Rozdział 10

42 3 0
                                    

Coralie spojrzała zaskoczona na starszych śmieciożerców. Kiedy zrozumiała co się dzieje, zaczęła się rozglądać, czy aby na pewno nikt ich nie zobaczył.

- czyś wyście oszaleli? Po co przyszliście do szkoły, wiecie jakie to niebezpieczne! - ściszyła głos, zachowując jednak wściekły ton. Trzech mężczyzn spojrzało po sobie, po czym jeden z nich wstał z kanapy. Dziewczyna bardzo dobrze go znała. Evan Rosier...

- Coralio, zapewniam cię, że dobrze wiemy jakie to ryzykowne, jednak nasz pan wysłał po ciebie właśnie nas, więc chyba nie sądzisz, że Przyszliśmy tu na pogawędkę?

- ruszajmy, już - odezwała się od razu i z pobłażaniem spojrzała na mężczyzn. Machnięciem ręki rzuciła na wszystkich ulepszone zaklęcie po czym wyszła z pokoju wspólnego. Mimo iż na korytarzach znajdowało się wielu uczniów, nikt nie zwrócił na nich uwagi, czym Coralie zdobyła sobie zainteresowanie trójki mężczyzn. Nie często miała okazję spotykać się na spotkaniach śmieciożerców, zwykle spotkania te ograniczały się do grupy z jej szkoły, a teraz trzej najwierniejszych ludzi Toma pojawiają się po nią w szkole. Kiedy wyszli za teren szkoły, Avery złapał dziewczynę za rękę, teleportując ich do Riddle Manor. Coralie rozejrzała się po posiadłości. Miała okazję być tu kilka razy, jednak wielkość i majestat budynku nigdy nie przestawał jej zadziwiać. Bez zbędnych rozmów, mężczyźni zaprowadzili ją do pomieszczenia gdzie zwykle odbywały się spotkania wszystkich śmieciożerców. Kiedy weszli do środka, dziewczyna zauważyła Toma, siedzącego z kryształową kulą. Od razu zrobiło jej się słabo. Mogła jednak nie iść z jego ludźmi, Tom przecież nic by jej nie zrobił, tak?

- witaj Tom, coś się stało, że nasłałeś na mnie Rosiera, Averego oraz Mulicibera?

- usiądź Coralie - odezwał się nie odrywając wzroku od szklanej kuli. Dziewczyna posłusznie zajęła miejsce obok jego, zauważając, że trójka wymienionych mężczyzn, powoli wychodzi z pomieszczenia. Kiedy drzwi za nimi się zamknęły, Tom położył przed nią kule i pierwszy raz na nią spojrzał. Zlustrował ją wzrokiem i dopiero teraz dziewczyna przypomniała sobie w czym do niego przyszła. Nadal nie zmieniła swojej czerwonej sukienki i czarnych botków. Jej włosy były ślicznie pokręcone a oczy lekko pomalowane.

- przerwałem w czymś?

- w zasadzie to nie. Już wróciłam z Hogsmeade. Co to za kula? - zmieniła temat, zerkając na owy przedmiot.

- to przepowiednia. Podobno istnieje osoba potężniejsza ode mnie, chce abyś mi powiedziała tą przepowiednie - na jego słowa dziewczyna cicho westchnęła. Zawsze jak czytała cudze przepowiednie, czuła się później okropnie i ciężko było jej cokolwiek zrobić. Teraz jednak kiedy dotknęła kuli, ta sama się przed nią ukazała. Było to bardzo niepokojące, dlatego się nie odezwała i skupiła na słowach płynących z kuli, powtarzając je na głos, aby Tom ją słyszał.

- 3 listopada 1959 roku urodzi się dziewczynka, bliźniaczka o mocy nie pojętej dla magicznego świata. Dziewczynka będzie niezwykle urodziwa, przez co niejeden zatopi się w jej uroku. Jej urok będzie tak wielki, że ten który nie ma prawa kochać, pokocha. Potęga dziewczyny będzie ogromna, jednak tylko od niej będzie zależało jak ją wykorzysta. Ciemne nazwisko, będzie odzwierciedleniem jej duszy, jednak przez obie strony, będzie mogła się zmienić. I kiedy wybije odpowiednia godzina, ta stoczy walkę z jedną ze stron idąc z miłością bądź stratą...

- nie rozumiem - odezwała się przerażona, jednak aż za bardzo wiedziała o kim jest ta przepowiednia, a widocznie otwarta przed nią kula, wcale jej w tym nie pomagała.

- a więc jesteś potężniejsza nawet ode mnie i Dumbledora? - odezwał się Tom. Zamyślił się na moment, przez chwilę pomyślał iż mogła by mu zagrażać, jednak uczucie drzemiące w nim, szybko tą myśl zagłuszyło.

- przecież to wcale nie musi być o mnie - odezwała się szybko, jednak sama nie była pewna swoich słów. Dodatkowo zastanawiało ją jedno zdanie mianowicie "jej urok będzie tak wielki, że ten który nie ma prawa kochać, pokocha" te słowa wciąż dudnią jej w głowie.

- Coralie jesteś inteligentna i oboje o tym wiemy, więc nie oszukuj się proszę. Powiedz mi, kto urodzi się jeszcze 3 listopada 1959 z bliźniaczej ciąży?

- Tom, nie rozumiem niektórych słów. Dlaczego niby miałabym przejść na drugą stronę?

- nie miałabyś Coralie. To twoja decyzja, dobrze słyszałaś.

- i co teraz? - odezwała się cicho, przez co Tom wstał i ukucną przed nią, sam się sobie dziwiąc.

- Coralie, jesteś wyjątkowa i nigdy tego nie kwestionowałem, jednak myślę, że to Potter może być osobą, która będzie chciała wpłynąć na twoją decyzję.

- wiesz przecież, że ja...

- że go nie wybierzesz? Że wybierzesz mnie? Śmiem w to wątpić, tym bardziej, że wybaczyłaś mu coś takiego...

- skąd o tym...

- Coralie. Kogo ty chcesz oszukać, mnie czy siebie? Wiesz, że ja wiem dużo więcej niż przeciętny czarodziej a Twoje życie, nie wiem czy zdążyłaś zauważyć, ale mnie obchodzi. Proszę cię, skończ z tym..

- ale jak? Skoro go kocham... - sama nie była pewna swoich słów. Zastanowiła się chwilę i w końcu spojrzała w zielone tęczówki Riddla. Pierwszy raz wydziała je z bliska. Musiała przyznać, że Tom był bardzo przystojnym mężczyzną i gdyby nie to, że ludzie się go boją, na pewno wiele kobiet by do niego wzdychało. Zaraz za tą myśl skarciła się w myślach. Nie mogła już znieść jego przeszywającego spojrzenia, dlatego wstała. Zrobiła jeden krok do tyłu a obraz zaczął się jej rozmazywać aż nastała całkowita ciemność...

Czarna Magia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz