❄ dziesiąte opakowanie pierniczków;

1K 112 6
                                    

Ellie nie zdążyła doczytać pierwszego listu z drugiej tury do końca, kiedy Niall odsunął się lekko, sprawiając, że dziewczyna się nieco zapadła na sofie. Mrucząc pod nosem ciche przeprosiny, odwrócił się w jej stronę tak, aby siedzieli twarzami do siebie. Co też powtórzyła szatynka, siadając po turecku, kiedy on odłożył na stolik nie do końca przeczytaną kartkę, wyjaśniając, że nie ma już siły czytać dalej znowu podobnych rzeczy. Chontelle roześmiała się, pytając, na co w takim razie ma ochotę.

– Sam nie wiem. Zjadłem za dużo cukru, aby iść teraz spać, więc masz mnie jeszcze na głowie. – Uśmiechnął się szturchając dłonią jej kolano. Nie wiele myślał nad tym, co działo się w tej chwili, tak jak i w ciągu całego wieczora. Chciał dobrze się bawić i spędzić miło czas z osobą, o której od dawna nie mógł przestać myśleć.

– A już myślałam, że szybko się ciebie pozbędę, a to pech. – Wystawiła język w jego stronę, obrywając za tę uwagę poduszką, którą Horan podniósł z fotela obok. – Teraz przegiąłeś!

Dziewczyna podniosła rzuconego jaśka, który opadł na jej nogi i z miną wojownika, rzuciła się na chłopaka, przykładając mu ów przedmiot do twarzy. On jednak złapał ją za biodra i szybko sprawił, że to panna Todd znalazła się pod nim i broniła się przed kolorową poduszką. Krzycząc, a jednocześnie nie mogąc pohamować śmiechu, niebieskooka błagała, aby blondyn ją puścił, kiedy ten zauważył, że ma szatynka łaskotki i wykorzystując to, chciał wygrać wojnę, którą ta rozpoczęła.

– Nie ma mowy – mruknął, odrzucając poduszkę gdzieś na podłogę.

– Błagam o litość. Podzieliłam się z tobą nutellą!

– I?

– I zaproszę cię na Wielkanoc, tylko mnie puść– Roześmiała się, kiedy ten nie przestawał. – To jest karalne! Chyba nie chcesz mieć wyrzutów sumienia do końca życia? A jak umrę ze śmiechu?

– Serio? – Spojrzał jej w oczy z rozbawieniem, wstrzymując powietrze, kiedy szatynka przygryzła wargę. Była taka piękna, pomyślał, uświadamiając sobie jak blisko siebie są. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie myślał długo nad kolejną czynnością. – W takim razie nie chcę ci się narażać.

Zaniechał wcześniejszej czynności, dotykając delikatnie jej policzka, który był cały czerwony od śmiechu i zapewne również od zażenowania. Przesunął powoli po nim palcem, podczas gdy dziewczyna przymknęła na moment oczy, odpływając w jakąś nieznaną krainę. Konkretniej rzecz ujmując, krainę, którą znała, ale już dawno zdążyła o niej zapomnieć. Nie przejmowała się dziwnym mrowieniem w swoim brzuchu, informującym o tym, co działo się w niej samej. Ignorowała wszystko, wsłuchując się tylko w szept Horana.

– Ellie, otwórz oczy, proszę – wychrypiał, chcąc jeszcze przez sekundę nacieszyć się jej spojrzeniem. Była taka niewinna i delikatna, kiedy czekała na jego kolejny ruch.

Wstrzymała oddech, zauważając, że niebieskie oczy blondyna znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy i z radością, ale też z małym wahaniem, wpatrywały się w zmiany zachodzące w niej samej. Przyspieszony puls i coraz szybciej bijące serce sprawiały, że dziewczyna czuła się, jakby ktoś spowolnił akcję, a ona jedyna czekała na to, co się wydarzy- dobrze wiedziała, co ją czeka i wbrew wszystkiemu, jakaś jej część pragnęła tego. Kiedy więc poczuła jak jego nos ociera się o jej, wstrzymała jeszcze raz oddech i pozwoliła ponownie opaść powiekom. Po chwili poczuła delikatne smagnięcie jego warg, a następnie właściwy ich dotyk na swoich ustach. Odsunęła na chwilę na bok wszelkie myśli, pozwalając sobie jeszcze bardziej zmniejszyć dystans między nimi. Pragnęła w tym momencie czuć tylko dotyk blondwłosego chłopaka, poddając się całkowicie temu, co robił. Niall położył drugą dłoń tuż obok głowy dziewczyny, pogłębiając pocałunek, o którym marzył już od dłuższego czasu. Nie było mu jednak dane nacieszyć się nim więcej, kiedy szatynka nagle otworzyła oczy, przerywając słodką chwilę bliskości. Zdezorientowany Horan odskoczył od niej i dopiero po chwili dotarło do niego, co się dzieje.

– Ellie…– Chciał coś powiedzieć, kiedy opadł na drugą stronę tapczanu, jednak dziewczyna szybko mu przerwała.

– O cholera, ciastka!

Krzycząc, szatynka zerwała się jak oparzona z sofy i szybko pobiegła w stronę kuchni, skąd dochodził zapach wypieków. Niall natomiast usiadł na sofie i opierając się łokciami o kolana, próbował wszystko ułożyć sobie w słowie. Ostatnie chwile minęły tak szybko, że nie zdążył nawet ich przemyśleć, kierowało nim to, co czuł od jakiegoś czasu, a odległość, którą Chontelle pozwoliła zmniejszyć, zadziałała na niego jeszcze bardziej. Tylko wszystko działo się trochę zbyt szybko i nie wiedział, czego mógł się spodziewać po dziewczynie, znajdującej się w kuchni.

❅ ❅ ❅

a/n: pozostawię to bez komentarza...

Dear Santa... ❅ Niall Horan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz