52. Kuba fryzjer.

95 6 0
                                    

Pamiętając, o tym że muszę jutro wstać o 7:30 by na spokojnie wyszykować się i dojechać na zajęcia, skończyłam rozmowę z Kubą i udałam się do swojej sypialni.
Po wykonaniu wieczornej rutyny w łazience, czyli głownie prysznicu, wskoczyłam do swojego kochanego łóżeczka. Jednak nadal mam w pamięci łóżko Piotrka. Jest o wiele wygodniejsze i tak ładnie pachnie. Nim. Moim chłopakiem, jego perfumami, żelem po prysznic, całą mieszanką.
Chyba jeszcze zadzwonię do Zborka czy już wrócił do siebie i się spakował, bo inaczej o tym jutro zapomni.

-Hej kochanie, jesteś w domu?
-Tak, niedawno wróciłem, trochę się zasiedzieliśmy z chłopakami, jakoś tak wyszło.
-Nic nie szkodzi, ważne żebyś się teraz spakował, bo wiem że rano pozapominasz większość rzeczy.
-Jasne, za chwilę się za to wezmę. A ty kochanie nie miałaś iść wcześniej spać?
-Leżę w łóżku, gotowa do spanka tylko chciałam do ciebie zadzwonić czy jesteś w mieszkaniu i przypomnieć o pakowaniu.
-Kochana.
-A koszulę zabrałeś z samochodu?
-Tak, leży na kanapie.
-Musisz ją wyprasować.
-Właśnie wiem, tylko nie pamiętam gdzie jest to cholerne żelazko. Nie wiesz przypadkiem?
-W jakiejś szafce? Może korytarz?
-Idę sprawdzić, bo pewnie masz rację.
-Tam stoi deska do prasowania, więc żelazko też musi być w pobliżu.
-Mam! Jesteś jasnowidzem.
-Po prostu zrobiłeś mi takie dokładne oprowadzanie po mieszkaniu, że kojarzę gdzie co położyłeś.
-Jak się do mnie wprowadzisz to pewnie pozmieniamy większość.
-Na pewno zmienimy szafę w garderobie na bardziej pojemną. Więcej życzeń nie mam.
-To kiedy się wprowadzasz, szafę mogę zmienić w przyszłym tygodniu.
-Wariat.
-Twój wariat.
-Mój, mój.
-Dobrze Tosia, idź spać bo rano nie wstaniesz.
-A ty się spakuj, dzisiaj, a nie jutro.
-Zrobię to.
-Kocham cię, papatki.
-Pa skarbie.

Zasypianie po takiej miłej rozmowie na dobranoc, to nic trudnego. Telefon przed snem stał się dla nas tak samą rutyną jak mycie zębów czy prysznic. Tak się przyjęło po dwóch tygodniach chodzenia ze sobą ze względu na dzielącą nas odległość i tęsknotę. 

7:30 czyli czas wstać, ehhh. Pomyśleć, że są wakacje a ja tak wcześnie wstaję. Czego nie robi się dla pasji. 
Umyć się, założyć dresik i jestem gotowa żeby zejść na śniadanko. Szkoda, że nie nocuje u nas Roxi, bo mogłaby mnie uczesać w warkocze. 

-Kuba?
-Hmmm?
-O jesteś! Myślałam, że jeszcze śpisz.
-Dlatego krzyczysz moje imię.
-Oj tam, masz tak mocny sen, że nawet byś się nie zorientował.
-Może. Co chciałaś?
-Robię śniadanko, ale jak widzę to ty dobrze sobie radzisz i zajadasz.
-Tak, w końcu siedzę tu od 15 minut. 
-A chcesz mnie uczesać, jeśli coś jeszcze pamiętasz.
-Mogę spróbować, ale nie obiecuję, że coś z tego wyjdzie.
-Chcę warkocza dobieranego tak jak kiedyś. 
-To skocz po śniadanie i pomyślę.

Tak jak obiecał, uczesał mi francuza. Jak to możliwe, że Kubuś ma takie umiejętności? Otóż nasza mama od zawsze pracuje na dwie zmiany w szpitalu, dlatego ktoś musiał mnie czesać do szkoły i na treningi. Nie zawsze pod rękom była mama czy Roksana, dlatego kiedyś przyuczyły Kubę i pokazały mu proste fryzury, które potem mi czesał. O taka właśnie historyjka. Najlepsze jest to, że wychodzi mu to całkiem nieźle. 

-Dziękuję, jest ślicznie.
-Po takiej przerwie od czesania mojego krasnala, to nawet ja jestem zadowolony.
-Dzięki wielkoludzie. Zacznę przychodzić do ciebie częściej na czesanie. 
-Taa, już. Lepiej kończ jeść i się szykuj, bo będziesz spóźniona. 
-Dobrze braciszku.

Jak zwykle sprintem do auta i na warszawskie ulice.

Tosia IISiostra Que, Dziewczyna PiotrkaII Quebonafide, FeliversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz