*** Snowflake // Liam Payne

1.3K 73 5
                                    

a/n: W poniedziałek pisałam o tym, że mam zapisany jednopart świąteczny z Liamem. Stwierdziłam, że nie będę go dzielić tylko dodam w całości. Jak to ze świętami bywa, słodkie, trochę gorzkie i ugh to napisałm dwa lata temu, więc wieki minęły, ale może ktoś się skusi, aby przeczytać. 

 ~*~

Siedziałem na fotelu w hotelowym pokoju, w którym się zatrzymałem. Nie miałem ochoty wracać do domu. Nie dziś. Choć wiedziałem, że przecież w tym okresie powinienem tam być i pomagać wszystkim w przygotowaniach. A jednak, nie miałem siły. Ponadto tutaj byłem bliżej niej. Dosłownie, w budynku naprzeciw.

Nic nie wskazywało na to, że święta miały być już jutro. Brak śniegu za oknem i dekoracji wewnątrz pozbawiały mnie resztek atmosfery. Spojrzałem odruchowo na trzymany przeze mnie w ręku delikatny łańcuszek, który podarowałem jej w zeszłe święta. Delikatny z małą przywieszką w kształcie płatka śniegu. Idealnie pasował do jej aksamitnej skóry, ciemnych, ale jednak wyjątkowo radosnych oczu czy malinowych wąskich ust. Po prostu był jakby stworzony dla niej. Zawsze go nosiła. Aż do tamtego dnia.

Przymknąłem oczy, chcąc zapobiec powracającym wspomnieniom. Wystarczająco, że przez ostatnie kilkanaście tygodni żyłem praktycznie nimi. To zbyt bardzo bolało. Jednak i tak było silniejsze ode mnie. Co mogłem zrobić?

– Pani Payne, niech pani tak nie biegnie z tymi łańcuchami, bo to się źle skończy. – Uśmiechnąłem się, zatrzymując szatynkę w drodze do choinki. Dziewczyna podniosła na mnie wzrok. Zawsze uwielbiałem te radosne iskierki, które wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. – No co?

– Chyba panno Williams, panie Payne?

– Już niedługo – mruknąłem z rozbawieniem, składając na jej ustach delikatny pocałunek. – Czyż nie?

– Chciałbyś. – Wyswobodziła się z objęcia i mijając mnie podeszła do choinki. W skupieniu przyglądała się drzewku, zastanawiając się gdzieżby założyć łańcuch, który trzymała dalej w ręku.

– Bardzo. – Podszedłem i odbierając jej srebrny sznur, zawiesiłem go na drzewku. – Może kiedyś.

– Liam, rozmawialiśmy o tym. Mam dopiero dwadzieścia jeden lat. Ty też. Nacieszmy się życiem póki możemy – oznajmiła poprawiając kolejną ozdobę.

Była perfekcjonistką i realistką. Zawsze trzeźwo patrzyła na świat i już w wieku kilkunastu lat miała ułożony swój plan na życie. W sumie nie dziwiło mnie to, bo czego innego mogłem się spodziewać, jej rodzice byli tacy sami. Trzeźwo patrząca na świat para prawników.

– Myślisz, że potem byśmy nie mogli? – Dalej mimo wszystko ciągnąłem temat. Już od kilku tygodni ciągle chodziło mi to po głowie, jednak Colette mimo wszystko cały czas mnie zbywała.

– Liam… – zaczęła, ale kiedy podszedłem do niej, urwała po chwili myśląc nad dalszym ciągiem odpowiedzi. – To nie tak, ale dobrze wiesz, jaka jestem. Poza tym i tak powinieneś się cieszyć, że zrezygnowałam dla ciebie z rodzinnych świąt, sprzeciwiając się rodzicom.

– Mam być zaszczycony? – Podniosłem do góry jedną brew, lekko się przy tym uśmiechając.

Doskonale wiedziałem jaka była kłótnia między Colette a jej ojcem, kiedy dziewczyna powiedziała mu, że nie będzie jej w święta. Szczerze powiedziawszy moi rodzice zadowoleni też nie byli, ale jakoś to zrozumieli. Nie pierwsze i nie ostatnie Boże Narodzenie.

Dear Santa... ❅ Niall Horan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz