Rozdział X

93 9 3
                                    

 Rozterki porwanej bohaterki


Budzę się i otwieram oczy. O BOŻE. Obok mnie leży Loki, chociaż pewnie trafniejszym określeniem byłoby, że pode mną leży Loki. To by wyjaśniało dlaczego tej nocy nie miałam koszmarów. Czekaj mózgu. Co? Od kiedy bożek jest moim łapaczem snów? Zaczynam tracić rozum w tym Asgardzie. Staram się zejść z niego robiąc jak najmniej ruchów. Nie chcę, aby się obudził, jest wystarczająco niezręcznie kiedy jest pogrążony we śnie. Oczywiście nie jestem ani akrobatką, ani osobą lekką jak piórko, więc jak tylko schodzę z łóżka zauważam, że otworzył oczy.

-Wyspałaś się?- mówi z szelmowskim uśmiechem. Ty draniu! myślę. Widział jak się siłuję, żeby go nie obudzić i wie, jak dla mnie niezręczna jest ta sytuacja. Swoje zażenowanie staram się nadrobić miną i odpowiadam, również z uśmiechem:

-Świetnie. Jestem jak nowo narodzona. A tobie jak minęła noc?- Ha! Nie spodziewał się takiego pewnego siebie tonu z mojej strony.

-Już od dawna tak dobrze nie spałem. Może powinniśmy to powtarzać co noc- mówi i mruga. Mruga! Co on sobie wyobraża? Wczoraj prawie zostałam... napadnięta. Tylko dlatego zgodziłam się na jego obecność. Bezczelny typ. Kontynuuję jednak jego grę.

-No nie wiem. Może jak będziesz grzeczny to pozwolę ci spać na krześle, które stoi pod tarasem.

 Z tymi słowami ukrywam się w łazience z rzeczami na zmianę. Opieram się o umywalkę i patrzę w lustro. Moje policzki są rozpalone, a oczy się błyszczą. CO. JA. SOBIE. MYŚLĘ. On jest porywającym niewinnych ludzi bożkiem, a ja po prostu studentką. Studentką bez instynktu samozachowawczego. Z drugiej strony nie mogę się odpędzić od myśli o tym jak dobrym królem jest, jak delikatny potrafi być i jak bardzo o mnie dba. I ratuje mi życie co jakiś czas. Z kolejnej strony to on jest powodem, dla którego wpadam w niebezpieczeństwo.

 Gdy wychodzę z łazienki jego już nie ma. Nie wiem czy się smucić, czy cieszyć. Przynajmniej będę mogła chwilę w spokoju poczytać. Moje plany krzyżuje Idris.

-Nie wiem co zrobiłaś Lokiemu, ale od lat nie widziałam go tak szczęśliwym- mówi podekscytowana. Rumienię się, a na mojej twarzy mimowolnie maluje się uśmiech.

-Nic mu nie zrobiłam. W zasadzie to on mnie uratował. Znowu. Chociaż gdyby nie on to byłabym bezpieczna w Nowym Jorku, więc wychodzi na zero- wzruszam ramionami.

-I jesteś pewna, że to nie ma nic wspólnego z tym, że nie wrócił wczoraj do swojej komnaty- mruga do mnie, śmiejąc się. 

-Nie!- moje rumieńce zamieniają się w wielkie czerwone plamy. -My tylko spaliśmy. To wszystko. Naprawdę. 

-Ja nic nie sugeruje- widzę, że ona sugeruje , ale się nie wtrącam. -Chciałam ci tylko powiedzieć, że cieszę się zarówno jego szczęściem jak i twoim. Loki jest dobrym władcą, ale brakowało w tym pałacu radości. A wraz z tobą ona przyszła- podchodzi do mnie i łapie mnie za rękę. -Nikt nie będzie cię winił jak kiedyś uciekniesz, albo Loki dogada się z Thorem i po prostu wrócisz do Midgardu. Ale może mogłabyś przemyśleć zostanie tutaj. Wiem, że mogłabyś być szczęśliwa. Mimo, że tam masz te swoje studia i pianino.

 Spuszczam wzrok. Nie chcę jej mówić, że gdzieś w głębi duszy już o tym myślałam. Gdybym miała jeszcze jakieś zajęcie, albo pracę, to niczego by mi nie brakowało. Nawet mimo tęsknoty do filmów.

-Nie musisz teraz nic mówić. W zasadzie to przyszłam ci ogłosić ciekawe nowiny. Loki zaprasza cię na bal. Jutro wieczorem. Kazał zaznaczyć, że możesz przyjść, ale nie musisz. To twój wybór.

 Bal? Ja na balu? Przecież nie umiem tańczyć. Przecież nie mam sukienki. Przecież... 

-Z przyjemnością się pojawię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 24, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Beauty and the LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz