❄ czwarty prezent pod choinką;

1.5K 122 1
                                    

W mieszkaniu, w którym Chontelle od urodzenia mieszkała najpierw z rodzicami, a później razem ze swoją babcią, panowała taka sama magia jak w kawiarence, znajdującej się zaledwie piętro niżej. W salonie czerwone zasłony odsłaniały część balkonu zasypanego śniegiem, który padał przez cały dzień. Lampki na udekorowanej choince oraz na oknie oświetlały przygaszone pomieszczenie razem z kilkoma zapalonymi świeczkami o zapachu jabłek z cynamonem. Wszędzie od kilku dni roznosiły się przeróżne zapachy przygotowywanych potraw na nadchodzące święta oraz ciast, które babcia Gabriela piekła na kolejne dni do kawiarni. W radiu grała spokojna, świąteczna melodia, która jeszcze bardziej utwierdzała w przekonaniu o magicznych chwilach, które miały nadejść. Ellie siedziała po turecku na wygodnej sofie, przykryta swoim ulubionym kocem, trzymając w dłoniach kubek z gorącą czekoladą. Jej babcia, zajmując miejsce w swoim fotelu obok, przeglądała rodzinny album, który razem z kilkoma innymi rzeczami, jej wnuczka przyniosła ze schowka.

– Pamiętam te święta – mruknęła szatynka, spoglądając na fotografię, na którą patrzyła również starsza pani – to były ostatnie normalne z tatą. Zabrał mnie wtedy z mamą w góry i przez cały dzień uczył jazdy na nartach.

– Twoje siniaki nie schodziły wtedy przez miesiąc.

– Ale liczy się to, że się nauczyłam!

Dziewczyna roześmiała się, przypominając dawne czasy. Jej wczesne dzieciństwo było idealne. Dopiero później jej kochający rodzice zaczęli mieć problemy. Po tym jak ojciec stracił pracę w biurze nieruchomości i zaczął pić, życie jej i matki zamieniło się w koszmar. A z czasem było jeszcze gorzej, rozwód rodziców, choroba i śmierć matki; stało się tyle złych rzeczy, które wywarły wpływ na trzynastoletnią wówczas Chontelle. Jednak, mimo iż nie miała wiele miłych wspomnień, które zapamiętała, te które zostały w jej głowie były wspaniałe i to było najważniejsze.

– Chciałabym wrócić do tamtych czasów, wtedy wszystko wydawało się łatwiejsze, nawet jazda na nartach – zaśmiała się, upijając kolejny łyk gorącego napoju. – Albo kiedy dostałam pod choinkę zestaw do malowania i spędzałam każdą wolną chwilę siedząc na podłodze i tworząc kolejne rysunki.

– Nie można było cię od tego oderwać. Mama wiedziała, co ci kupić, nawet jeżeli nigdy nie mówiłaś, o tym, co chcesz dostać. – Babcia Gabriela uśmiechnęła się, podnosząc ze stolika talerz z ciastkami. – Byłaś inna niż reszta dzieci, nawet listów do świętego Mikołaja nie pisałaś.

– Nie prawda. Napisałam raz, ale nie dostałam wtedy tego, czego pragnęłam. – Ellie zmarszczyła nos, dobrze pamiętając swoją pierwszą i ostatnią listę prezentów, która napisała mając siedem lat. – Nie wiem, kim trzeba być, żeby prosić o jednorożca.

Obie kobiety roześmiały się serdecznie. Starsza pani przejrzała jeszcze kilka stron albumu, po czym poszła sprawdzić do kuchni jak się ma ciasto, które wstawiła do piekarnika. Chontelle natomiast dalej siedziała na sofie, przeglądając rzeczy w starym pudełku. Zdjęcia sprzed lat, rodzinne pamiątki, listy, które czytała nie raz, zawierające historię miłosną jej babci i dziadka, rozdzielonych na kilka lat przez los. Zawsze podziwiała ich i sama pragnęła, aby podobne uczucie zawitało w jej życiu.

– A tak zmieniając temat, kochanie. Co to za chłopiec, który przychodzi do ciebie każdego dnia? – Babcia wróciła na swoje miejsce na fotelu, trzymając w ręku kubek z herbatą.

– Który?

– Taki blondyn. Często się uśmiecha, tak jak mówiłam, przychodzi codziennie, nie na długo, ale zawsze. – W oczach Chontelle pojawiły się iskierki, a policzki oblały się delikatną czerwienią.

– To Niall, ale on nie przychodzi do mnie – zaprzeczyła szatynka, przymykając oczy – pracuje w radiu i czasem, gdy ma przerwę to wpada na kawę. I prawie go nie znam.

– Trochę daleka droga, ale widocznie bardzo smakuje mu u nas, skoro tak mówisz. – Babcia nie przerywała tematu, opowiadając o swoich spostrzeżeniach. – Nie wygląda jakbyście się nie znali. A ciebie nie widziałam dawno tak rozpromienionej w towarzystwie drugiej osoby.

– Babciu! – wtrąciła Elle, zdając sobie sprawę, że robi się coraz bardziej czerwona.

Prawdą było, że nie zdawała sobie do końca sprawy z własnego zachowania, podczas kiedy Niall przychodził do kawiarni, jednak starała się kontrolować to, co działo się w jej środku. Czuła przyjemne ciepło za każdym razem, kiedy mogła na niego spojrzeć, ale działo się to głównie w momencie, kiedy była między nimi jakaś odległość, której nie potrafiła przełamać. A słowa babci upewniły ją w tym. Mimo wszystko, starając się zapomnieć o tym, Ellie uśmiechnęła się delikatnie i wyjęła z pudełka kolejny plik zdjęć, próbując skoncentrować na nim całą swoją uwagę. Co nie było wcale takie proste, kiedy myślało się o niebieskich oczach pewnego jasnowłosego chłopaka.

Dear Santa... ❅ Niall Horan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz