Rozdział 6

47 4 0
                                    

Miną tydzień od ostatniego spotkania Coralie z Potterem. Dziewczyna od tamtego czasu starała się go unikać, a jej do tąd silne uczucie, malało z każdym kolejnym dniem, zastępując je pustką i mrokiem. Od tamtego czasu Coralie ćwiczyła swoje umiejętności w pokoju życzeń, stając się coraz silniejsza magicznie. Tak też miało być i dzisiaj, jednak jej przyjaciółka szybko ją zatrzymała.

- Coralie, porozmawiaj że mną proszę. - na te słowa czarnowłosa westchnęła cicho, ale usiadła obok przyjaciółki.

- słucham...

- nie wiem co się ostatnio z tobą dzieje, zmieniłaś się, to przez Pottera?

- nie obchodzi mnie już on, moje uczucia zniknęły tak samo szybko jak się pojawiły, a więc powinnaś się cieszyć, ponieważ i tak tego nie popierałaś.

- a co z twoim planem - na te słowa czarnowłosa lekko się zamyśliła i mimowolnie zakuło ją coś w sercu, szybko jednak to zignorowała i przybrała swój bezemocjonalnym wyraz twarzy.

- nic, jak chce, niech dalej biega za Evans, jego życie - powiedziała i już nie zważając na przyjaciółkę wyszła z dormitorium. Kiedy przechodziła przez pokój wspólny, zatrzymał ją Malfoy, co coraz bardziej denerwowało dziewczynę.

- czego chcesz - warknęła, przez co blondyn lekko się przestraszył, Coralie jednak to nie obchodziło, chciała już wyjść i iść na swój codzienny trening.

- Coralie on chce cię wiedzieć, teraz - powiedział lekko przerażony, zapewne wracając dopiero z wizyty. Czarnowłosa westchnęła głośno, po czym bez uprzedzenia wyszła. Wiedziała że chyba nici z dzisiejszego treningu, z czego nie była za bardzo zadowolona. Kiedy doszła do zakazane go lasu, zauważyła Riddla.

- co chciałeś?

- a co ty taka nie miła, stało się coś? - zakupił z dziewczyny, ale nie zrobiło to na niej wrażenia. Kiedy nie odpowiedziała, Tom zabrał głos, przerywając tym ciszę jaka pomiędzy nimi panowała.

- chciałem się dowiedzieć jak ci idzie z twoim zadaniem, jak Potter?

- świetnie - powiedziała z sarkazmem, co bawiło Riddla.

- tak myślałem, czas mija, wiesz co będzie jeżeli...

- zabijesz go, tak już to przerabialiśmy. Szczerze mam to gdzieś, skoro tak bardzo kocha Evans niech razem zginą - warknęła.

- och Coralie, zaczyna podobać mi się nowa wersja ciebie, cóż tak bardzo wpłynęło na jej stworzenie, czyżby Potter? - zapytał przybliżając się do dziewczyny, która widząc zmniejszającą się między nimi przestrzeń, wstrzymała powietrze, za co sama siebie skarciła.

- sama na nią wpłynęłam, więc nie przypisuj moich zasług Potterowi - powiedziała cicho, sama siebie nie poznając. - kiedy Tom w końcu się zatrzymał, spojrzał w czarne oczy dziewczyny, które były dla niego jednocześnie zgubieniem jak i w jakimś stopniu ukojeniem. Sam nie wiedział co ma zrobić, słyszał dwa głosy które wciąż mówiły co innego.

- nie zamierzam. Widzę, że w końcu zmądrzałaś, ale na jak długo - uśmiechną się z kpiną i znikną pozostawiając zdziwioną dziewczynę samą sobie. Nie wiedziała co było spowodowane tak nagłym zniknięciem mężczyzny, zaraz jednak usłyszała dobrze znany głos.

- Coralie... - dziewczyna zastygła. nie wiedziała co zrobić. Starała się go unikać, nawet jej to wychodziło, jednak słysząc swoje imię w jego ustach... jej mroczne serduszko lekko zabiło.

- nie chce z tobą rozmawiać James... - kiedy chciała odejść, poczuła dłoń na swoim nadgarstku, zaraz po tym została obrócona w stronę bruneta.

- ale ja chcę z tobą porozmawiać Coralio - dziewczyna przez dłuższą chwilę milczała, dlatego ten kontynuował - bardzo cię przepraszam, naprawdę. Byłem głupi, nie wiem dlaczego tak postąpiłem, nie pomyślałem a może po prostu się bałem...

- bałeś? - zakpiła z niego co w żadnym stopniu nie było do niej podobne. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust, uniosła nieco brodę aby spojrzeć na chłopaka który teraz patrzył się na nią... no właśnie jak? jeszcze tego nie wiedziała.

- czego się bałeś - kiedy to powiedziała, westchnęła głośno, przez to jak łatwo daje się przekonać, ten jednak widząc szanse jaką mu dała od razu się odezwał.

- Syriusza, a raczej tego jak zareaguje. On już od dawna opowiadał mi o tobie ...

- nie chce chyba tego słuchać - powiedziała cicho a w jej oczach zebrały się łzy i tak właśnie jej maska jaką nabyła przez tydzień, właśnie runęła. Była zła na siebie ale i na Syriusza. Zawsze się wtrącał, teraz jednak przesadził i ona dobrze o tym wiedziała.

- bardzo cię przepraszam Coralie, ja naprawdę nie chciałem, wybaczysz mi? - dziewczyna spojrzała na niego i sama nie wiedziała co zrobić, czy słusznie jest mu wybaczyć, nie miała w końcu pewności czy nie zrobi tego jeszcze raz.

- postaram się, niczego jednak nie obiecuje, zazwyczaj nie wybaczam takich rzeczy jednak, tym razem mogę zrobić wyjątek - wtedy jeszcze nie wiedziała iż jej serce przestało na niego reagować tak jak wcześniej, jednak miłość jest ślepa...

- świetnie, wiec co powiesz na sobotę...

- łoł Jamie nie zapędzaj się, to, że ci wybaczyłam nie znaczy, że znów się z tobą umówię, może na razie dążmy do przyjaźni dobrze? W końcu i tak z tego by nic nie wyszło, kochasz Lily - imię dziewczyny ledwo przeszło jej przez gardło. James lekko się skrzywił na wspomnienie o rudej, sam już nie wiedział kogo tak naprawdę kocha..

- dobrze to teraz mi powiedz co robiłeś w zakazanym lesie - zaśmiała się na co ten lekko się speszył.

- widziałem jak tu wchodzisz, trochę mi zajęło znalezienie ciebie, a po za tym, ja sam miałem cię o to zapytać, przecież tu jest niebezpiecznie - powiedział troskliwie, co lekko ją ucieszyło, jednak nie poczuła tego znajomego uczucia, które bywało tak często w jego towarzystwie.

- czasem lubię pobyć sama a to jest idealne miejsce...

...

Dziś miała się odbyć pierwsza konkurencja z zakresu OPCM, z tego powodu już od rana uczniowie byli podekscytowani, bo kto by przecież nie chciał zobaczyć walczących czarodziejów? Arena już była gotowa, co napędzało stracha uczestnikom, no dobrze może nie wszystkim. Coralie kiedy tylko przyszła na śniadanie, została pociągnięta za rękę, sama nawet nie wiedziała przez kogo. Kiedy się zorientowała, uśmiechnęła się lekko. Mężczyzna wepchną ją do opuszczonej klasy i jednym machnięciem różdżki zamkną drzwi.

- no proszę, nie  spodziewałam się ciebie tutaj, nie boisz się, że ktoś cię rozpozna? - zapytała jednak tak naprawdę bardzo cieszyła się na jego widok, mimo wszystko, jej serce mocno zabiło, co nieznacznie zignorowała.

- miałbym ominąć twój pojedynek? 

- dziękuję, że jesteś Tom, jednak wiesz, że jeżeli ktoś...

- wiem, przygotowałem eliksir wielosokowy, dziś będę uczniem Dumstrangu - powiedział pokazując fiolkę dziewczynie, która przez cały czas patrzyła na niego z uśmiechem.

- dziękuję - powiedziała i przytuliła mężczyznę, który nieznacznie się uśmiechną. Wciąż było mu ciężko pojąć, co ta drobna dziewczyna z nim robiła, miała przecież tylko 16-lat, mimo to była bardzo inteligentna i piękna, tajemnicza i wyjątkowa. Wiedział to i to właśnie mu się w niej podobało, a może tylko sobie tak wmawiał? Długo mu zajęło przyswojenie sobie faktu iż dziewczyna przestaje być dla niego obojętna.

- chyba muszę już iść - powiedziała odsuwając się od Toma, uśmiechnęła się jeszcze raz i ruszyła w stronę wyjścia, zanim jednak złapała za klamkę poczuła czyjąś rękę na swojej.

- uważaj na siebie Coralie...

- chyba naprawdę nie widziałeś co potrafię  - zaśmiała się cicho i wyszła, mimowolnie zrobiło jej się ciepło na sercu, nie spodziewała się przecież iż Tom tak bardzo będzie się dla niej narażał.

Czarna Magia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz