Nie wiem

2.3K 163 45
                                    

Więc tak misiaki. Może to ja jestem przewrażliwiona, może to ze mną jest coś nie tak- nie wiem. Ale wiecie co? Denerwuje mnie podejście niektórych osób do całego tematu chorób psychicznych. O powiedzeniu osobie z PTSD (ang. Post traumatic stress disorder), że wszystko siedzi w jej głowie już nie wspomnę— to tak jakby mówić astmatykowi, że wszystko siedzi w jego płucach. Ale przejdźmy do rzeczy.

Jakiś czas temu, w mojej klasie pojawiła się taka oto inicjatywa. Pewna osoba, której imienia nie ujawnię, nazwijmy ją Sandra, postanowiła, że— tu cytat "jesteśmy na tyle dojrzali, że powinniśmy respektować osoby z zaburzeniami psychicznymi i otwarcie o tym mówić". Myślę sobie— fajnie, w końcu można pokazać ludziom jak to wszystko wygląda naprawdę, bez całej sztucznej szopki, którą ludzie odstawiają w internecie. Pomysł trafił do wychowawczyni, będziemy rozmawiać na lekcjach wychowawczych— wszystko super. Na pierwszym takim "spotkaniu", Sandra stwierdziła, że "jeśli ktoś ma jakieś problemy to niech nam powie, wasze sekrety są z nami w stu procentach bezpieczne, nie będziemy oceniać ani nic, mamy sobie pomagać."— Nie ukrywam, to trochę mnie zaniepokoiło. No bo proszę, jeśli ktoś ma jakiekolwiek zaburzenia to chyba nie będzie się chwalić swoją depresją na prawo i lewo, przy trzydziestu obcych osobach. Ale nic nie poradzę. No więc w czwartki ustawiamy krzesełka jak anonimowi alkoholicy, siadamy w kręgu i każdy coś tam mówi na dany temat. Tylko, że po kilku takich spotkaniach osoby pokroju Sandry, zaczęli nie tyle skupiać się na zrozumieniu danego problemu, co na użalaniu się nad sobą. Teraz te spotkania wyglądają tak:
— "Słuchajcie, jestem taka biedna i niekochana, nikt mnie nie lubi, dzisiaj znowu się pocięłam, chyba pójdę się zabić bo nie ma dla mnie miejsca na tym okropnym świecie."
Albo:
— "Hej kochani, nie wiem czy wiecie ale ja mam straszne problemy z zaufaniem,  anoreksję i chcę się zabić."

Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z faktu, że takie zachowanie to czyste bagatelizowanie problemów. Nie znamy się prawie wcale— nie wiemy kto z czym się zmaga. Jeśli masz problemy z zaufaniem to, (z doświadczenia wiem) nie będziesz pierdolić o nim wszystkim zebranym tu osobom, prawda?  Niestety, trzeba pamiętać o jednej rzeczy. Istnieje różnica między szukaniem atencji, a ostatnim krzykiem o pomoc— jednak mimo wszystko, to nadal da się rozróżnić, wystarczy przyjrzeć się zachowaniu danej osoby. Chciałabym też zaznaczyć, że jesteśmy w liceum, nikt z nas nie jest specjalistą. Autodiagnoza w postaci stwierdzenia "o kurwa jestem smutna, na pewno mam depresję" działa na tej samej zasadzie co stwierdzenie "boli mnie brzuch, to na pewno rak wątroby". Wszystkie choroby psychiczne to bardzo złożone mechanizmy, zupełnie tak samo jak nowotwór, czy grypa. Badania dowodzą, że chociażby przy PTSD, w mózgu zachodzą widoczne zmiany, widoczne przy chociażby rezonansie. Nie rozumiem więc, dlaczego nie przykładamy jednakowej wagi do chorób psychicznych? Czemu skreślamy ludzi z zaburzeniami, wyzywamy ich od atencjuszy, linczujemy— skoro oni też potrzebują pomocy? To jest seria pytań, które nawet nie powinny zostać zadane. Ludzie z zaburzeniami potrzebują pomocy i ostatni raz to mówię. To nie jest w żaden sposób powodem do żartów.

Myślę że niedługo wleci kolejny rozdział, w którym skupię się stricte na samobójstwie, bo jest to coś, co nie daje mi spokoju. Pamiętajcie, że jesteśmy tu głównie anonimowi, jeśli zmagacie się z czymś trudnym, zawsze możecie napisać. Trzymajcie się!

O tym się nie mówi, a powinno /psychologia\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz