Betty stała, nie potrafiąc wydusić z siebie słowa.
"Jacob? Co ty? Co ty tu robisz?"-ostatni raz widziała go, kiedy mówiła mu o ciąży. Teraz stał przed nią z tym samym wrednym wyrazem twarzy i złośliwym uśmieszkiem na ustach.
"Też miło cię widzieć."- powiedział ironicznie. "Jak to co? Moja córka ma dzisiaj urodziny, przyszedłem się z nią zobaczyć." z kuchni dobiegał odgłos śmiechu Juga i chichot Katie.
"Co? Skąd wiesz gdzie mieszkam?"
"Słuch ci się pogorszył? Mówię, że na urodziny córki przyjechałem. Jest cię łatwiej znaleźć niż myślisz. Wpuścisz nas? Mamy prezenty." uniósł ręce, w których trzymał torby prezentowe.
"Nie, nie masz prawa tutaj być." powiedziała ostro.
"Moje dziecko ma urodziny, jestem jej ojcem, powinna mnie poznać."
"O czym ty w ogóle gadasz człowieku? Poznać cię? Kiedy się urodziła powiedziałeś, że jest ci nie potrzebna i prosiłeś żeby przestać zawracać ci głowę bzdurami."
"Oj, każdy popełnia błędy, Copper. Nie zgrywaj się tak."
W tym momencie do przedpokoju przyszedł Jughead ze śmiejącą się Katherine na rękach.
"Co tu się dzieje Betty?"-zapytał zaniepokojony.
"Zabierz proszę Katie do pokoju." spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
"W porządku?"
"Tak."-pokiwała głową.
"To ona?" - Jacob patrzył jak brunet zabiera dziecko do pokoju.
"A jak myślisz? Proszę cię, Jacob. Daj nam spokój. Wróć do swojego wygodnego życia, nie prosiłam cię o alimenty, ani o pomoc przy opiece." - powiedziała i spojrzała mu w oczy.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na osoby stojące obok jej byłego. Kobieta miała ciemne, czarne włosy i piwne oczy, jej spojrzenie było tak surowe i przeszywające, że kiedy blondynka spojrzała w jej oczy zaczęła kulić się w sobie. Elegancko ubrana w zwykłą, prostą, czarną sukienkę. Obok niej stał trochę starszy mężczyzna, bardzo podobny do Betty. Blond włosy i zielone oczy, podobne rysy twarzy.
"Nie masz prawa zabronić mi widywania się z moim dzieckiem. To ja jestem jej biologicznym i jedynym prawdziwym ojcem. Nie możesz ukrywać jej przede mną."
"Owszem ma prawo. Ale za to ty nie możesz przebywać na terenie tego budynku, nie przypominam sobie, aby Betty wpisywała cię na listę gości w recepcji." - obok blondynki pojawił się Jug.
"Jug, gdzie jest Katie?" -zapytała dziewczyna, nie chciała aby dziecko było świadkiem nieprzyjemnej sytuacji.
"Spokojnie, Betts. Katherine rysuje w swoim pokoju." -odpowiedział, a blondynka pokiwała głową.
"Przepraszam, czy możesz już iść? Jeśli nie, to niestety będę zmuszony wezwać ochronę." -powiedział spokojnie brunet.
Jacob szarpnął Betty za nadgarstek i wyszeptał do jej ucha : "Dzisiaj dam wam spokój, ale wiedz, że wrócę tutaj i odbiorę ci to dziecko, a twoja nowa, idealna rodzinka się rozpadnie. Do zobaczenia suko".
"Nie dotykaj jej!" - krzyknął Jug, a chłopak puścił rękę dziewczyny. Obrócił się i odszedł, a zaraz za nim kobieta i mężczyzna, z którymi przyszedł. Można było usłyszeć szepty i stukot obcasów dobiegający z korytarza, chwilę potem dźwięk przyjeżdżającej windy i odgłos zamykających się do niej drzwi.
Betty stała chwilę w ciszy, a potem po jej policzkach zaczęły lecieć łzy, a cichy płacz, zamieniał się w coraz głośniejszy.
"Już dobrze skarbie, poradzimy sobie. Ułoży się, obiecuję." - mówił Jughead, który zamknął swoją ukochną w szczelnym uścisku.
CZYTASZ
"Nowe Życie"~Bughead
FanficW jednej chwili są dla siebie obcy. Przypadkowe zdarzenia ciągle stawiają ich na swojej drodze. Czy Betty da radę oprzeć się Jughead'owi? Czy brunet zdobędzie serce blondynki, która boi się zrobić kolejny krok?