrzymanie akcji serca. Nikt nie wie dlaczego, no ale trudno.

Rodzinka odwiedzała mnie codziennie. Było to trochę nie zręczne.

Byłam szczęśliwa, gdy w końcu mogłam opuścić ten budynek.

Przez kolejne dwa tygodnie nie wychodziłam z domu, ale nie narzekałam na nudę.

Następnego wieczoru leżałam sobie spokojnie i czytałam książkę. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zaprosiłam tą osobę do środka. Jak mogłam się domyślić, była to Alice.
- Hej, przeszkadzam? - zapytała.
- Nie, o co chodzi?
- Ja wiem, jaka jest sytuacja, ale dawno nigdzie nie wychodziłaś, może przejdziemy się? Znam takie jedno, fajne miejsce, o którym nikt z rodziny nie wie - lekko zdziwiła mnie jej prośba. Miałam obawy, ale postanowiłam się zgodzić.
- Pewnie, racja dawno nigdzie nie byłam, czekaj ogarnę się i możemy iść - powiedziałam, a szczęśliwa Alice wyszła z mojego pokoju. Ja szybko ubrałam się w czarne legginsy i czarną koszulkę. Zeszłam na dół i w ciszy udałam się za Alice. Po około 15 minutach drogi weszłyśmy do takiego jakby tunelu. Po chwili moim oczom ukazała się malownicza, mała polanka ze ślicznym jeziorkiem na środku.

Gdy oglądałam polanę dziwnie się poczułam. Żywe, zielone kolory, szum wiatru, a zarazem taniec drzew i to spokojne, błękitne jeziorko...lekko mi się zakręciło w głowie. Gdy miałam całkowitą ciemność przed oczami zobaczyłam to.

"Mamo, mamo, mamo! Spójrz! - krzyknęła drobna dziewczynka ubrana w różową sukienkę do ziemi z cieniutką, czarną siateczką. Jej długie, gęste włosy lekko zwisały z jej główki, a przy czole miała ślicznego, dużego, różowego kwiatka. Przy jej uśmiechu widniały rumieńce.
- Co tam kochanie? - zapytała rodzicielka.
- Ja potrafię czarować wodę!
- Pokaż - powiedziała matka dziewczynki na co ta zaczęła pokazywać jej, jak strużka wody lata za jej paluszkiem.
- Brawo kochanie - kobieta pocałowała dziecko w czoło"

Gdy "wizja" się skończyła usłyszałam kobiecy głos. Wydawał się znajomy.
- Spróbuj tak, to nic trudnego, ale nie pokazuj nikomu - głos był taki spokojny.

Wtedy wróciłam do świata żywych.
- Jak ci się podoba? - zapytała Alice z uśmiechem.
- Jest...przepięknie - powiedziałam. Długo jeszcze siedziałyśmy, a później wróciłyśmy do domu. Starałam się zapamiętać drogę do tego wspaniałego miejsca, musiałam tam wrócić.

Następny dzień to na szczęście była sobota. Wstałam razem ze słońcem, ubrałam się w pierwsze lepsze dresy i bluzę, ogarnęłam się najszybciej jak mogłam w łazience i wyszłam z domu. Miałam szczerą nadzieję, że wszyscy śpią i nikogo nie obudziłam. Pobiegłam w stronę polanki. Trochę się pogubiłam, ale w końcu dotarłam do tego wspaniałego miejsca. Od razu podeszłam do jeziorka. Ostrożnie kucnęłam i zamoczyłam rękę w wodzie. Po chwili, za wszelką cenę, starałam się zrobić to, co wizji. Po bardzo wielu próbach dalej mi się nie udawało.
- Jeju, przecież to głupie, uwierzyłam mojemu umysłowi, a nie rzeczywistości? Naprawdę? - pomyślałam śmiejąc się z siebie.

Po chwili poczułam dziwne mrowienie w palcu. Nie zwróciłam jednak na to uwagi i dalej rozkoszowałam się porannym, prażącym słońcem. Gdy zaczęły przeszkadzać mi włosy osadzające się na twarzy wzięłam rękę, aby je stamtąd jak najszybciej zabrać. Gdy poczułam spływającą na siebie wodę, szybko otworzyłam oczy i popatrzyłam na nogi. Moja bluza i spodnie były w jednym miejscu mokre. Nikogo wokół mnie nie było.
- Czyżby...nie, to nie możliwe - powiedziałam do siebie zastanawiając się, czy na prawdę ta woda mogła płynąć w powietrzu za moim palcem.

Już miałam iść, jednak coś nie dawało mi spokoju. Czułam, że muszę spróbować jeszcze raz. Tak więc odważyłam się i spróbowałam.

Po kilku próbach miałam odpuścić jednak to, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Przy moim palcu była strużka wody. Machałam ostrożnie palcem na wszystkie strony, a woda podążała za mną. Gdy usłyszałam spokojny świergot ptaków na chwilę się rozproszyłam przez co woda poleciała na mnie. Byłam zdziwiona. Nie mogło mi się to przecież przewidzieć. Ewidentnie na moich ubraniach była woda! Postanowiłam zastanowić się nad tym w domu, więc bez chwili zastanowienia ruszyłam w tamtą stronę.

Gdy doszłam do domu od razu pobiegłam do swojego pokoju przelotnie witając się z domownikami. Przebrałam się w moją ulubioną piżamę (czyli w jednorożca, rzecz jasna), wzięłam notes i zaczęłam notować wszystkie moje odczucia. Wiedziałam, że za bardzo się nakręcam, ale sprawiło mi to poniekąd frajdę. Trochę pogrzebałam w internecie, ale raczej nie znalazłam oczekiwanych efektów.

Tak spędziłam resztę dnia wychodząc z pokoju tylko na jedzenie. Byłam szczęśliwa, że wreszcie mój umysł zajmował się całkiem innymi myślami niż dotychczas.

Jeśli chodzi o moje "poszukiwania", sama nie wiem czego, to nie poszło mi najlepiej, ale za to trafiłam na dziwny artykuł, który z nudów postanowiłam przeczytać.

"Kolejne zabójstwa, co to może oznaczać?"
Wczoraj o godzinie 15.20 na kilku ulicach na raz doszło do zabójstwa kilku osób, a dokładniej pięciu. Wszystkie zabójstwa wyglądały identycznie i były równo o tej samej godzinie. Jak dokładnie wyglądały nie wiadomo, ale ofiary miały te same ślady pozostawione na sobie. Miały na szyi tak jakby ugryzienie, inaczej nie da się tego nazwać. Poza tym nie było na nich żadnych innych śladów, tak jakby sami się zabili. Czy Seattle może być spokojne? Kiedy to wreszcie ustanie? W końcu to nie pierwszy taki przypadek..

- Dziwne - powiedziałam po przeczytaniu artykułu. Chwilkę się nad tym zastanowiłam, ale nic nie przyszło mi do głowy. Szybko zmieniłam tematykę swojej całodniowej pracy i postanowiłam poszukać czegoś więcej na ten temat. I tak po kilku godzinach natrafiłam na coś bardzo dziwnego...

Ta strona była o...wampirach. Pisali, że są zimni i bladzi, szybcy i silni, wiecznie piękni, mają czerwone lub miodowe tęczówki, a ich serce...nie bije. Są trupami w ładniejszej wersji siebie przed śmiercią. Ich pożywienie to krew. Ci z żółtymi oczami piją krew zwierzęcą, jednak nie jest to tak sycące jak krew ludzka...

I wtedy właśnie przypadkowo kliknęłam w coś. Jednak moim oczom ukazały się kolejne literki, które z czystej ciekawości postanowiłam przeczytać. To co znalazłam, było dziwne...

Nie tajemnicą jest, że innymi wrogami wampirów są elfy. Te, w porównaniu do wilkołaków, są zupełnie inne. Ciężko jest je spotkać. Nie liczne wampiry, jak i wilkołaki, miały tą "okazję". Jak rozpoznać elfa? Nie jest to trudne. Uszy elfów są szpiczaste, ich oczy są wielkie i wyraziste najczęściej koloru zielonego i błękitnego, ich włosy są cudowne, długie. Elfki uwielbiają stroić się w schludne, długie suknie. Elfy są blade jak wampiry, ale żyją. Trudno je zabić, najczęściej po prostu osłabia się je. No i oczywiście elfy potrafią czarować i żyją w zgodzie z naturą. Jednak domyślić się, że spotkało się elfa nadal jest trudne. W końcu one są sobą tylko w swoich wioskach, między ludźmi nie ujawniają się.

Niestety nic więcej nie znalazłam. Po prostu nic więcej nie było. Porobiłam sobie zdjęcia tych artykułów, wyłączyłam komputer i poszłam spać. Zanim jednak zasnęłam czytałam jeszcze parę razy te dziwne zdania.

~

Heyo! Wesołych świąt! Wiem, że może trochę spóźnione, ale ciii. Życzę wam też wesołego sylwestra. A i jeszcze przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału, ale nie miałam czasu na napisanie go. To do następnego, papa!

~karmeleq~

Liczba słów: 1137

Nowe życie z Cullen'ami. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz