Leżą razem na łóżku, przytuleni, gdy Roxie opowiada, jak wyglądała ich pierwsza randka z jej perpektywy.
- ...jak wylałeś na siebie ten sos, to nie wiedziałam, czy się obrazisz, jak się zacznę śmiać... Dlatego miałam taką dziwną minę.
- To nie było śmieszne - mruczy chłopak w jej kark, na co chichocze.
- Było, było.
- Nie było! Tyle jedzenia na darmo! - jęczy Niall zawiedziony, przypominając sobie poczucie straty, gdy spaghetti wylądował nad nim przez nieuważnego kelnera.
- Za to zaprosiłeś mnie potem do siebie... - szepsze mu do ucha szatynka, wkładając zimną dłoń pod koszulkę. Niallowi przebiegł po plecach dreszcz.
Jego ręka samoistnie zaczyna gładzić jej policzek.
- Byłeś taki słodko zakłopotany... - dodaje po chwili wpatrywania się w jego błękitne tęczówki wielkimi, brązowymi oczami. - Zupełnie inny niż inni.
- Inny niż inni? - Niall unosi brew i uśmiecha się szelmowsko. - I nie jestem słodki! Facet nie może być słodki.
- Ale ty jesteś. - Przysuwa się bliżej i pocałowała go. - Nawet słodko smakujesz.
- Bo jedliśmy czekoladę.
Wywraca oczami, po czym oboje zaczynają się namiętnie całować i szybko pozbawiać ubrań.
CZYTASZ
II. LIGHT // n.h. √
Fanfictionona tkwiła w pewnym gównie, a on chciał ją z niego wyciągnąć. ∆∆∆ Księga druga: ŚWIATŁO światło r o z n i e c a n i e ogień jasność