Dwa miesiące. Wcześniej ten czas dla Betty Cooper i Jugheada Jonesa nie wydawał się długi. Dopiero kiedy brunet wyjechał do pracy i nie widywał się codziennie z blondynką oraz jej córeczką, nie jedli wspólnych posiłków, nie chodzili razem na spacery, obydwoje zrozumieli jak duża to przerwa. Rozmawiali ze sobą codziennie, Betty wysyłała chłopakowi masę zdjęć, ale i tak czuli jak bardzo im siebie brakuje.
Jak wielkie było szczęście Betty, kiedy przyszedł listopad, a co za tym idzie jeszcze chwila i Jug wróci do domu. Katherine zaczęła przedszkole, co dało blondynce bardzo dużo dodatkowego czasu. Mogła spokojnie robić zakupy, w dzień wolny poczytać książkę. Od ósmej do czternastej była sama ze sobą. Katie kochała przedszkole, uwielbiała zabawki, panie wychowawczynie i swoje koleżanki. Na początku blondynka nie mogła przyzwyczaić się do ciszy panującej w mieszkaniu, lecz po kilku dniach wszystko wróciło normy i coraz częściej dziękowała Bogu za to, że zesłał jej przedszkole.
"Mamusiu?" - zapytała Katie pewnego popołudnia. Siedziała razem z Betty w salonie blondynka czyściła swój pokaźny regał z książkami.
"No?" - blondynka odwróciła się w stronę córki, która jadła naleśniki i oglądała kreskówki.
"Będziemy mieli przedstawienie w przedszkolu."
"Wow, z jakiej okazji?"
"Z okazji święta dziękczynienia." - dziewczynka wyglądała na smutną.
"Bierzesz w nim udział?"
"Aha." - pokiwała głową.
"A kogo będziesz grać?"- Betty bardzo chciała zobaczyć swoją córeczkę podczas przedstawienia.
"Klólewnę."
"Nie cieszysz się?" - blondynka nie wiedziała o co chodzi dziewczynce.
"Cieszę się, ale na zaploszeniu pisze, żeby przyszli lodzice, a ja mam tylko ciebie." - blondynka była tak zaaferowana, tym jak przykro jest jej córce, że nawet nie poprawiła błędu, który popełniła mała.
"Kiedy jest przedstawienie?"-Katie pobiegła do pokoju i przyniosła małą srebrną kartkę, na której były wszystkie informacje dla rodziców.
Szesnasty listopada, to data spektaklu.
Na początku Betty myślała, że może Jug zdąży już wrócić, ale niestety do jego przyjazdu zostało jeszcze półtorej tygodnia, a przedstawienie jest już za trzy dni."Zaprosimy babcię, co? Już dawno się z nią nie widziałyśmy. Co o tym myślisz kochanie?"-Betty chciała trochę pocieszyć córkę.
"Dobrze." - pokiwała głową.
Jakiś czas potem wybrały się do Alice, aby zaprosić ją na przedstawienie, mała uparła się, aby zostać u babci na noc, dlatego blondynce nie zostało nic tylko się zgodzić. Pożegnała się z córką i umówiła się z mamą, że odbierze dziewczynkę jutro po południu.
Wieczorem kiedy Jughead skończył pracę jego myśli od razu wróciły do swojej ukochanej i jej małej dziewczynki. Betty dzwoniła codziennie wieczorem, była już dwudziesta pierwsza, a on jeszcze nie dostał od niej nawet SMSa. Był lekko zdenerwowany, bo nie wiedział co się dzieje. Żeby dodzwonić się do blondynki potrzeba cudu, ponieważ zawsze ma ona wyłączony telefon.
Dopiero około dwudziestej trzeciej oddzwoniła do swojego ukochanego. Chłopak uśmiechnął się widząc jej twarz przez kamerkę. Nie miała makijażu, siedziała w delikatnej, koronkowej koszulce i łagodnie się uśmiechnęła.
"Hej." - powiedziała spokojnie.
"No cześć, myślałem, że coś się stało, zwykle dzwoniłaś wcześniej."
CZYTASZ
"Nowe Życie"~Bughead
FanficW jednej chwili są dla siebie obcy. Przypadkowe zdarzenia ciągle stawiają ich na swojej drodze. Czy Betty da radę oprzeć się Jughead'owi? Czy brunet zdobędzie serce blondynki, która boi się zrobić kolejny krok?