O tym jak moja matematyczka została psem

111 8 2
                                    

"Ach, Kolejny piękny dzień aby powkurwiać moich uczniów" - pomyślała pani Gborodo, kiedy punkt 6.00 obudził ją budzik. Dzisiaj był czwartek, 19 grudnia. Wszystko miało być pięknie - sprawdzian dla klasy 7a i niezapowiedziana kartkówka dla klasy 5b, aby zepsuć świąteczny klimat, dodatkowo góry zadań domowych. Z uśmiechem pani Gborodo udała się do swojej kuchni. Zjadła szybkie śniadanie z maka, po czym przygotowała sobie zmiksowanego hamburgera, żeby sprawiać wrażenie "fit" w szkole. Kiedy przechodziła koło przedpokoju, coś było nie tak. Rozejrzała się, a jej wzrok spoczął na drzwiach - a bardziej ich braku. Nie było drzwi. Pani Gborodo wiedziała, co musi zrobić - to obudziło jej pierwotne instynkty. Szybko sięgnęła po telefon i wybrała numer do swojej pracodawczyni.
-Dzień dobry pani dyrektor, zwalniam się. - powiedziała, po czym sie rozłączyła. Usiadła na dworze, odziana tylko w cienką piżamę, jednak włosy zapewniały jej ochronę, więc nie czuła zimna. Wiedziała co musi robić, to było zapisane w jej DNA. Kiedy zauważyła dziecko przechodzące z mamą koło jej płotu, w dzikim pędzie zaczęła ich obszczekiwać z dziką furią w głosie. Robiła tak z każdym napotkanym człowiekiem, aż w końcu pewna matka nie zadzwoniła na policję - ta jednak nie mogła nic zrobić, ponieważ pani Gborodo znajdowała się na swojej posesji. I tak mijały dni i noce, i aż po dziś dzień moja matematyczka pilnuje swojego domu bez drzwi przed intruzami.

Dziwne Historie Klasy 7aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz