"Dacie sobie radę? Na pewno?" - pytała Betty wychodząc rano z domu. Jej chłopak miał zostać dzisiaj po raz pierwszy sam, razem z Katherine przez cały dzień.
"Niczym się nie przejmuj skarbie, wszystko będzie dobrze. Idź już, bo się spóźnisz." - ucałował blondynkę w policzek i prawie wypchnął za drzwi.
Blondynka poszła do windy i chwilę później siedziała w taksówce i jechała na spotkanie z Veronicą.
Było wcześnie rano, dlatego Jughead jeszcze na spokojnie odpisywał na mejle. Katie smacznie spała w jednym z pokoi gościnnych. Coraz częściej myślał o tym, aby zaproponować Betty wspólne mieszkanie. Bardzo dużą część czasu spędzali w jego apartamencie, a do mieszkania blondynki zaglądali tylko po to, aby zabrać potrzebne rzeczy. Wszyscy by na tym skorzystali Betty, która ciągle upierała się, żeby to ona płaciła za swoje zakupy, mogłaby trochę zaoszczędzić i przeznaczać więcej pieniędzy na przyjemności, gdy skończy się remont hotelu państwa Lodge, droga do pracy zajmowała by jej tylko kilka minut, a nie pół godziny. Katherine miałaby bliżej do przedszkola. Mieszkanie Betty znajdowało się w dosyć biednej dzielnicy, do tego było maleńkie i niezbyt wygodne. Jug doskonale zdawał sobie sprawę, że przekonanie Betts do tego pomysłu będzie nie lada wyzwaniem, bo dziewczyna zawsze chce być samodzielna. Ale musiał chociaż spróbować.
Chłopak usłyszał jak ktoś próbuje otworzyć drzwi, po kilku próbach w końcu ustępują, a w salonie pojawia się Katie. Uśmiecha się słodko jak zawsze i stoi chwilę na środku pokoju, aby dostatecznie się obudzić.
"Cześć słoneczko. Jak ci się spało?" - zapytał brunet uśmiechając się w stronę najbardziej uroczej dziewczynki na całym świecie.
"Wyspałam się." - pobiegła do mężczyzny i usiadła na jego kolanach całując jego policzek.
"Bardzo się cieszę. Jesteś głodna?"
"Aha." - pokiwała głową. "Gdzie mamusia?"
"Poszła z Veronicą na zakupy, wróci po południu. Będziemy razem przez prawie cały dzień. Czy to w porządku?"
"Tak!" - zachichotała.
"To co idziemy robić śniadanie?"
"Aha, możemy naleśniki? "
"Jak najbardziej." -pocałował jej rozczochrane włosy.
Tymczasem Betty właśnie szła do jednej z nowojorskich kawiarni, gdzie czekała na nią Veronica. Nie widziały się z przyjaciółką od ponad miesiąca. V wyruszyła razem z Archiem na trasę koncertową po Montanie.
"Cześć!" - pisnęła Ronnie, gdy zauważyła, że jej przyjaciółka weszła do pomieszczenia.
"Hej! Jak dawno cię nie widziałam, dziewczyno."
"Ja ciebie też. Ale promieniejesz, to chyba sprawa tego całego Jugheada." - zaśmiała się.
"Tak, tak, wydaje mi się, że ta malinka na twojej szyi to Archie, co?" -zachichotała.
"Nie, no co ty. To prostownica. Naprawdę."
"Tia, już ci wierzę."
"Gdzie masz Katherine? Stęskniłam się za tym uroczym dzieciakiem."
"Została z Jugheadem." - odpowiedziała, w między czasie zamawiając czarną kawę.
"Potrafi opiekować się dziećmi?" - Veronica była zdziwiona, nie wierzyła w umiejętności Juga w sprawie opieki nad Katherine.
"Radzi sobie całkiem nieźle. Katie nie narzeka." - odpowiedział, wzruszając ramionami.
"To może pomyślisz coś o jeszcze jednym?" - roześmiała się.
CZYTASZ
"Nowe Życie"~Bughead
FanfictionW jednej chwili są dla siebie obcy. Przypadkowe zdarzenia ciągle stawiają ich na swojej drodze. Czy Betty da radę oprzeć się Jughead'owi? Czy brunet zdobędzie serce blondynki, która boi się zrobić kolejny krok?